Zimno, minus 7 stopni i ogrzewanie wysiadło...
Słyszycie? Zamarzniemy tu na pewno. Piątek. Ogrzewanie jest olejowe, a kilka dni temu był spec i orzekł, że wszystko w całkowitym porządku. Wielkie zbiorniki z olejem są w budynku gospodarczym. Do tej pory się im nie przyglądałam. Ważniejsze były dla mnie ziemniaki, marchew albo moje ryby w zamrażarce.
Ja to nawet nie zauważyłam, że kaloryfery zimne. Wodę też miałam rano ciepłą. Nie lubię spać przy nagrzanych kaloryferach, śpię tutaj pod dwoma kołdrami i śpi mi się dobrze, gdy jest zimno w pokoju. Na początku spałam przy włączonych kaloryferach i budziłam się w nocy cała spocona.
Zimno, coraz zimniej. Moja pani chodzi już w kurtce, ja przewiązałam się na biodrach, przy pasie, szalikiem. Wzięłam się za odkurzanie całego domu, prąd przecież jest.
Sąsiad przyszedł, stwierdził, że oleju nie brakuje. Że jest go dość. Ma przyjechać specjalista od tego pieca. Przyjechał, dzwoni do drzwi wejściowych, a otworzyć mu nie można, bo jest mróz i zamek zamarzł. Krzyczymy do niego, żeby wszedł od strony ogrodu. Tam są też drzwi i jak na złość, też nie można ich otworzyć. Nie możemy naszego wybawcy wpuścić do domu. Sytuacja jest aż śmieszna.
Odmrażacz od drzwi samochodowych rozwiązuje trudną sytuację, drzwi puszczają, lód w zamku topnieje. Po półgodzinie zauważyłam dym z naszego komina. Kaloryfery robią się ciepłe. Nie była to duża usterka.
Oj , nie mam już czasu. Lecę.
Byłyśmy na spacerku. Mróz, ale pogoda piękna, słonce świeci sobie wesoło. Ogródek zupełnie inny niż na jesieni, ptaki nie mają co jeść. Zrobiłam im miejsce przy jabłoni, odgarnęłam śnieg i dawałam tam kawałki jabłek, chleba i ciasta. Jednak nie można w ten sposób ptaków dokarmiać, bo przyjdą myszy i szczury. I wejdą do komórek i do domu. I tu pani starsza opowiada mi, jak to było kiedyś, gdy królowały tu myszy i szczury.
Nie wiedziałam, że tak trzeba uważać z tymi gryzoniami. Nie można ich zachęcać, bo potem trudno się ich pozbyć.
Byłyśmy na spacerze. Dwa dni temu poznałam bardzo miłą i rozmowną Niemkę, starszą ode mnie. Ona lubi spacerować. Dzisiaj przyszła po mnie. Akurat skrobałam i rozbijałam lód na chodniku, było słońce i pani starsza chciała pospacerować.
Spacerowałyśmy prawie dwie godziny. Mijałyśmy zaśnieżone pola kukurydzy, kopce szparagów.
Opowiadała mi o swoim życiu. Urodziła się w Malborku. W styczniu 1945 przypłynęła z mamą i rodzeństwem do Holandii, statkiem. Tam był obóz. Potem do Niemiec. Na początku, dobre dwa lata, nie było co jeść ani w co się ubrać…
Wanda Rat
Polska
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!