Warszawa żyje od kilku dni sprawą dorwania się IPN-u do archiwum Kiszczaka, gdzie najważniejszą zdobyczą jest teczka pracy… Wałęsy, czyli "Bolka". Okazało się, że IPN nie "wpadł" wcześniej na pomysł przeszukania mieszkania generała. Generałowa chciała za akta tylko złotych 80 000 i nie pomyślała, że nasz noblista dałby za nie dziesięć razy tyle.
W piątek zapowiedziano pokazanie w poniedziałek dziennikarzom teczek Wałęsy o 12. Już o jedenastej było tam moc ludzi, a o 11.20 zostałem zapisany jako 42. Zapewne było przed lokalem IPN "na zadu…" na Służewcu z 80 osób, w tym co najmniej 10 ekip TV.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!