farolwebad1

A+ A A-

Literatura nauczycielką życia

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

michalkiewiczKtóż nie pamięta, jak Mały Książę odwiedził planetę, którą zamieszkiwał Król? Król przedstawił się Małemu Księciu jako władca absolutny i nie znoszący sprzeciwu, w związku z tym Mały Książę poprosił go, by zarządził zachód słońca. Król zajrzał do kalendarza, po czym rozkazał: zarządzam zachód słońca na godzinę 19.15! – I zobaczysz, jaki mam posłuch – powiedział Małemu Księciu. W ogóle Król wprowadzał Małego Księcia w arkana sztuki rządzenia. Na przykład pytał go: jeśli rozkażę generałowi, aby jak motylek przeleciał z kwiatka na kwiatek, albo zamienił się w morskiego ptaka, a generał nie wykona tego, to czyja to będzie wina? – Waszej Królewskiej Mości – prawidłowo odpowiadał Mały Książę. Wreszcie Król zdradził Małemu Księciu tajemnicę, że planetę zamieszkuje jeszcze stary szczur. Król od czasu do czasu skazuje tego szczura na śmierć, ale zaraz potem go ułaskawia, dzięki czemu w jego państwie triumfuje i sprawiedliwość i miłosierdzie.


Więc kiedy wydawało się, że wszyscy to pamiętają, zaś arkana sztuki rządzenia wydają się oczywiste, nagle ni stąd, ni zowąd środowiskiem Umiłowanych Przywódców w naszym nieszczęśliwym kraju wstrząsnęła tak zwana afera taśmowa. Bo trzeba wszystkim wiedzieć, że za sprawą redaktora Adama Michnika, który zapoczątkował tę nową świecką tradycję, w środowisku dżentelmenów przyjęło się nagrywanie rozmów przynajmniej na magnetofon, a jeszcze lepiej – na magnetofon i ukrytą kamerę. Gość w dom – kamera w ruch – jak to między dżentelmenami.
Więc Władysław Łukasik, który po utracie alimentów w Agencji Rynku Rolnego przyszedł wyżalić się przewodniczącemu Kółek i Organizacji Rolniczych Władysławowi Serafinowi, został w jego biurze nagrany, jak w rozgoryczeniu opowiadał o metodach dojenia Rzeczypospolitej przez różnych dygnitarzy, związanych z Polskim Stronnictwem Ludowym. Rozmowa miała miejsce w początkach stycznia, ale sensacją dnia stała się dopiero w lipcu, chociaż wszystko było znane naszym Umiłowanym Przywódcom "kilka miesięcy wcześniej". A jednak – żaden bez rozkazu nie pisnął nawet słówka – co pokazuje, że w środowisku Umiłowanych Przywódców dyscyplina jest znacznie większa, niż myślimy, i to zarówno w koalicji rządowej, jak i w opozycji. Krótko mówiąc – jak zachód słońca jest zarządzony na godzinę 19.15, to słońce zajdzie punktualnie – ani chwili przedtem, ani potem.
Kiedy zatem padł rozkaz, że teraz można to ujawnić, oburzeniem zawrzał nawet pan red. Jacek Żakowski, biegający w mediach głównego nurtu za proroka mniejszego. Na takie dictum do dymisji podał się minister rolnictwa Marek Sawicki, który na jesiennym kongresie PSL miał rywalizować z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem o stanowisko prezesa partii. Za ten pełen charakteru gest został natychmiast pochwalony przez rzuconą przez ścisłe kierownictwo "Gazety Wyborczej" na rolniczy odcinek frontu ideologicznego towarzyszkę Krystynę Naszkowską, zaś najpobożniejszy senator Rzeczypospolitej, Jan Filip Libicki, był jeszcze bardziej szczodry w pochwałach, zapowiadając, że jak tylko Marek Sawicki się "oczyści", to będzie mógł nawet wrócić do ministerstwa. No to dlaczego Marek Sawicki nie ma się oczyścić? On wypije oleju rycynowego, on się oczyści i on już będzie czysty, jak, nie przymierzając, sam świątobliwy Cadyk, nawet bez konieczności chronienia się za murami sławnej "tajemnicy dziennikarskiej". Jak dotychczas – wszystko zgodnie z arkanami sztuki rządzenia, które próbował przekazać Małemu Księciu Król. Bo i Król wprawdzie skazywał starego szczura na śmierć, ale zaraz potem go ułaskawiał z prostego powodu: innego szczura nie miał.


