Jedną z bolączek polskiej polityki, w sytuacji zawłaszczonego państwa, jest brak narodowych środków pozwalających na finansowania działalności. W zwykłej sytuacji polityka finansowana jest przeważnie przez wielkie pieniądze, koncerny czy korporacje, które widzą możliwość dalekosiężnego zabezpieczenia interesów – stabilizacji systemu prawnego, dostępu do surowców, ochrony szlaków handlowych. To z kolei przekłada się na interes zwykłych ludzi, zazwyczaj przez wielki pieniądz w tej czy innej formie zatrudnionych albo bezpośrednio, albo przez związki gospodarcze.
W Polsce sytuacja jest inna, bo oprócz kilku wyprysków rachitycznego kapitału rodzimego, zazwyczaj zbudowanego na rabunku własności państwowej, wielkich polskich korporacji nie ma, zaś nawyk finansowania życia społecznego czy "płacenia za własne poglądy" zaginął wraz z hekatombą wojny.
Nawyk ten został skutecznie zadeptany przez kilka pokoleń hochsztaplerów, którzy obiecywali złote góry, a następnie uciekali z pieniędzmi.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!