Nigdy nie byłem w tym wspaniałym mieście na południe od Lublina. Wiele lat temu opowiadał mi o nim zmarły kilka lat temu przedostatni ordynat Jan hr. Zamoyski. Jego wielki praszczur w ciągu pięciu lat kazał zbudować zupełnie nowe miasto wedle projektu architekta włoskiego w latach 1595–1600.
Było ono też otoczone murami i była to jedna z ważniejszych warowni broniącej Rzeczpospolitej. Wiele razy połamali sobie o nie zęby obcy, między innymi Chmielnicki, a Szwedzi nawet nie przystąpili do zdobywania miasta, bo ocenili, że to będzie bardzo kosztowne, a gdy odchodzili, hetman Zamoyski wyprawił pod murami miasta im ucztę, ale nie mieli krzeseł i odtąd uczta na stojąco jest zwana "szwedzkim stołem".
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!