Niestety okazało się, że premier Tusk albo zapomniał o zbawiennych naukach, jakich udzielał Król Małemu Księciu, albo zapomniał, skąd wyrastają mu nogi. Przedstawiając bowiem nowego ministra rolnictwa, jaki musiał być mianowany na miejsce Marka Sawickiego, czyli Stanisława Kalembę, oświadczył, iż oczekuje, że syn pana ministra zrezygnuje z posady w Agencji Rynku Rolnego. Minister Kalemba nawet nie skomentował deklaracji premiera Tuska, który najwyraźniej przeszedł do porządku dziennego nad uwagą Króla, że jeśli rozkaże generałowi, by jak motylek przeleciał z kwiatka na kwiatek, albo zamienił się w morskiego ptaka, a generał nie wykona tego, to będzie to wina rozkazodawcy. Czegóż zatem oczekiwał premier Tusk, wydając ministrowi Kalembie rozkaz, by zamienił się w morskiego ptaka?


Nic dziwnego, że natychmiast spotkała go zasłużona kara. Syn ministra Stanisława Kalemby oświadczył, że ani mu w głowie spełniać fantasmagorie premiera Tuska, a co gorsza – okazało się, że również syn premiera Tuska ma posadę w państwowym porcie lotniczym imienia Lecha Wałęsy w Gdańsku i też nie zamierza jej porzucić. Taki jest mniej więcej zakres władzy premiera Tuska, dzięki czemu lepiej rozumiemy również przyczyny, dla których nigdy nie odpowie on szczerze na pytanie, kto i dlaczego zabronił mu kandydowania w wyborach prezydenckich w roku 2010.
Więc kiedy już "afera taśmowa" szybkimi krokami zmierza do zakończenia się wesołym oberkiem, nadszedł 1 sierpnia – a z nim – kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Niezależnie od kalkulacji politycznych, jakie towarzyszyły decyzji o jego rozpoczęciu, Powstanie było wyrazem nie tylko pragnienia niepodległości i wolności, ale również – gotowości do poświęceń. Dzisiaj poziom tego pragnienia, a zwłaszcza – tej gotowości – zdecydowanie się obniżył, czemu skądinąd trudno się dziwić i dlatego rocznica wybuchu Powstania stwarza coraz liczniejszej w naszym nieszczęśliwym kraju rzeszy czcicieli knuta okazje do popisywania się "realizmem" i politycznym kunktatorstwem. W imię tego "realizmu", domorośli statyści, jeden z drugiego prawdziwie kanclerskie głowy, spoglądają na celebrujących rocznicę oszołomów z pogardliwą wyższością – chociaż, powiedzmy sobie szczerze, żadne sukcesy polityczne ani osiągnięcia osobiste jej nie usprawiedliwiają.


Wiadomo jednak, że czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty, o czym możemy się przekonać każdego roku 13 grudnia, kiedy to z coraz liczniejszym udziałem realistów obchodzone są uroczystości ku czci naszych okupantów, póki co upersonifikowanych w osobie generała Wojciecha Jaruzelskiego. Ciekawe, że generał Jaruzelski jest otoczony szczególnym kultem w środowsku tzw. konserwatystów, którzy nie zauważają w menażerii nawet takiego słonia, że generał Jaruzelski nie tylko był agentem sowieckim, ale i jest komunistą. Skąd u konserwatystów taki kult dla komuny?


Trudno to zrozumieć, chyba że zwrócimy uwagę na pewien szczególny rys konserwatywnej mentalności. Jest ona kaczocentryczna, to znaczy – ocenia wszystko przez pryzmat Jarosława Kaczyńskiego. Co ten cały Jarosław Kaczyński tym wszystkim konserwatystom zadał, że wszystko akurat z nim im się kojarzy, jak kapralowi z anegdoty z białą chusteczką – trudno zgadnąć. Wydaje mi się w związku z tym, że gdyby pewnego dnia Jarosław Kaczyński Powstanie Warszawskie pryncypialnie potępił, "konserwatyści" natychmiast jeden przez drugiego zaczęliby je wychwalać. Bardzo tedy możliwe, że ten cały "konserwatyzm" to jest tylko pseudonim agitatorskiego zaangażowania – tym dziwniejszego, że wyglądającego na bezinteresowne. Najwyraźniej Putin uważa, że bezinteresownej miłości do knuta nie warto deprawować jakimiś jurgieltami.
O ile "konserwatyści", na swój sposób, bo na swój – ale jednak rocznicę wybuchu Powstania obchodzą, o tyle dla "młodych, wykształconych" stworzono alternatywę w postaci występu na Stadionie Narodowym Ludwiki Weroniki Ciccone, starzejącej się skandalistki, którą w świat wysyłają sprytni Żydowie z firmy Live Nation w Kalifornii, żeby zarabiała dla nich pieniądze, ekscytując młodzież – jak pisał generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski – "czarem zwiędłych kras".


