10 stycznia
Jak co miesiąc tego dnia była w katedrze w stolicy msza za ofiary Smoleńska i choć pogoda była pod psem, niewiele mniej osób na nią przyszło. Pod katedrą jakaś pani rozdawała ulotki zachęcające do przyjmowania komunii na klęcząco, co podobnie jak przyjmowania JEJ tylko do ust, NIE na rękę jest dowodem należytego szacunku do Pana Jezusa. Do tego nie potrzeba żadnej wysokiej decyzji episkopatu, a tylko dobra wola wiernego, który komunię przyjmuje. Inna pani protestowała, że pod kościołem handluję mymi książkami o stosunkach polsko-żydowskich, ale o dziwo nie protestowała, że robią to tego dnia aż trzy inne osoby. Więc kto to był? Po mszy uformował się pochód i pomaszerowaliśmy ze śpiewem pod Pałac Namiestnikowski, czyli siedzibę imć Komorowskiego na Krakowskim Przedmieściu.
Niezły numer
Gdy tylko wracam z Polski, wiozę na Białoruś moc prasy, zwykle "Przyjaciółkę", "Niedzielę" czy pismo Wołomińskiej Unii Kredytowej "Dobry Znak" i rozdaję w kościele po mszy w Mińsku. Ostatnio gdy zapakowałem się do niewygodnego wagonu, jadąc do Warszawy, podszedł do mnie młodzian z sąsiedniego przedziału i przywitał się. Nic w tym specjalnego, bo stale spotykam ludzi, których gdzieś poznałem lub którzy po prostu mnie rozpoznają. Ale w tym przypadku sprawa okazała się niecodzienna. Kilka tygodni temu dostał w kościele ode mnie jakieś pismo. Była tam kartka reklamowa i po zdrapaniu zasłoniętych napisów okazało się, że wygrał TV i właśnie jechał go odebrać.
Aberracja Unii
Jest niezła książka redaktora Tomasza Sommera pt. "Absurdy Unii Europejskiej", gdzie opisuje on np., że dopuszczenie do sprzedaży na terenie Unii owoców kiwi uzależnione jest nie od ich smaku, a od ich obwodów. Jeśli obwód jest o 4 mm większy, to nie wolno ich tam sprzedawać.
Ostatnio klnę, nie tylko ja, UE za zmuszenie kolei białoruskich do wprowadzenia na trasie Mińsk-Warszawa wagonów "europejskich", czyli węższych niż szersze "ruskie". Jedzie się w nich dużo gorzej, a przecież perony i tory od polskiej granicy do Magdeburga, gdzie kończyła się sowiecka strefa okupacyjna, są przystosowane do szerokości wagonów "ruskich".
Unia mogła zrobić coś mądrzejszego, zmusić koleje białoruskie do wprowadzenia wózków pod wagonami, które przy prędkości 15 km/h rozszerzają lub zwężają rozstaw kół na tych wózkach i wagonów nie trzeba na granicy z Białorusią podnosić i zmieniać wózków. To skróciłoby podróż do Mińska o dwie godziny. Niestety tego nie zrobiono, bo biurokratom w Brukseli nie zależało na wygodzie pasażerów.
Cisza przed burzą
Dziwnie mało "Nasz Dziennik" i TV Trwam piszą o przyznaniu tej telewizji miejsca na multipleksie. Z jednej strony, oznacza to, że jakieś obietnice ojciec Rydzyk dostał, a z drugiej strony, że szykuje się, by z wiosną pójść do szturmu, bo słusznie uważa, że więcej ludzi wyjdzie na ulice, gdy będzie cieplej.
Proporcje
Robiłem porządek w książkach i część dałem znajomemu antykwariatowi. Przy okazji wpadła mi w rękę książka o Katyniu. Wydano ich z 20, jeśli nie więcej, i stale się ten temat wałkuje. Niewątpliwie to była wielka
polska strata, ale pytam, gdzie są książki o polskich sukcesach? Nie widziałem książki o wielkim polskim inżynierze Kierbedziu, który na terenie Rosji carskiej w XIX wieku pobudował 49, tak 49, mostów. Kto wie, że na terenie Ameryki Południowej działało kilkunastu wybitnych polskich inżynierów, jak Domeyko czy Malinowski, który zbudował najwyżej położoną linię kolejową na świecie. Kto pisze w Polsce o Gzowskim, Sędzimirze czy Modrzejewskim, którzy byli w XIX największymi budowniczymi mostów w USA? Kto z młodszych czytelników wie, że w czasie okupacji polscy inżynierowie w Warszawie zaprojektowali ciężarówkę STAR, która była konstrukcyjnie na poziomie światowym, a potem była podstawą polskiego transportu drogowego? Czy książki o nich byłyby mniej poczytne niż książki o Katyniu?
Kolejny sygnał
Mówił mi taksówkarz, że jeszcze dwa lata temu, by zarejestrować samochód, trzeba było w stolicy stracić kilka godzin w kolejce, a tydzień temu, gdy tam był, czekało słownie dwoje ludzi. Ludzie nie rejestrują nowych aut, więc świadczy to, że jest w kraju bryndza.
A jak w Kanadzie?
W tygodniku "Najwyższy Czas" ukazał się tekst pana Pawła Lepkowskiego, gdzie roi się od ciekawych informacji. Pisze, że choć "czarni" w USA stanowią 18 proc. obywateli, to w więzieniach federalnych stanowią aż 62 proc. W "poprawnej" Kanadzie niestety takich danych się nie podaje, a podejrzewam, że jest nie lepiej. Moc morderstw dokonywanych jest "gołymi rękami", nie mówiąc już o tych, do których służą noże kuchenne, siekiery czy podobne narzędzia. Większość morderstw dokonywana jest przy użyciu "nielegalnie" posiadanej broni i mniej jest morderstw z jej użyciem w tych miastach, gdzie nie ma zakazu posiadania broni krótkiej, czyli pistoletów, niż w miastach, gdzie są takie zakazy.
W USA co najmniej 100 milionów obywateli ma broń i gdy było słychać ostatnio o różnych projektach zakazu jej posiadania, moc ludzi ją kupiło. Więc czy imć Obama jest tak głupi, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że obywatele staną okoniem? Będą bronić drugiej poprawki do konstytucji, która zabrania rządowi zakazywania obywatelom posiadania broni palnej.
Kto rządzi Francją
Paryski korespondent "Najwyższego Czasu" pisze ostatnio o tym, że po wyborach prezydenta zwiększyła się liczba masonów we władzach. Co najmniej połowa ministrów jest w tej tajnej organizacji, która w sumie posiada do 200 tys. członków, a ci stoją na wysokich stanowiskach w polityce, gospodarce, sądownictwie i wojsku.
Aleksander graf Pruszyński
Mińsk/Warszawa
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!