Melchior Wańkowicz wspomina o pewnym panu, który jeszcze w początkach Polski Niepodległej został prezesem państwowego banku. Któregoś razu jego przyjaciel wszedł do jego gabinetu w momencie, gdy pan prezes właśnie fikał koziołki na dywanie. Widząc zdziwioną minę przyjaciela, powiedział: "gdybyś w dzieciństwie pasał krowy, a teraz dostał taki fajny bank, to też byś fikał koziołki". Słuchając kolejnego optymistycznego expose pana ministra Radosława Sikorskiego, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jego optymizm ma podobne, a może nawet identyczne podstawy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!