"Dziś moja moc się przesili, dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny" – będą mogli w niedzielę wieczorem powtórzyć za poetą kandydaci na prezydenta. Wiele wskazuje na to, iż pierwsze podejście nie wyłoni zwycięzcy, w związku z czym nasz nieszczęśliwy kraj będzie skazany na dodatkowe dwa tygodnie rozterki i coraz wścieklejszej agitacji.
Dotychczas kulminacyjnym momentem kampanii była telewizyjna debata kandydatów na prezydentów, w której wzięli udział wszyscy z wyjątkiem jednego – urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Najwyraźniej wzgardził pozostałymi kandydatami, co pokazuje nie tylko, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale również – że chleb bodzie – co zauważył już dawno pan Zagłoba. Najwyraźniej pan prezydent musiał przez okres kadencji dopuścić sobie do głowy, że jest kimś w rodzaju legata urodzonego, co to nie będzie się pospolitował z jakimiś politycznymi ambicjonerami.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!