Najpierw był krótki artykulik na łamach "The Windsor Star", oburzona czytelniczka poinformowała reportera o rozmowie w jednym z banków: nie ma świątecznego wystroju, ponieważ centrala, mieszcząca się w Toronto, zakazała "christmasowych" ozdób. Po telefonie do Toronto okazało się, że poszczególnym oddziałom banku zasugerowano tylko, aby nie przesadzać, ale nikt nikomu nie zabrania postawienia choinki, umieszczenia gdzieś z boku jakichś ozdób.
Można się tylko domyślać, że w rozmowie z reporterem każdy chciał się pokazać z dobrej strony i tłumaczyć zamieszanie nieporozumieniem. Oczywiście, tak mogło być.
Swego czasu przeprowadzono eksperyment, uczestników podzielono na więźniów i strażników, przy czym tym drugim zasugerowano, że jak sobie pozwolą na nieco większą swobodę z więźniami, mogą liczyć na pochwałę, nagrodę. Tylko jedna osoba miała od razu podziękować za udział w zabawie. Pozostali strażnicy stopniowo pozwalali sobie na coraz więcej... Taka jest natura człowieka. Zatem centrala mogła rzucić sugestię "bez przesady", co na dole odczytano "Christmas odpuszczamy".
Mogło też odbyć się to na takiej zasadzie, że wszędzie trąbią o okresie składania życzeń – "Season Greetings" – więc nie ma miejsca na upamiętnienie Chrystusa, chociaż to On jest powodem świętowania Bożego Narodzenia. Polityczna poprawność rzuca się ludziom na mózgi i zapierają się tego wszystkiego, co jest święte, ważne, byle tylko utrzymać się w szeregu; byle tylko nie wychylić się i nie okazać staroświeckim, religijnym.
Jest to zjawisko, które obserwujemy od lat, niestety, z każdym rokiem mamy coraz mniej akcentów religijnych, a coraz więcej komercji i prania mózgu, jak gdyby jeszcze jeden worek prezentów zmieniał cokolwiek! Nie zmienia, ogłupia nas tylko i zmusza do jeszcze większego wysiłku, jeszcze głębszego sięgnięcia do kieszeni. I błędne koło się zamyka... w chrześcijańskim kraju zapieramy się Jezusa!
Reporter gazety skontaktował się z rabinem, imamem i przedstawicielem buddystów – żaden z nich nie zgłosił zarzutów, że współwyznawcy czują się w jakikolwiek sposób urażeni choinką, ozdobami, światełkami. O aspekcie religijnym nie mówiono, wiemy bowiem dobrze, że dla żydów Jezus nie jest tym, kim jest dla nas. Ale w tym momencie mówimy o świątecznej oprawie, tradycyjnie związanej z Bożym Narodzeniem.
Skoro zatem przedstawiciele innych religii nie mają nic przeciwko świątecznemu nastrojowi, ozdobom itd., to czy nie mamy do czynienia z postawą wcześniej wspomnianych strażników? Przełożeni oczekują (w domyśle nagrodzą), że treści religijne znikną, że o Jezusie nie będzie się wspominać, a dzień Bożego Narodzenia, że Christmas stanie się tylko jedną z dat w kalendarzu. Na stoisku z kartkami w "Dollaramie" zauważyłem wyjaśnienie: Christmas – 25 grudnia.
Dążymy zatem do tego, że Christmas nawet pozostanie w obiegu jako puste hasło... No może jeszcze grubas w czerwonym kubraku rozdający prezenty, ale Jezus w żłóbku? Święta Rodzina? To wszystko jest powoli, systematycznie usuwane z naszej świadomości i my się na to zgadzamy.
Jakie nam oferują kartki na Christmas
Oczywiście, mogłem od razu pojechać do delikatesów państwa Zuskich czy Troczyńskich i kupić tradycyjne polskie kartki, mogłem pojechać do sklepu z artykułami religijnymi (ostatecznie tam kupiłem piękne, religijne kartki), ale chciałem się przekonać, co jest oferowane na tzw. rynku.
W księgarni "Indygo" przywitał mnie młody pracownik, zagadywał, uśmiechał się itd. Grzecznie podziękowałem za uwagę i podszedłem do stoiska z kartkami, które z daleka przykuwało uwagę napisem Christmas Cards. Rzeczywiście kartek było dużo, niektóre nawet z napisem Merry Christmas, ale na żadnej nie było motywu religijnego! Renifery, psy, wycinanki, pingwiny, hokeiści i tym podobne... Powróciłem do młodego pracownika i pytam o kartki świąteczne, ale z Jezusem, Maryją, Świętą Rodziną. "Nie ma? Pewnie jesteś lekko zaskoczony, że takich kartek nie ma, zwłaszcza w tym okresie..." Powiedziałem mu, że z tego, co wiem, to Kanada jest krajem, w którym wciąż dominują chrześcijanie, i brak takich kartek to dla mnie prawdziwy szok. Politpoprawność zaszła chyba za daleko. Moje słowa spływały po nim jak woda po kaczce, nie przestawał się uśmiechać, jak gdyby nie rozumiał, o czym mówię.
