Jak w wielu miastach Polski każdy 10. dzień miesiąca jest dniem pamięci o ofiarach tragedii katyńskiej. W Krakowie jest zawsze msza w Katedrze, a potem u stóp Wawelu spotykają się rodacy na manifestacji organizowanej przez tamtejszy oddział "Gazety Polskiej" przy tzw. Krzyżu Katyńskim. Było na niej z 400 osób, moc flag i przemówienie posłanki PiS, która niestety niewiele nowego powiedziała.
Na zakończenie odśpiewaliśmy Rotę ze słowami "Ojczyznę wolną racz nam zwrócić, Panie..." i rozeszliśmy się.
Kraków nadal wakacyjny i ciepło jak w sierpniu. Moc restauracji pełnych przybyszów i sklepy przy ulicach prowadzących do rynku nadal otwarte, choć już w niektórych pokazują się kreacje jesienne.
Oczywiście zatrzęsienie restauracji, szczególnie wiele ogródków, gdzie rodacy, a częściej goście spożywają lokalne przysmaki. Po ulicach nawet dość późno jeżdżą powozy, często powożone przez atrakcyjne dziewoje w czarnych kapeluszach, oraz meleksy, czyli elektryczne wózki obwożące turystów po Krakowie, często też do Wieliczki, a nawet do słynnej fabryki Schindlera, gdzie uchowało się moc Żydów.
W ogóle Kraków nie żyje z Nowej Huty i tamtejszej stalowni wykupionej za psi pieniądz przez Hindusa z Mital Steel, a właśnie z turystów, tylko ich w listopadzie, grudniu i do kwietnia mało.
W poprzednią sobotę był bal Kawalerów Maltańskich, czyli związku rycerskiego, który kiedyś, w XI w., zajmował się ochroną grobu Pańskiego w Jerozolimie, potem miał we władaniu wyspę Maltę, a teraz ma sporo szpitali. A przynależność do tego zakonu jest nobilitująca, ba, istnieje kilka fałszywych związków Kawalerów Maltańskich.
Właściwy związek, który odrodził się już 25 lat temu w Polsce, organizował w Krakowie wielki doroczny bal. Wstęp nie drobiazg, bo 700 zł polskich od głowy, więc moc maltańczyków nań nie poszło, a tylko uszlachetniali go różni dorobkiewicze i tak wsparli wiele dobrych i pożytecznych dzieł maltańczyków.
We wtorek pod lokalem ministra sprawiedliwości i zarazem krakowskiego posła pana Gowina odbyła się manifestacja zorganizowana przez przedstawicieli "Gazety Polskiej", na którą przybyło z 70 osób.
Okazuje się z ulotek rozdawanych podczas niej, że pan Gowin, będąc posłem, nie zabierał tam głosu ani też nie uczestniczył w pracach jakiejś komisji.
Wystąpienie kilku mówców było przerywane odtwarzaniem z magnetofonu piosenek Janka Pietrzaka.
Równocześnie prasa poinformowała, że bohater Amber Gold już siedzi w wersalskich warunkach w Gdańsku, a obrony syna premiera Tuska podjął się znakomity adwokat, a mierny polityk, pan Roman Giertych.
Aleksander graf Pruszyński
Mińsk/Warszawy
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!