Przytoczę po raz kolejny anegdotę z czasów PRL-u, kiedy to pewien intelektualista opozycjonista zapragnął uświadomić w jedną noc przy wódce korespondenta prasy "zachodniej", wykładając mu w prostych słowach porządek polityczny panujący w komunistycznej Warszawie. Nad ranem gość zapewnił, że wszystko rozumie, ale ma jeszcze jedno pytanie – "Co na to wszystko wasz parlament?".
Przypomniały mi się te słowa w związku z nabierającą rumieńców kampanią prezydencką, która w najbliższych miesiącach będzie stanowiła źródło naszej medialnej inforozrywki. Czyż nasi kandydaci nie zachowują się czasem jak ów wspomniany korespondent prasy światowej? Skoro mamy praktycznie ustalone, iż:
1. polskie państwo to "kamieni kupa", a prawdziwe ośrodki władzy tkwią gdzieś tam pod spodem, skoro polski Sejm jest maszynką do zatwierdzania unijnego dyktatu, a prezydent do pilnowania żyrandola...
2. wybory są w coraz bardziej otwarty sposób fałszowane przez silne spółki polityczne, a Polacy przechodzą nad tym do porządku dziennego,
3. nawet gdyby rewia prezydenckich kandydatów i ich przesłań doprowadziła do większego politycznego rozbudzenia i uświadomienia, no to co z tego?!
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!