ciąg dalszy z poprzedniego numeru
Powróćmy na chwilę do mojej firmy. Miałem jeden produkt, który w roku 2000 oferowałem za 4,20 polskich złotych, czyli równowartość 1 dolara. W roku 2008 dalej oferowałem ten produkt za 4,20 ale jego wartość liczona w dolarach wynosiła już 2. Tylko głupi chciałby ode mnie kupować zamiast ściągnąć z Chin za… 1 dolara. Ze mnie również możecie się pośmiać, podobnie jak z frankowych kredyciarzy. Podobnie jak z firm, po których na początku roku 2008 przejechali się eleganccy menedżerowie z czarnymi teczkami, sprzedając im opcje walutowe. I doprowadzając firmę z pobliskiego miasteczka z ponadstuletnią tradycją produkcyjną, i pełnym portfelem zamówień, na skraj bankructwa.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!