Żenujące są relacje mediów polskich i zagranicznych na temat tego co wydarzyło się 12 czerwca w Warszawie. Czyżby taki był właśnie cel tej manipulacji? By ośmieszyć i poniżyć Naród Polski na oczach całego świata?
Analizując sprawy od początku można zauważyć logiczny ciąg następujących po sobie wydarzeń. Najpierw Minister Mucha zaproponowała Rosjanom hotel Bristol na Krakowskim Przedmieściu, po czym na kilka dni przed rozpoczęciem Euro zaoferowała im zmianę miejsca zakwaterowania. Czego oczekiwała? Jaki miała cel w takim postępowaniu? Jeżeli działała według staropolskiej zasady "Gość w dom, Bóg w dom" to przecież wiedziała, że co raz zostało uzgodnione nie może być odebrane, zwłaszcza Rosjanom, dla których zgoda na taką zmianę oznaczałaby tchórzostwo i ujmę na honorze. Wiadomo było, że na to Rosjanie się nie zgodzą. Czy pani Minister ma takie problemy z myśleniem czy może działała z pełną świadomością wiedząc, że tym sposobem Rosjanie pozostaną tam gdzie są, ale jeżeli cokolwiek się wydarzy to ona nie poniesie odpowiedzialności, bo przecież usiłowała temu zapobiec. Co chciała osiągnąć nagłaśniając sprawę w mediach? Czy takie działanie nie było prowokacją i zachętą do spowodowania zamieszek tego dnia w Warszawie?
Można śmiało przypuszczać, że był to pierwszy krok ku wykreowaniu odpowiedniej atmosfery mającej na celu spowodowanie konfliktu. Nawet ci, którzy jeszcze wówczas nie mieli planów, aby atakować Polaków podczas Euro albo nawet nie wiedzieli, że dziesiątego czerwca przejdzie jak zawsze Marsz Pamięci ulicami Krakowskiego Przedmieścia, teraz dzięki pani Minister i mediom już mieli taką świadomość i mogli ewentualnie rozpocząć działania.
Na szczęście 10 czerwca nie był jeszcze tym momentem. Widocznie słusznie uznano, że atakowanie modlących się rodzin z dziećmi i starszych kobiet czy też jakiekolwiek próby zamachu na lidera opozycji mogą być nieskuteczne i nie osiągną celu, a mogą przynieść odwrotny skutek. W końcu to jeszcze nie moment, aby wywołać otwartą walkę zbrojną z Polską. Prowokacja pani Minister nie osiągnęła zamierzonego celu, ale niewątpliwie była początkiem dalszych wydarzeń. Na pewno podsyciła atmosferę i tym, którzy jeszcze nie zdążyli o tym pomyśleć dała do myślenia.
Potem było już prosto. Demonstracja rosyjskich kibiców na ulicach polskiej stolicy 12 czerwca przed meczem Polska – Rosja musiała przynieść oczekiwany rezultat. Po pierwsze data szczególna. Sam fakt ustalenia daty tego meczu w dniu święta Rosji, koniecznie w Warszawie nie mógł być przypadkiem. Wiadomo, że każdy organizator ma pełną świadomość kalendarza wydarzeń. W końcu rzadko można spotkać się z sytuacją kiedy jakieś ważne, narodowe wydarzenie odbywa się w Wigilię świąt Bożego Narodzenia, na przykład. Tak więc, możemy śmiało podejrzewać, że wybór daty i miejsca na mecz Polska – Rosja nie był przypadkowy.
Nasuwa się pytanie skąd u Rosjan zrodził się pomysł urządzania demonstracji na terenie naszego kraju. Czy rzeczywiście możemy podejrzewać, że to kolejny przypadek i że tak akurat wyszło? Czy kiedy ustawiamy sobie termin naszych wakacji np. w Egipcie i w tym terminie przypada święto Niepodległości to zbieramy wypoczywającyh tam Polaków i idziemy maszerując po ulicach obcego nam państwa? To rzeczywiście byłoby wydarzenie bez precedensu i na pewno obiegło by medialny świat. Tym samym nie może nas dziwić, że goście z żadnego innego kraju nie wpadli na taki pomysł, pewnie im by to przez myśl nawet nie przeszło.
