W ostatnich tekstach sporo teoretyzowałem o złowieszczym "postkomunizmie". Można by straszyć dzieci Kwaśniewskim i Millerem, gdyby nie to, że postkomunizm w praktyce, czyli mikroskali, przybiera postać pasożyta, a nie nocnej mary.
Kto w celach wypoczynkowych wyruszy na Mazury lub na Podkarpacie, uspokojony, że zastanie tam kresy postkomunizmu, może się nieźle rozczarować. Miejscowości wypoczynkowe to odpowiednio letnie i zimowe bazy dla "starego" aparatu, zwłaszcza Mazury, gdzie stoją wille ostatnich "ideowych" komunistów Jaruzelskiego i Kiszczaka.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!