Rozmawiając z przyjaciółmi, którzy wyjechali (uciekli) z PRL jeszcze za czasów "komuny", wspominamy z dozą ironii, że życie w PRL wtedy było prostsze.
Rano otwierało się "Trybunę Ludu" i już było wiadomo, kto powinien w dniu dzisiejszym być naszym wrogiem, a kto przyjacielem.
Jak zwykle, nasze młodzieńcze sympatie były wtedy po stronie wrogów PRL-u, a głównie po stronie "imperialistów amerykańskich". Po spędzeniu kilku dekad w gościnie u "imperialistów", zaczynamy mieć wątpliwości, czy opinie w naszej tak zwanej wiodącej prasie, są czasem równie kłamliwe jak w "Trybunie Robotniczej" lub sowieckiej "Prawdzie".
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!