W czasach, kiedy ekologiczne zasługi Ala Gore'a, czy też kwestia ratyfikacji traktatu z Kioto przypominają nieco niegdysiejsze brudne śniegi, ubiegłotygodniowa coroczna "godzina dla Ziemi" czy jak to się tam zwie wypadła dosyć blado. Przypomnę, że chodzi o wyłączanie prądu na godzinę i siedzenie w ciemnościach celem wykazania, ile to jesteśmy w stanie zaoszczędzić.
Jest to smutna głupota od góry do dołu lansowana przez besserwisserów, którzy całą naszą resztę mają za ciemniaków i kmiotów, u których metodami Pawłowa trzeba wyrabiać odpowiednie nawyki. A że są to nawyki głupie, widać na pierwszy rzut oka.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!