Gdybym sam nie przeżył tej historii, to kto wie, pewnie skłonny byłbym do powątpiewania – otaczają nas wszak uczciwi ludzie, zacne biznesy i nie musimy na każdym kroku trzy razy zastanawiać się, czy aby nie jesteśmy robieni w konia. A jednak...
Z pierwszymi śniegami i ślizgawkami na drogach mój "wołek", czyli jedenastoletni ford explorer, zaczął się kołysać, tracił przyczepność, a na zakrętach wprost go znosiło. Oczywiście, że włos zaczął mi się jeżyć na głowie: wiedziałem, że coś jest źle, ale co? W odróżnieniu od zdecydowanej większości rodaków nie mam zacięcia do mechaniki, koło napompuję, potrafię napełnić zbiornik, ale na tym moje umiejętności się kończą.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!