Msza w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Pogrzeb na Powązkach z państwowym ceremoniałem. Asysta kompanii reprezentacyjnej. Salwa honorowa. Wszystko to należało się Wojciechowi Jaruzelskiemu – jak posłusznemu psu micha.
W sumie wstyd mi, ale sami jesteśmy sobie winni. W 50-milionowym narodzie, z Polonią licząc, nie znalazło się parę tysięcy sprawiedliwych, którzy gotowi byliby własnymi ciałami zablokować świętokradztwo. Polacy, spacyfikowani mentalnie, od lat skutecznie oszukiwani przez telewizornie, a przez medialnych nadzorców ludzkich dusz sprawnie tresowani do posłuszeństwa, niewolniczo pokornie zgodzili się na kolejną kompromitację. Tyle razy pluto nam w twarze, a my znowu nadstawiliśmy policzki. I znowu się z nas śmieją.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!