"Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia" – tak można by skomentować sytuację, jaka w obozie zdrady i zaprzaństwa zapanowała po przegranej prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Z jednej strony, dochodzi do głosu znana zasada, że sukces ma wielu ojców, a klęska jest sierotą i wszyscy w PO, jeden przez drugiego, "odcinają się" od przegranego prezydenta, ale z drugiej – interesy naszych okupantów są tak poważne, lody ponakręcane, że przegrana jakiegoś tam prezydenta nie może, a w każdym razie – nie powinna stwarzać żadnego zagrożenia. Co by to bowiem było, gdyby kaprysy demokracji mogły naszym okupantom likwidować, czy choćby tylko zmniejszać korzyści z okupacji kraju?
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!