Muzeum Żydów, czyli jurgielt milszy niż Polska
Prezydenci Polski i Izraela, Bronisław Komorowski i Reuwen Riwlin, otworzyli ekspozycję stałą w Muzeum Historii Żydów Polskich. Jak zawsze na pana prezydenta można liczyć, gdy trzeba popełnić jakąś niegodziwość. Tak było i tym razem. Oto obsrał II Rzeczpospolitą, mówiąc, że nie była wolna od antysemickich tendencji.
Pewnie antysemityzm w bardzo wielu państwach ludziom władzy, mediów, przeciętnym osobnikom kojarzy się z holokaustem, obozami zagłady, komorami gazowymi, Hitlerem, nazistami i jest przez nich, przynajmniej w życiu publicznym, bez zastrzeżeń uważany za największe z możliwych zło. (Nie jest w tej chwili ważne, czy przekonanie to powstało przez zbieg różnych, powiedzmy przypadkowych, okoliczności, czy też wytworzyło je jakieś lobby.) A skoro stanowi największe z możliwych zło, to powinien być bez zastrzeżeń i wszelkimi dostępnymi środkami zwalczany, choćby trup miał ścielić się gęsto.
Listopadowisko
Nasza przeszłość jest ważna, ponieważ to ważne, skąd przyszliśmy. Nasza teraźniejszość jest ważna, albowiem to ważne, jacy jesteśmy. Ale istnieje coś ważniejszego od tego, skąd człowiek przychodzi oraz jaki jest: to mianowicie, jakim powinien się stawać.
Jak powszechnie wiadomo, nie każda świnia jest zaraz złym człowiekiem. To samo odrobinę inaczej: wszyscy jesteśmy ludźmi, wyjąwszy tych pośród nas, którzy ludźmi nie są. Którzy to? Ci, którzy nie chcą być ludźmi. Najczęściej ci właśnie robią, co mogą, by cała reszta nie zastanawiała się, co to właściwie znaczy być człowiekiem.
Pogoda i...
W Mińsku jest słonecznie, liście spadły z drzew, był malutki śnieg oraz jest lekki mrozek. Ludzie już chodzą w puchowych kurtkach, a dzieci opatulone jak na Sybir.
Odwiedziłem dwór Prószyńskich, dawniej na skraju miasta, a teraz w mieście. Jeszcze sam dwór do końca nieodnowiony, ale już robiono tam porządek w parku i mikromuzeum w domu przy dworze, gdzie pokazują różne domowe rupiecie z przełomu XIX i XX wieku, w tym samowary, maszyny do szycia oraz sanki i kolaski.
Wstęp do bajek
Ach, cośmy przeżyli! To zresztą dopiero początek, bo odtąd przeżyć będziemy mieli coraz więcej, ale incipiam.
Otóż 28 października do stolicy naszego nieszczęśliwego kraju przybył we własnej osobie prezydent bezcennego Izraela Reuwen Riwlin. Kulminacyjnym punktem wizyty było wspólne z prezydentem Bronisławem Komorowskim otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich. Kosztowało ono bajońskie sumy; według oficjalnych wyliczeń Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, podatnicy polscy za pośrednictwem wspomnianego Ministerstwa i miasta Warszawy zapłacili do tej pory ponad 180 milionów, a resztę, czyli 140 milionów, dołożyli sponsorowie, między innymi – Jan Kulczyk, któremu najwyraźniej ktoś musiał przypomnieć przepowiednię św. Ildefonsa, że "mówiła żony ciotka: tych co płacą – nic nie spotka".
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (33)
Nie do wszystkich zresztą komisji wyborczych w miastach wojewódzkich. Po co mieli chodzić po lokalnych komisjach. Nie mieli nad tymi komisjami kontroli. Bo takie fałszerstwa by się prędzej czy później wydały. Oni poszli tam, gdzie mieli ludzi pewnych. Kupionych. I tam, gdzie był faks od Państwowej Komisji Wyborczej".
Ośrodek prowadzący wojskowych służb specjalnych zastosował ponownie jednolitą taktykę zwalczania Tymińskiego. I to najbardziej skuteczną. W zmasowanym ataku propagandowym zastosowano taktykę zastraszania. Tworzono atmosferę strachu przed możliwym wyborem Tymińskiego na prezydenta. Tworzono przeświadczenie o sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Po przegranej przez Mazowieckiego w I turze wyborów, jego rząd podał się do dymisji. To tworzyło nastrój niepewności, a nawet strachu. Nie ma rządu. Nie wiadomo, kiedy będzie nowy. A co będzie z naszymi emeryturami i rentami? Przecież do końca nie wiadomo. Ten nastrój zagrożenia bezpieczeństwa profesjonalnie potęgowano. Tworzono atmosferę poprzez wypowiedzi i kampanię medialną, że w wypadku zwycięstwa w II turze Tymińskiego załamie się polskie państwo i stanie się coś niewyobrażalnego. Trudnego do przewidzenia. Co? Tego nie precyzowano. Tworzono w sposób profesjonalny narastającą atmosferę strachu i zagrożenia. Ludzie zaczęli się bać ewentualnego zwycięstwa Tymińskiego.
