Niewielkie państwo o powierzchni 320 tys. km kwadratowych wielokrotnie w swojej historii stanowiło potęgę militarną, gospodarczą i ekonomiczną. Począwszy od Mieszka i jego syna Bolesława zwanego Chrobrym i dalej Bolesława Śmiałego zwanego Szczodrym, Bolesława Krzywoustego, Władysława Łokietka i jego syna Kazimierza zwanego Wielkim, mieliśmy władców rozumnych, wybitnych polityków i wojowników, do których sąsiedzi czuli respekt i szacunek. Najistotniejszym czynnikiem konsolidującym stany była jedność. Często wymuszana mieczem i ogniem, często siłą argumentów i królewskich edyktów.
Dlaczego obecnie jedność, która zawsze działała na sukces i korzyść rodaków, jest towarem deficytowym? My jesteśmy świadomi jej istnienia, nawet używamy jej nazwy "Solidarność". Ale wszyscy się zgodzą z opinią, że tej jedności w działaniach w służbie Polsce w kraju i za jego granicami po prostu nie ma!
Weźmy przykład z naszego podwórka. 11 listopada zbiegł się z dniem świątecznym. Z dniem wolnym od pracy. Od dwóch lat umieszczamy wici w "Gońcu", a komitet organizacyjny również w innych mediach, o obchodach rocznicy w centrum Toronto. Jest fajnie, że władze miasta i prowincji dają nam, Polakom, zezwolenia i popierają zorganizowanie parady niepodległości i zakończenia uroczystości przed frontem City Hall z całą oprawą, przemówieniami i wciągnięciem polskiej flagi na maszt ratusza. Zbiega się nasza rocznica ze świętem kanadyjskim Remembrance Day, czyli Dniem pamięci poległych na frontach świata.
W tym roku było nas około 800 osób z harcerzami, naszymi weteranami i kombatantami, z liczną reprezentacją organizacji kobiecych, byli posłowie, politycy. Mogłoby nas być o te kilka tysięcy więcej, gdyż ta parada w centrum Toronto ma znaczenie medialne i propagandowe.
Tymczasem okręg KPK regionu Mississauga zorganizował sobie prywatną paradkę na terenie Centrum Jana Pawła II z podreptaniem dokolutka, popisem krasomówstwa organizatorów, odśpiewaniem hymnów i złożeniem kwiatów pod pomnikiem przywiezionym ze sprzedanego Place Polonaise z Grimsby. Organizatorzy zatoczyli się upojeni ze szczęścia wypełnionej misji, lecz czy te obchody ukazały naszą grupę mieszkańcom Kanady? Czy spełniły swoją misję krzewienia kultury polskiej i tradycji na obczyźnie? Czy ta parada w Mississaudze została odnotowania w raporcie historii miasta?
Jeszcze można byłoby strawić te rozbijające Polonię metody, gdyby grupa KPK Okręgu Mississauga zorganizowała paradę na Hurontario Street bądź w mniejszym wymiarze na Centre St. z zakończeniem na trybunie przed City Hall, gdzie las polskich flag i sztandarów zaintrygowałby przechodniów, wzbudził zaciekawienie, a za tym – liczne pytania. W czasie parady w Toronto padały pytania o powód absencji przewodniczącej Kongresu Polonii Kanadyjskiej pani Teresy Berezowskiej. Pani Teresa znalazła swoje miejsce w procesji na terenie Centrum Jana II. KPK Mississauga przewodniczy pan prezes Stanisław Reitmeier z zarządem. Czy nie można przełamać swoich ambicji i chociażby wysłać delegację na paradę w Toronto? Czyż nie można razem zorganizować monumentalnej wielotysięcznej parady, tylko zamykać się na placykach i w ogródkach? Czy do naszej parady nie mogą dołączyć księża z licznymi pocztami sztandarowymi kościoła, z Rycerzami Kolumba, żeby w dobie ataków na Kościół ukazać jego siłę i wiarę w Najwyższego? Na pewno by wzrósł prestiż Kościoła mimo ciągłych dyskredytujących nas ataków lewicy i nie tylko.
Spójrzmy na innych naszych braci w wierze. Portugalczycy, Włosi... Oni nie wstydzą się Kościoła i Kościół nie unika brania udziału w świętach narodowych i w paradach.
Do grupy oportunistów obchodów w Toronto dołączył pan Dziemiańczuk, organizując Mszę Świętą w kościele Chrystusa Króla o godzinie 12.00 tego samego dnia. Czy prezes ziem wschodnich ze swoją grupą nie mógł dołączyć do grupy torontońskiej, a mszę zorganizować rano bądź wieczorem? Kol. Dziemiańczuk, niewątpliwie człowiek wielkich zasług i dobrego pióra, dobry organizator, strzelił gola nie do swojej bramki. A można by było razem.
Polacy w Polsce nie są w stanie się zjednoczyć. Gdyż nadal rządzi w naszym kraju knut i marchewka. Ale w Kanadzie – gdzie władze nam pozwalają manifestować swoją przynależność narodową, używać naszego języka, kultywować tradycje i krzewić polską sztukę artystyczną i literaturę – zorganizować monumentalną pokojową paradę niepodległości jest zwykłą pestką. Brakuje tylko jednego. JEDNOŚCI!
Moi drodzy, to nie jest prywatna manifestacja pana Iksińskiego czy pani Totumfackiej. Więc prywatne animozje winny być odrzucone i dyskredytowane. Tylko konsolidacja stanowi o sile i sławie naszego narodu, a naród ten, rozrzucony po świecie przez zawieruchy dziejów, konsolidując się w jedno, może dokonać wielkich rzeczy.
Przed nami obchody 13 grudnia, rocznica smoleńska 10 kwietnia, rocznica katyńska, Święto Konstytucji 3 Maja. Proszę Was, moi drodzy, pokażmy swoją siłę i jedność w walce o Polskę wolną i niepodległą.
Andrzej Załęski
Toronto, 28 listopada 2012
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!