Znamienne jest też miejsce w którym marsz ten rozpoczął się oraz trasa marszu wiodąca przez most nad Wisłą. Nie może więc dziwić fakt, że wiele z polskich gazet zamieszczało wizerunki z historycznymi podtekstami i podsycało atmosferę walki oraz wpływało na poczucie honoru polskich obywateli. Tak więc, śmiało możemy wierzyć w to, że ani data, ani miejsce, ani organizacja demonstracji przypadkiem nie były.
Gdybyśmy nawet przyjęli hipotezę, że Rosjanie rzeczywiście chcieli tylko grupowo przejść na stadion musielibyśmy sobie zadać kilka następnych pytań. Na przykład, dlaczego uczestnicy marszu nieśli ze sobą zakazane symbole totalitarnego reżimu i dlaczego wznosili hasła o zwycięstwie. Ciekawe jest też samo zabezpieczenie marszu oraz nierówne prawa obowiązujące obywateli Rosji w porównaniu z tymi, które obowiązywały obywateli innych krajów w tym obywateli Polski. Przyglądając się wielu materiałom udostępnionym w mediach można zauważyć, że polska policja chroniła głównie Rosjan, zezwalała na propagowanie systemu totalitarnego oraz na picie alkoholu w miejscach publicznych na terenie RP. Wszystkie te zachowania są w Polsce zakazane. Nasuwa się więc pytanie: czy Rosjanie mają szczególne prawa w NASZYM KRAJU?
Analizując powyższe możemy zgodzić się z tezą, że demonstracja Rosjan na ulicach naszej stolicy miała charakter polityczny, a więc była prowokacją. Jeżeli dodamy do tego, że kibice Federacji Rosyjskiej, za zgodą UEFA, wnieśli na trybuny ogromnny baner podczas meczu Polska – Rosja przedstawiający postać kniazia Dimitra Pożarskiego, dowódcy antypolskiego powstania w XVII wieku to jasno zauważymy, że Rosjanom zdecydowanie wolno więcej niż komukolwiek innemu. Należy dodać, że ugrupowania polskie otrzymały odmowę na jakiekolwiek manifestacje tego dnia w Warszawie.
Nasuwa się więc pytanie najważniejsze: jaki był cel zorganizowania tej politycznej demonstracji przez polskie władze? Skutki już znamy. Cały świat opisuje wydarzenia w Warszawie. Nikt już nie mówi o tym jak w Polsce pięknie, jacy życzliwi ludzie, jakie sportowe emocje tylko o tym jakie burdy odbyły się na ulicach stolicy. Chodzi tu o to czy cel został osiągnięty czy też nie. Można założyć, że zorganizowana prowakacja miała doprowadzić do poważniejszych skutków takich jak ofiary w ludziach, a tym samym aresztowania niewygodnych Polaków . Były nawet tezy, przed rozpoczęciem Euro, że grozi nam stan wojenny. Jednak do tego nie doszło, a jak nie doszło, a wszystkie działania były wysoce kontrolowane to jaki był prawdziwy cel do osiągnięcia?
Nasuwa mi się tu odpowiedź, że może pan Tusk chciał się popisać przed światem sprawnością służb mundurowych - tu takie zamieszki, a policja taka sprawna. Ale tak chyba świat tego nie odebrał. A może chodzi o zdegradowanie polskiego Narodu, zgnojenie polskich patriotów, pokazanie im: zobaczcie, jesteście nikim, nic nie możecie, nawet we własnym kraju nie jesteście u siebie? Ale czyż nie było w tych działaniach jakiegoś jeszcze głębszego celu? A może układ z Rosją jest tak poważny, że rzeczywiście nie możemy już mówić o Polsce niepodległej, że to nie były decyzje polskiego rządu tylko wykonywanie poleceń. Wynikałoby wówczas z tego, że niepodporządkowanie się żądaniom FR grozi wielkimi konsekwencjami dla rządu RP. Rząd w takim wypadku musiałby mieć bardzo poważne sprawy do ukrycia, których ujawnienie groziłoby końcem jego panowania, a może nawet niosłoby dla nas w tej chwili niewyobrażalne konsekwencje. Cóż musiałoby to być co mogłoby powodować tak bezkrytyczną, służalczą postawę wobec Rosji? I o co chodziło Rosjanom? Czy tylko o poniżenie nas czy tam też był jakiś inny cel? Pewnie za jakiś czas się dowiemy. Jedno jest pewne- Rosjanie znowu napluli nam w twarz. I tak widzi to cały świat.
BARBARA RODE
Georgetown - Ontario
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!