No i już – jak to mówią – "po harapie" – to znaczy, skład nowego rządu został ogłoszony. Zanim jednak to nastąpiło, między Kancelarią Prezydenta a Kancelarią Premiera wybuchł niesłychany jazgot na tle tego, kto będzie reprezentował nasz nieszczęśliwy kraj i czy w ogóle będzie on reprezentowany na nieformalnym szczycie, zwołanym przez prezydenta Unii Europejskiej Donalda Tuska, a poświęconym "uchodźcom", zwanym również "imigrantami".
Poszło o to, że prezydent Andrzej Duda zwołał pierwsze posiedzenie nowego Sejmu na 12 listopada, a zgodnie z art. 162 Konstytucji, Prezes Rady Ministrów składa dymisję Rady Ministrów na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu. Tymczasem Donald Tusk na 12 listopada zwołał wspomniany nieformalny szczyt UE na Malcie, na który wybierała się pani premierzyca Ewa Kopacz. W związku z tym domagała się przełożenia terminu pierwszego posiedzenia Sejmu, ale prezydent był nieugięty. Niezależne media głównego nurtu rozpoczęły więc wściekły jazgot, z wykorzystaniem autorytetów moralnych, które zgodnie ćwierkały z tego samego klucza, co skłania do podejrzeń o inspirację ze strony oficerów prowadzących. Bo oficerowie prowadzący autorytety moralne ustawiają się okoniem zarówno do prezydenta Dudy, jak i nowego rządu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!