Po ponad 20 latach czekania moja żona, pracująca w Bibliotece Narodowej Białorusi, dostała przydział dwupokojowego 50-metrowego mieszkania, ze sporą kuchnią oraz oszkloną dwumetrowej powierzchni loggią, gdzie będzie można składać wiele rupieci. Dom jest między dwoma lasami, czyli jest dobre powietrze.
Jest to mieszkanie na zasadach "komercyjnych" i będziemy płacić z 250 dolarów kanadyjskich, czyli tyle ile ona zarabia na pół etatu, i 35 proc. tego, co płaciliśmy niesympatycznemu synowi żydowskiego kagiebisty za trzy pokoje o 5 metrów większego mieszkania dwa przystanki metra bliżej centrum. Dodam, że gdyby nam przydzielono mieszkanie "komunalne", tobyśmy płacili za wszystko ze 100 dolarów kanadyjskich. Ale teraz już takich przydzielają bardzo mało.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!