Przed laty można było kartki świąteczne kupić w Walmart, ale nie w tym roku. Oczywiście słowa Merry Christmas powtarzają się, ale na kartkach są pieski, kotki itd. Sprawdziłem kilka półek ponieważ były tam kartki różnych firm, ale o Świętej Rodzinie trzeba zapomnieć. Były natomiast życzenia typu "Winter Greetings".
W sklepie The Bay to samo.
Odwiedziłem też Dollaramę i ku mojemu zaskoczeniu znalazłem piękną kartkę z napisem "Peace on Earth", fragmentem Ewangelii wg św. Łukasza i Maryją trzymającą Dzieciątko w ramionach. Była to ostatnia kartka, pracująca w kasie młoda osoba powiedziała, że nie może mi pomóc – poprosiłem o co najmniej tuzin – ponieważ kartki dostarcza ktoś z zewnątrz.
Ale pogadaliśmy sobie chwilę o świętach, o głupich kartkach i zmianach, które idą w złym kierunku. I postawa dziewczyny, jej słowa o świętach i zatracanej tradycji podniosły mnie na duchu, że jeszcze nie wszystko stracone.
Kartki świąteczne to tylko przykład, jak odbierana nam jest nasza tradycja, jak wypłukuje się z naszych serc przywiązanie do religii, kultury mającej korzenie w chrześcijaństwie, jak się nas zwyczajnie tresuje! Mój kolega z pracy, z pochodzenia Francuz, przeszło 60 lat, w czasie pierwszych rozmów, kiedy mnie obserwował i badał, pewnego dnia zwrócił mi uwagę, kiedy powiedziałem, że czuwa nad nami Bóg. Tak nie można mówić, nie wszyscy wierzą, możesz kogoś urazić... Zaskoczył mnie, na chwilę zaniemówiłem, ale powiedziałem mu, że bez względu na to kim jest i w co wierzy (nie wierzy), jestem katolikiem i nie mam zamiaru szukać zastępczych słów: wierzę w Boga i jeżeli Go wymieniam w kontekście naszej rozmowy, nie wynika z tego, że chcę mu sprawić przykrość, tylko dlatego, że taka jest moja wiara.
Po jakimś czasie, kiedy się lepiej poznaliśmy, okazało się, że jest głęboko wierzący, ale też przy okazji nieźle przeszkolony z politpoprawności. Powiedział mi, że od razu, kiedy powiedziałem mu, że jestem Polakiem, czuł, iż może ze mną szczerze rozmawiać, ale na wszelki wypadek nie odsłaniał się...
Przykład ten pokazuje, jaki jest świat wokół nas, jak my, chrześcijanie, poddajemy się, jak dobrowolnie ustępujemy pola. Tylko komu ustępujemy? Kto nami manipuluje? Dlaczego władze katolickiego uniwersytetu w USA zdejmują krzyż, ponieważ prezydent ma wygłosić mowę... Prezydent, przynajmniej oficjalnie, jest chrześcijaninem i to on przychodzi na uczelnię, a więc powinien szanować porządki tam panujące, prawda?
W krajach muzułmańskich chrześcijan się zabija w biały dzień, o nawracaniu nie ma mowy; książki religijne są zakazane, a jeśli ktoś porzuci islam, może być ukamienowany. Takie są realia. W krajach chrześcijańskich usuwa się symbole religijne, aby nie urazić np. muzułmanina... Dlaczego w naszym domu pozwalamy się panoszyć gościom, którym daliśmy schronienie, których przyjęliśmy – na własną zgubę? A może to nasza postawa sprawia, że czują się na siłach, aby krok po kroku usuwać z naszego życia to, co jeszcze wczoraj było dla nas święte, a dziś jest niepotrzebnym balastem w nowoczesnym, zmaterializowanym świecie?
Ktoś powie, aleś się chłopie przyczepił kartek, wysłałem z choinką i też pokazałem, że pamiętam, że dobrze z okazji świąt życzę. Tak, ale gdzie jest najważniejsza osoba, dzięki której w ogóle mamy Christmas? Christmas bez Chrystusa, z bałwanem i reniferem, to nie tylko nieporozumienie, to zdrada Boga.
Wszystkiego najlepszego z okazji
Świąt Bożego Narodzenia.
Leszek Wyrzykowski
Windsor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!