Ost Front
Wspaniała książka
Pan Piotr Zychowicz, redaktor tygodnika "Uważam Rze", napisał książkę pt. "Pakt Ribbentrop-Beck", o której tydzień temu pisałem. Kupiłem ją i okazuje się, że w 90 proc. używając więcej słów, pisze to, co ja napisałem 10 lat temu, że trzeba było dogadać się z Niemcami. W przeciwieństwie do mnie jednak twierdzi, że Hitler najpierw w 1940 roku uderzyłby na Francję, a dopiero w 1941 na Sowiety, oraz wierzył w zwycięstwo Anglii, Francji i USA, w co ja nie wierzę i co dość dobrze ukazuję. Ponadto ja dużo więcej miejsca poświęciłem samej kampanii wojskowej i udowodniałem, że Sowieci byli dużo gorzej przygotowani do wojny w 1940 r. niż w 1941, oraz zapomina, że Japonia uderzyłaby równocześnie z Hitlerem na Sowiety i tym znacznie utrudniła obronę.
Pan Zychowicz świetnie obala tezę, że pójście w sojuszu na Sowiety wcale nie było hańbiące, bo przecież nikt nie twierdzi, że hańbiące było podpisanie przez gen. Sikorskiego umowy ze Stalinem, po tym jak on już tylu Polaków zgładził.
Z Krakowa
Z zimnej Warszawy zjechałem na kilka dni do dawnej stolicy. Tu ciepło a na ulicach samego Starego Miasta moc ludzi, głównie cudzoziemców, którzy stadami spacerują i zapełniają liczne restauracje, bo większość ogródków na Rynku Głównym nadal była otwarta. Choć już po Zaduszkach, na cmentarzu Rakowickim, gdzie pochowany jest mój Ojciec, harcerze kwestowali na odnowienie starych pomników, a nieumundurowane dzieci zbierały na Dom Dziecka w Sieciechowicach – majątku Zakrzeńskich, gdzie spędziłem rok okupacji. Było sporo ludzi, a na grobach jeszcze często paliły się znicze, czyli ktoś je niedawno jeszcze odwiedzał.
W Krakowie w nowo otwartym Muzeum AK odbyła się we wtorek konferencja poświęcona ukraińskim mordom na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943–1944, gdzie do 1939 r. było do 30 procent małżeństw mieszanych, czyli Polacy i Ukraińcy żyli dość zgodnie. W trakcie tych rzezi Ukraińcy bestialsko mordowali Polaków, bo wedle ich przywódców, miały te tereny być oczyszczone z innych nacji. W wyniku przez lata prowadzonej agitacji dość ciemne masy ukraińskie, które opanowały szowinistyczne doktryny Doncowa, wymordowały do 200.000 Polaków w tym nowo narodzone dzieci. Poruszano też sprawę po macoszemu traktowania tychże zarówno przez władze państwa, jak i Kościół katolicki, który na tych terenach stracił 180 księży.
Tymczasem na Ukrainie rezuni UPA są traktowani jak bohaterowie. We Lwowie jest pomnik bohatera, który rozkazał mordować Polaków. Ciekawy jestem, czy ktoś pomaluje mu ręce na czerwono, jak to zrobił ktoś w Warszawie bodaj w 1954 r. Felusiowi Dzierżyńskiemu. Na konferencji tej było sporo młodzieży z okolic Krakowa, dla której przekazane informacje były całkiem nieznane.
Z innej beczki sprawa. Nowa Huta to już nie to co dawniej. Człowiek, który tam pracuje, mówił mi, że z dawnych siedmiu wielkich pieców działa tylko jeden, a w Katowicach jest podobnie, czyli polskie stalownie upadają.
Niepodległość – czyja zasługa?
W nadchodzącą niedzielę będzie wielki marsz w Warszawie, by uczcić odzyskanie przez Polskę Niepodległości. Głównym organizatorem jest Młodzież Wszechpolska, czyli endecka młodzieżówka, a ona jak zwykle czci Romana Dmowskiego.
Jaką jednak miał on rolę w dniach przełomowych, czyli między 10 a 14 listopada w Warszawie? Niewielką, by nie powiedzieć – żadną, choć miał tu sporo zwolenników, był bowiem w Paryżu ponad 1000 km od Warszawy.
W stolicy działała Rada Regencyjna powołana przez Niemców, która nie była bardzo popularna, a na dodatek mało aktywna. Niemcy zaś, znając sytuację, przywieźli więzionego od ponad 14 miesięcy w twierdzy magdeburskiej twórcę legionów brygadiera Józefa Piłsudskiego, który, jak wiedzieli dobrze, ma spory mir w kraju i co nie mniej ważne – mocną organizację zwaną Polską Organizacją Wojskową, która wspólnie z niezrzeszoną młodzieżą zaczęła rozbrajać okupantów.
Pierwszym krokiem brygadiera było porozumienie się z Rewolucyjną Radą Żołnierską, którą zapewnił, że Polacy nie będą ich mordować, a mając to porozumienie w ręku, pertraktował z oficjalnym gubernatorem Besselerem. Dalej Rada Regencyjna przekazała Mu dowództwo zorganizowanych przez Niemców sił zbrojnych zwanych Polnische Wehrmacht, gdzie było sporo jego oficerów.
Mając tę armię i oddane sobie POW, zaczął tworzyć polskie wojsko i bez ceregieli przejął całą władzę od Rady Regencyjnej. Dalej kazał rozwiązać się Rządowi Ludowemu, który powstał kilka dni przedtem w Lublinie i przesłał notę informującą rządy krajów antyniemieckiej koalicji, że pod jego kierunkiem odrodziło się państwo polskie. Więc On, a nie Dmowski, stanął na czele odrodzonej Polski, co nie zmienia faktu, że Dmowski, mając we Francji armię zwaną potem armią błękitną lub armią Hallera, występował jako formalny sojusznik Francji, Anglii i USA i brał udział w konferencji w Wersalu.
Słaba promocja
Porozumienie linii lotniczych zwane Star Alliance, gdzie główne skrzypce gra Lufthansa, posiada system promocji zwany Miles and More, który premiuje ludzi za częste latanie liniami tego porozumienia w tym oczywiście też LOT-em. Przez lata zebrałem ich ponad 70 tysięcy, ale dotąd nigdy ich nie wykorzystałem. Przygotowując się do lotu do Tbilisi, udałem się do biura LOT-u, by dowiedzieć się, czy nie będę tam mógł dolecieć za zebrane mile. Okazało się, że mogę, a dopłaty wyniosą 300 złotych, ale za mile do Nowego Roku na ten rejs biletów nie ma, więc musiałem zapłacić 1400 złotych za normalny bilet i kolejny raz z zebranych mil nie mogłem skorzystać. Teraz zastanawiam się, jak LOT-owi podziękować. Czy kartę Miles and More odesłać prezesowi LOT-u i następny raz LOT-em przez Atlantyk nie lecieć, czy podać LOT do sądu, by mi różnicę między tym, co za bilet normalny zapłaciłem, a tym, za ile bym go miał za me mile, czyli prawie 1100 zł, oddał.
Aleksander graf Pruszyński
Mińsk/Warszawa
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!