Naprawdę trzeba mieć w genach knucie, jątrzenie oraz ponadprzeciętne inklinacje ku matactwu, by ludzi tak ordynarnie wykorzystywanych, tak skutecznie przekonać, że się im służy. Że „salus Europae suprema lex esto”, dobro Europy prawem najwyższym.
Rzecz w tym, że wypowiedzi w rodzaju: „Myli się ten, kto uważa, że zwiększy bezpieczeństwo za pomocą symbolicznych parad czołgów na wschodniej granicy sojuszu” (Frank-Walter Steinmeier, niemiecki minister od spraw zagranicznych, na temat ćwiczeń „Anakonda 2016”), tym bardziej wypowiedzi podlane sosem o „wojennych okrzykach”, czy nawet „wymachiwaniu szabelką”, dobitniej odsłaniają niecne intencje, niż owijane w sreberka dyplomatycznych przeinaczeń i przekłamań tłumaczenia, czemu Nord-Stream II jest cacy, natomiast symboliczne wzmocnienie wschodniej flanki NATO to “dawanie pretekstów do odgrzewania dawnych konfrontacji”.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!