Co jest bardzo miłe, to że można mieć to auto z sześciobiegową, normalną, „ręczną” skrzynią biegów i to nie tylko w tej najtańszej opcji, a samochód możemy kupić w trzech różnych wariantach i również w tej najwyższej wersji możemy bawić się zmianą biegów, co szczerze polecam. Automat ma ich 8, ale nie będę ukrywał, że właśnie przy ręcznej przekładni sześciobiegowej auto zachowuje się o wiele bardziej dynamicznie i czujemy, że coś tam jest pod pedałem.
Jetta to typowy bauhaus na kółkach, jest bardzo ergonomiczna, kabina obszerna, a wyświetlacze na tablicy rozdzielczej wyraźne i łatwe do odczytania, co - jak człowiek się starzeje - jest szczególnie ważne.
Oczywiście, jak zawsze, w opcjach będziemy mogli dostać wszystkie elektroniczne gadżety, jak adaptacyjny tempomat, ostrzeżenie przed zmianą pasa, ostrzeżenie przed kolizją, autonomiczne hamowanie w sytuacjach awaryjnych, automatyczne włączanie długich świateł i tak dalej...
Ale już standardowo jetta jest całkiem nieźle wyposażona, no bo ma 17-calowe koła, elektrycznie zmieniany w 6 pozycjach fotel kierowcy, z funkcją zapamiętującą ustawienia, wykrywacz samochodu w martwym punkcie, 2-strefowe sterowanie klimatyzacją i ogrzewaniem i wiele, wiele innych.
Jak na niemiecki samochód przystało jest też wiele drobnych ułatwień, jak na przykład, podgrzewane lusterka boczne, światła przeciwmgielne (to wszystko również w wersji standardowej) a nawet podgrzewane końcówki spryskiwaczy szyby. W sumie bardzo ładnie prezentujący się samochód i myślę że warto wybrać się do salonu, żeby go obejrzeć i się nim przejechać.
Jest to klasa Hondy Civic, Honda może wygrywać w niektórych rejonach, ale Jetta - jeśli ktoś lubi niemieckie auta - ich styl jeżdżenia - to samochód, który doskonale rozumie się z kierowcą.
O czym zapewnia
Wasz Sobiesław