Od Lęborka na północy, przez Łódź, Kielce, aż po Kraków na południu, w pewnym przybliżeniu: na wschód od linii Wisły, terytorium Rzeczypospolitej pozostaje w zasięgu zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej Federacji Rosyjskiej.
I nie jest to system wystrugany ze sztachety obok jakiejś piaskownicy za Uralem. Generał Phillip Breedlove, naczelny dowódca wojsk NATO w Europie, zdaje się nie żywić wątpliwości: w tych okolicznościach nie ma mowy o utrzymaniu strategicznej przewagi w powietrzu, a tym samym mowy nie ma o prowadzeniu efektywnej operacji obronnej na lądzie. S-300 oraz S-400, rosyjskie systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe, stwarzają zagrożenie realne i zagrożenia tego bagatelizować nie wolno.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!