Dosłownie przed momentem dowiedziałem się, że chińskie Ministerstwo Transportu nie uznaje za "koleje dużych prędkości" pociągów poruszających się 230, 240 czy 250 km/h.
Niezłe, naprawdę niezłe. Można poczuć się niczym drink Jamesa Bonda, przyrządzony do góry nogami. Z drugiej strony, wieści tego rodzaju rzeczywiście mogą nas zmieszać, ale czy powinny nami wstrząsać? Zwłaszcza gdy słyszymy, że Państwo Środka dysponuje ponad siedmioma tysiącami kilometrów torów, którymi ichniejsze "pendolino" mkną z prędkościami bliskimi 350 km/h.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!