W związku z narastającą falą frustracji z powodu biedy i korupcji w Polsce dostaję coraz więcej listów od sympatyków z propozycją ponownego kandydowania na prezydenta RP w przyszłych wyborach. A to dlatego, że moi korespondenci nie widzą w kraju kandydata godnego tego stanowiska.
Mam spore doświadczenie w polskiej polityce i wiem, co należy zrobić, aby wygrać wybory dla Polaków. Tak, dla Polaków, a nie dla siebie. Ciężka praca zaczyna się dopiero po wygraniu wyborów, ponieważ wiele rzeczy w Polsce trzeba zmienić, aby powstały normalne warunki bogacenia się i rozwoju. Po wybitnie trudnej i poniżającej medialnej nagonce w wyborach prezydenckich w 2005 roku (dostałem tylko 0,16 proc. głosów, co uwolniło mnie od wszelkiej odpowiedzialności politycznej) mogę podzielić się doświadczeniem, które wtedy zdobyłem. Chętnie pomogę innym kandydatom na to stanowisko, jeśli zobaczę, że są ludzie, którzy potrafią myśleć strategicznie i mężnie walczyć na arenie politycznej dla dobra Polaków, zgodnie z naszą racją stanu. Miałem swoje pięć minut w historii Polski i mój wiek już nie pozwoli na przeprowadzenie reform w kraju, aby polskie państwo było życzliwe dla Polaków. To jest ciężka praca dla młodszych ludzi. Ja z kolei mogę służyć swoim doświadczeniem i wyczuciem, według którego należy spełnić przynajmniej trzy warunki, aby odnieść sukces.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!