Rząd premiera Harpera podjął decyzję, by wesprzeć wybory na Ukrainie, wysyłając aż 500 obserwatorów, których rola, jak się domyślam, zamyka się w biernej obserwacji punktów wyborczych bez możliwości ingerencji w cały proces wyborczy.
Postulat utworzenia takiej delegacji wypłynął pod naciskiem lobby ukraińskiego, które reprezentuje 1 mln 200 tys. Ukraińców w Kanadzie. Podniecenie wśród szczęśliwych wybrańców sięgnęło zenitu. Szykuje się atrakcyjna wycieczka za pieniądze podatników, czyli za nasze. Oczywiście nikt nas nie pytał o zdanie, czy budżet Kanady (czyt. nasz budżet) ma tak ogromne nadwyżki, że lekką rączką możemy szastnąć niebagatelną sumką, wspierając ludek, który od czasu pomarańczowej rewolucji jest rządzony przez związki nieformalne: mafię odeską liczącą 200 lat prosperity i mafię doniecką – najbezwzględniejszą i najokrutniejszą z obecnie poznanych. Zadałem pytanie naszemu posłowi panu Władysławowi Lizoniowi: Jaki interes ma Kanada w angażowaniu się w sprawy wewnętrzne Ukrainy? Czy chodzi o relacje wymiany handlowej? Wątpię, gdyż produkcja na Ukrainie leży na łopatkach. Może o ropę lub gaz? Ukraina sama importuje te paliwa z Rosji. Może o prestiż naszego kraju?
Jest to wielce wątpliwe i niebezpieczne popierać kruchutkie państwo, którego parlamentariusze nie potrafią zachować powagi obrad w sejmie i piorą się po głowach pięściami, urywając sobie krawaty. Państwo, w którym przeciwników politycznych, opozycję, eliminuje się fizycznie jak w sąsiedniej Polsce (przykład Tymoszenko), państwo, w którym prawa człowieka istnieją tylko na papierze, a w więzieniach maksymalna długość życia skazanego wynosi 7 lat. Państwo, w którym pogrobowcy byłego KGB nadal mają wiele do powiedzenia i często posługują się byłymi żołnierzami Specnazu, egzekwując swoje racje.
Emigracja ukraińska tak jak nasza, polska, należy na pewno do postępowych, głęboko patriotycznych nacji w Kanadzie.Tak jak my mamy wizję wolnej niezależnej Polski, tak samo wizję wolnej, niezależnej i demokratycznej Ukrainy posiada emigracja ukraińska. Bez przeprowadzenia lustracji byłej nomenklatury i obecnie rządzącej nawet Herkules jest contra plures. I dotyczy to zarówno Polski, jak i Ukrainy. Jest dużo analogii z naszym sąsiadem. Jest też ogrom różnic wynikających chociażby z podstaw prawnych, na których Polska opiera się nawet z okresu ustawodawstwa jeszcze przedwojennego, a Ukraina dopiero to prawo tworzy. Jest państwem młodym, nieustabilizowanym, z gigantycznym bezrobociem, ogarniętym związkami nieformalnej nomenklatury oligarchicznej, rozwiniętą przestępczością, dezorganizacją administracji państwowej, brakiem planów rozwoju gospodarczego, w którym inicjatywa jest dewaluowana przez grupy interesów.
http://www.goniec24.com/teksty/item/1314-batalion-jasona-kenneya#sigProId7f326cbe9e
Powróćmy do kosztów, które pozwolą nam odpowiedzieć na ukryte cele tej Jasonowej inwazji. Koszty przelotów wyniosą, zaokrąglając, 750.000 dol.... 425 delegatów wróci już po tygodniu, 75 jednak pozostanie na dłużej. Koszty zakwaterowania przy średniej 100 dol. za noc wyniosą 50.000 razy 7 dni = 350 tys. dol. + 75 osoby pozostające na dwa tygodnie 52.500. Teraz, jeżeli doliczymy stawki żywieniowe, to na okres 7 dni – wynoszą one 175.000 + 26.250 przy przeciętnej diecie 50 dol. dziennie. Można dodać przypuszczalne koszty transportu, bo nasi bohaterowie nie będą wędrować per pedes po zaułkach Kijowa czy Lwowa, średnio 25 dol. dziennie na osobę, co da nam 12.500 dol. tylko przez 7 dni pobytu. Cóż otrzymamy? Sumę 1 miliona 365.750 dol., pomnóżmy przez 3 przy znanej rozrzutności naszych notabli, i mamy niezłą sumkę z naszych podatków. Farsy wyborcze przeżywaliśmy w Polsce i Ukraina też posiada własne tradycje w tym zakresie. Ale brać udział w wyborach, w których farsa i zamieszki mogą się powtórzyć, przez państwo sztandarowe, jakim jest Kanada, może nasz kraj narazić na kompromitację i drwiny. Być może istnieją inne powody tej wycieczki, a obserwacja wyborów jest tylko pretekstem. Przypatrzmy się, kogo mamy na czele delegacji Kanady. Oto minister imigracji Jason Kenney, minister obrony Julian Fantino, John Baird, Bob Dechert, Louis Brown, Ted Opitz, i nasz operatywny poseł Władysław Lizoń, dalej przedstawiciele oczywiście społeczności ukraińskiej, w której nie brakuje popa.
Ukraina jest na pewno łakomym kąskiem w rozwinięciu wpływów USA w tym regionie. Żeby się nie narazić międzynarodowej – europejskiej – oligarchii i putinowskiej Rosji, wysyła się emisariuszy, a na takich nadaje się bez wątpienia Kanada o tradycjach pokojowych i pozytywnej opinii międzynarodowej. Nasuwa mi się myśl może zgoła abstrakcyjna, że cała delegacja posiada immunitet dyplomatyczny. Każdy członek tych "strażników" praworządności może w kopertce przewieźć do 10.000 dolarów, a w czekach jeszcze więcej. Da to kilka ładnych "baniek" na pomoc w sfinansowaniu kompanii wyborczej. Znając metody tam obowiązujące, nie zdziwiłbym się, gdyby z alternatywną propozycją transportu gotowizny zurueck, spotkali się delegaci, nawet nie wiedząc, co przewożą.
Tą prostą metodą możemy przerzucić nawet spore sumy, otrzymując niezły procent od nich. Fe! Tak okropne myśli mi krążą po głowie, że trudno uwierzyć w moje fantazje. Ale czyż są one nie do zrealizowania? Cóż wiemy o nastrojach mieszkańców Ukrainy? ...80 proc. ludności nie chce widzieć Janukowycza u sterów rządu. Nawet opinie 30 proc. Rosjan zamieszkujących rejon Odessy i Kijowa są bardzo podzielone. Jeżeli w tych "nadzorowanych"wyborach ponownie wygra Janukowycz, wiadomo będzie, jaką dodatkową misją było delegowanie "batalionu" Jasona Kenneya.
Andrzej Załęski
Toronto
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!