Wprawdzie nasz nieszczęśliwy kraj znajduje się w przeddzień referendum, którego jeszcze w maju domagał się "cały naród", ale można odnieść wrażenie, jakby nikomu już na nim nie zależało.
Niewątpliwie jest to rezultatem zachowania niezależnych mediów głównego nurtu, które o referendum dobrze, jak nie wspominają słowem, a jeśli nawet wspominają, to z wyraźną niechęcią. Ale gdyby "cały naród" nadal się sprawą referendum interesował, to przynajmniej huczałoby o tym w Internecie, a tu i w Internecie cisza. Ale bo też są sprawy ważne i sprawy jeszcze ważniejsze, a do tych najważniejszych należą listy wyborcze do Sejmu i Senatu. O znalezienie się na listach wyborczych toczyła się batalia wskazująca ponad wszelką wątpliwość, że to walka o byt w najjaskrawszych przejawach.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!