Burmistrz Toronto Rob Ford jest moim coraz większym faworytem.
Strasznie mnie świerzbi, żeby się dowiedzieć, komu tak bardzo nadepnął na odcisk, że kręcą mu aferę za aferą, a to że straszny z niego defraudant, bo wspiera fundację dobroczynną, pisząc prośby o pieniądze dla młodzieży na papierze miasta, a to że przekroczył przepisy ordynacji wyborczej, ponieważ nie zapłacił procentu od pożyczki, jaką jego firma prywatna udzieliła jego własnej kampanii wyborczej, a to że chwycił jedną panią starszą za pupę, a to że bełkotał. No i w końcu teraz, że ponoć ćpał crack z jakimiś dilerami w jednym z blokowisk.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!