Symbolem propagandy, m.in. antypolskiej, bez ograniczeń i zahamowań był niemiecki zausznik Hitlera, Goebbels, minister – nomen omen – propagandy. Jest to nieco oklepane powiedzenie, że historia, jeśli się powtarza, to jako farsa.
Nie ma już nacjonal-socjalistycznej III Rzeszy (Nazi), jest demokratyczna Niemiecka Republika Federalna. To zupełnie inne państwo. Grzeczne, przepełnione (po brzegi) europejskim liberalizmem. O ile poprzedniczka była zaborcza, ciągle jej było mało „lebensraumu”, o tyle NRF jest skromna, politpoprawna i żadnych pretensji terytorialnych do sąsiadów nie zgłasza. A nawet chociaż Niemcy w 1945 roku oddały Polsce circa jedną trzecią przedwojennego terytorium, to pokazują, że przestrzeni życiowej o dziwo teraz mają aż za dużo, ściągając do siebie setki tysięcy imigrantów. Kiedy Stalin dał im „offer not to be refused”, grzecznie wziąwszy tobołki na plecy, pomaszerowali na zachód, za Odrę, w drugiej fali uchodźców-wypędzonych. To już po zakończeniu działań wojennych. Pierwszej fali uciekinierów nikt nie wypędzał. Zmykali przed nadchodzącym frontem i nadciągającymi nieubłaganie Ruskimi, do kurczącego się „Heimatu”. Bo Francuzi też odebrali im na zachodzie Alzację i Lotaryngię. Trochę się butnym Niemiaszkom skurczyło!
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!