Z coraz większym zdziwieniem obserwuję to, co się dzieje w Polsce. Przegrani i wykopani z pozycji rządowych i licznych kierowniczych stanowisk w gospodarce, już od miesięcy nie mogą się pogodzić ze swoją klęską. Bo to była dla nich klęska tym boleśniejsza, że przez sitwę rządzącą krajem tak nieoczekiwana.
Uderzeniem obuchem w głowę było odwołanie zadufanego w sobie strażnika żyrandola. Wtedy dopiero rozległy się krzyki ostrzegawcze, że łajba platfusów może zatonąć. Pani b. premier nabrała nadzwyczajnego animuszu nagłej energii i zaczęła miotać się od ściany do ściany, i w miarę jak szacowane procenty i słupki poparcia malały, coraz bardziej histerycznie. A przecież liczne afery i polityczne błędy były tak sprawnie zamiatane pod dywan, bagatelizowane i przykrywane straszeniem PiS-em.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!