Krótki komentarz
Krótki komentarz do tego, czego nie powiedział Władimir Putin podczas spotkania z Donaldem Tuskiem, które się nie odbyło (choć od dwóch dni widzę je na ekranie TVN24).
Celem Rosji – od lat – jest osłabianie Polski. Polska jest zaś osłabiona wówczas, gdy nikt jej nie bierze na serio. Ten cel już Moskwa osiągnęła. Rosjanie – nie po raz pierwszy skądinąd – nie muszą się nawet starać, żeby Polska wyszła na kraj niepoważny. Do naszych sojuszników wyszedł bowiem komunikat – a w zasadzie dwa komunikaty.
Znów u siebie
W Warszawie będzie nowy ambasador Ukrainy, były minister spraw zagranicznych. Okazało się, że śpiewał z kibicami dość wulgarną nową piosenkę o prezydencie Putinie i minister SZ Rosji zapowiedział, że z takim nie będzie nigdy pertraktował.
Remontują tory między Warszawą a Małkinią i na trasie z Warszawy do Białegostoku kursują autobusy, nawet wygodne i ciut szybciej niż pociągi. Wszystkiego było nas 28 osób na 46 miejsc, więc trzeba się zastanowić, czy nie lepiej puścić po szynach autobusy.
Na przystanku autobusowym za miastem złapałem szybko okazję na Białoruś. Dzięki uprzejmości władz polskich, jako że jechałem z prezentami do szkoły w Wołkowysku, pojechaliśmy poza kolejką. Tak oszczędzili co najmniej czterech godzin stania.
Operacja "Tannenberg II"
Adolf Hitler nie odkrywał Ameryki, gdy latem 1939 roku wypowiadał słowa o narodach, które można skutecznie okiełznać dopiero wtedy, gdy zniszczone zostaną ich warstwy przywódcze.
Ale puentę narysuję na końcu. Zacznijmy od równości. Od wolności. Od praw obywatelskich. Ba! Pójdźmy na całość, zaczynając od postępu, nowoczesności i tolerancji. Od tych oraz od wszystkich innych słów pierzastych, za pomocą których nadzorcy tępią inteligencję niewolników, najstaranniej zwalczając umiejętność kojarzenia związków przyczynowo-skutkowych odleglejszych niż proste reakcje przycisków na pilotach telewizyjnych i samych telewizorów.
Falstart marszałka Sikorskiego
Jeszcze trwa gorączkowe zasypywanie wykopów, układanie chodników i zalewanie asfaltem dziur w jezdniach przed zbliżającymi się nieubłaganie wyborami do samorządów terytorialnych, a już pojawiły się zwiastuny przyszłorocznej kampanii do wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Oto pojawiły się na mieście fałszywe pogłoski, że z Kancelarii Prezydenta wyszła petycja niektórych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, by pan prezydent Komorowski wystąpił z inicjatywą budowy pomnika tych ofiar w jakimś reprezentacyjnym miejscu Warszawy. Pan prezydent, podkreślając autentyczność petycji wspomnianych rodzin, ustosunkował się do tej inicjatywy bardzo życzliwie, co pokazuje, że gdyby tylko jeszcze poprawić koordynację, wiele trudnych dotąd spraw potoczyłoby się jak z płatka, a nasz nieszczęśliwy kraj wkroczyłby wreszcie na drogę prowadzącą ku świetlanej przyszłości. Co prawda jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził, więc pani Małgorzata Wassermann zwraca panu prezydentowi uwagę na konieczność zachowania właściwej kolejności: najpierw "prawda" o Smoleńsku, a pomnik dopiero potem. Sęk w tym, że z pomnikiem znacznie łatwiej jak z "prawdą" – cokolwiek by to miało oznaczać – a w tej sytuacji może się okazać, że pomnik jednak w Warszawie nie stanie, chociaż oczywiście dyskusja na jego temat może wypełnić całkiem sporą część przyszłorocznej kampanii wyborczej. Jest to prawdopodobne tym bardziej, że właśnie zakończyła się III Konferencja Smoleńska, której uczestnicy skłaniali się raczej ku koncepcji zamachu niż katastrofy.
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (32)
Zostawiłem więc ludzi z niepewnością, co było w mojej teczce. I tak miało być, aby żrąca ciekawość zmusiła ich do poznania prawdy. To była moja świadoma decyzja i jestem za to całkowicie odpowiedzialny. Tak musiało być dla przyszłego dobra Polski. W drugiej turze wyborów byłem świadomy, że nie zostanę prezydentem Polski, ponieważ wynik wyborów będzie sfałszowany z powodu niedopilnowania liczenia głosów wyborczych".
Kampania wyborcza Tymińskiego, a zwłaszcza jego wypowiedź w kontekście owej czarnej teczki, naruszyła wszakże heroiczny mit Wałęsy, jako ikony Solidarności, by użyć określenia Michnika. A heroiczny mit Wałęsy, jako człowieka, który prawie że sam obalił komunizm, był przede wszystkim potrzebny tym siłom politycznym w kraju i za granicą, które robiły w Polsce szokową transformację polskiego komunizmu w latach 1988–1993.