Syn nasz wyjechał z żoną na kilka dni do Nowego Brunszwiku, aby odwiedzić rodziców żony. A ponieważ mają kota, więc na nas spadł obowiązek, aby przynajmniej raz na dzień odwiedzić go i nakarmić. Wybraliśmy się tam późnym wieczorem i jak zwykle zaparkowaliśmy samochód na ulicy przed ich domem. Opłaciłem parking, włożyłem pokwitowanie do samochodu i poszliśmy odwiedzić kota.
Zajęło to nam nie więcej niż 15 – 20 min. Wracamy, otwieramy samochód, zapalamy światła i… widzimy, że za wycieraczką znajduje się żółty kawałek papieru.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!