Najwyraźniej wśród postępactwa nie było pewności, jak wielu "młodych, wykształconych" da się na panią Ciccone nabrać, dlatego zarządzono mobilizację, która objęła również środowisko autorytetów moralnych. Z "Rzeczpospolitej" dowiedziałem się, że do stręczenia tubylcom Ludwiki Weroniki Ciccone zaangażowany został nawet pan prof. Szacki. No cóż, przynależność do grona "ludzi przyzwoitych" ma również swoje wstydliwe zakątki.


"Gazeta Wyborcza", opisując warszawski występ Ludwiki Weroniki Ciccone, nie może się nacmokać, podkreślając zwłaszcza fakt, iż do każdego numeru zmieniała garderobę. Zapewne chodziło o majtki – bo pani Ciccone ma zwyczaj występowania w kostiumach raczej symbolicznych. Bardzo to podobne do anegdotki o uczniu, który w chederze pyta mełameda, jak często zmienia koszulę miejscowy bankier. – Ooo – odpowiada mełamed – on zmienia koszulę pewnie co tydzień. – Ajajaj – zachwyca się malec – no a Rotszyld? Jak często zmienia koszule Rotszyld? – Rotszyld – zamyśla się mełamed. – Rotszyld to pewnie zmienia koszulę codziennie. – Ajajajajaj! – no a Najjaśniejszy Pan? Jak często zmienia koszulę Najjaśniejszy Pan? – Najjaśniejszy Pan – odpowiada mełamed – wkłada koszulę i zdejmuje, wkłada i zdejmuje. Tak samo, jak Ludwika Weronika Ciccone swoje majtki. Okazuje się, że "młodych, wykształconych", podobnie zresztą jak i starych – bo pan prof. Jerzy Szacki ma – bagatela! – 83 lata – udelektować artystycznie można stosunkowo łatwo.


I dlatego, ledwo na Stadionie Narodowym zakończył się występ Ludwiki Weroniki Ciccone, w odległym Kostrzynie nad Odrą rozpoczął się festiwal Woodstock pod dyrekcją "Jurka" Owsiaka. Tym razem na uroczystość otwarcia przybyli prezydenci Niemiec i naszego nieszczęśliwego kraju, a swoje uczestnictwo w imprezie zapowiedział też Jego Ekscelencja bp Tadeusz Pieronek. Okazuje się, że "młodym, wykształconym" podlizuje się nie tylko państwo, ale i Kościół, a ściślej – ta jego część, która w odpowiednim momencie objawi się w postaci Żywej Cerkwi.


Wypada zatem odnotować, że w ramach podlizywania przedwyborczego odwiedził nasz nieszczęśliwy kraj prawdopodobny republikański kandydat na prezydenta USA Mitt Romney. Zaprosił go do Gdańska Lech Wałęsa, który po zakończeniu spotkania oświadczył, że między Romneyem a nim istnieje podobieństwo. Ciekawe, co miał na myśli – bo nic nie wiadomo, by Mitt Romney był konfidentem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa czy swoim własnym sobowtórem. Ale mniejsza o to, bo przecież najbardziej prawdopodobne, że Lech Wałęsa swoim zwyczajem nie miał na myśli niczego, a tylko tak sobie powiedział, żeby podtrzymać rozmowę. Wizyta Mitta Romneya w Gdańsku skłania do zastanowienia, czy aby na pewno ma o dobrych doradców w sprawach międzynarodowych, skoro wmówili mu, iż pokazanie się właśnie z Wałęsą przysporzy mu głosów amerykańskiej Polonii.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.