Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Szanowni Państwo, niestety nadprodukcja przepisów oraz wprowadzanie przepisów trudno egzekwowalnych, przez co niszczących prawo – ma miejsce również w regulacji ruchu drogowego.
Nie wiem czemu, ale mam jakieś takie podskórne wrażenie, że rządzący nami politycy nie lubią prywatnych samochodów osobowych i usiłują zohydzić kierowcom życie.
Jakiś czas temu pisałem o przepisach zakazujących trzymania włączonego silnika samochodu na wolnych obrotach przez okres – o ile dobrze pamiętam nie dłuższy niż 3 minuty w okresie 5-minutowym – niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę – o ile temperatura na zewnątrz nie jest niższa niż ileś tam stopni i nie wyższa niż ileś. Jest to prawna bzdura, a na domiar złego w związku z próbą jej egzekwowania stworzono ileś tam etatów inspektorów miejskich, którzy rzecz sprawdzają, węsząc po ulicach.
Gwoli ścisłości dodam, że rzecz dotyczy przepisów miejskich, a nie Kodeksu drogowego.
Tymczasem mamy właśnie na tapecie Kodeks drogowy, jego nowelizacja – zważywszy na absolutną większość liberałów w legislaturze – zostanie przyjęta.
Oczywiście, rząd – który zdążył już utopić w błocie kilka miliardów – potrzebuje naszych pieniędzy i dlatego szuka ich tam gdzie zawsze – podnosząc wysokość mandatów – wiadomo, że tu nikt nie będzie krzyczał, bo przecież "chodzi o dobro nas wszystkich" – no nie?
Wyższe mają być mandaty za otwarcie drzwi na drodze nadjeżdżającego rowerzysty – od 300 do 1000 dol., jak również wprowadzony zostanie przepis, że rowerzystę trzeba omijać w odległości nie mniejszej niż metr – jak to wymierzyć, drogi kolego kierowco? No na oko, bo jak inaczej. Żeby było śmieszniej, to prawo to będzie obowiązywać "tam, gdzie jest to możliwe". Po co taki przepis? – Po nic! Wyłącznie po to, by na każdego był hak.
Do tego dochodzi jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, na którą już zawczasu uczulam. Otóż, jeśli znowelizowany kodeks wejdzie w życie, kierowcy na mocy prawa będą musieli czekać, aż pieszy przejdzie do końca przez przejście. Czy oznacza to, że na cztero- czy sześciopasmowej ulicy będziemy musieli cierpliwie czekać, aż pieszy ukończy przeprawę pięciu pasów od nas?
Słowem, coraz mniej rzeczy zostawianych jest na żywioł, coraz mniej mamy mieć zdrowego rozsądku, a coraz więcej odruchów Pawłowa. W gąszczu przepisów coraz więcej też będzie zależało od interpretacji i zdrowego rozsądku pana policjanta. Pytają Państwo, czy mi to czegoś nie przypomina?
Oczywiście, że tak!
Rząd Ontario jednocześnie chce jakoś ugryźć sprawę kierowców jeżdżących pod wpływem narkotyków. Problem w tym, że narkotyki narkotykom nierówne, są takie, które pogarszają percepcję, jak marihuana, a są takie, które wyostrzają zmysły, jak amfetamina – notabene podawana przez lekarzy pilotom wojskowym podczas długich lotów.
Umówmy się, jestem zagorzałym wrogiem narkotyzowania się i wprowadzania w odmienne stany świadomości przy pomocy zmieniania chemii mózgu.
Jestem sto procent za przyjemnością skoncentrowanego, trzeźwego prowadzenia samochodu. Obawiam się jednak, że kolejny raz stworzony zostanie moloch, który narazi policjantów na turbulencje, a nas wszystkich na idiotyczne kontrole przy pomocy testów –których jeszcze nie ma. Wszystko bowiem wskazuje na to, że najpierw będą przepisy, a potem dopiero trafią do policji drogowe testy antynarkotykowe.
Mają również wzrosnąć mandaty za rozpraszanie się podczas jazdy, czyli używanie telefonów komórkowych czy innych gadżetów. Równocześnie – jak na to wskazała Andrea Horwath z NDP – rząd postawi ileś tam nowych elektronicznych tablic reklamowych przy autostradach serii 400. Jeśli to nie jest rozpraszanie kierowcy, to, przepraszam, co to jest?
Przy tym przypomnę o moim koniku – chcecie poprawy bezpieczeństwa drogowego – poprawmy kulturę jazdy i zwiększmy prędkość na niektórych odcinkach autostrad serii 400 do 130 km/h, jak to obowiązuje np. w Unii Europejskiej. Jakoś można tam z tym żyć.
Podniesienie przeciętnej prędkości na autostradach ZNACZNIE poprawi sytuację gospodarczą miast i miasteczek na północ od Toronto. Oczywiście, wówczas konieczne byłoby wprowadzenie przepisu, że lewy pas jest li tylko do wyprzedzania.
Żadne przepisy nie zastąpią zaś uważnej jazdy.
O czym z pewnym smutkiem zapewnia Wasz Sobiesław
Zawodowcy najlepsi
126 wędkarzy w dwuosobowych teamach wystartowało 18 października z Orilli na wody jeziora Simcoe podczas ostatniej edycji zawodów Bass Pro Shops Lake Simcoe Open, organizowanych przez Aurora Bassmaster.
63 zespoły miały za zadanie znaleźć i złowić możliwe jak największe bassy małogębowe. Każdy wiedział, że podobnie jak w poprzednich latach, decydującym o wynikach czynnikiem będzie pogoda, a szczególnie wiatr.
Silny wiatr zmienił kierunek z południowego na północno-zachodni i wiadomo były, że niektóre drużyny będą musiały zawrócić, zanim tak naprawdę zaczęły się zawody.
W niezwykle trudnych warunkach najlepiej poradził sobie duet zawodowych przewodników wędkarskich – Paul Castellano i Taro Murata. Zwycięzcy 2014 BPS Lake Simcoe Open złowili 5 bassów, które ważyły 24,1 lb. W nagrodę za pierwsze miejsce otrzymali 10 tys. dol. oraz Minn Kota Humminbird wartości 2,5 tys. dol.
Zwycięzcy są znanymi przewodnikami dla wędkarzy. Paul Castellano jest przewodnikiem na jeziorze Erie i Niagarze i właścicielem firmy Cast Adventures. Taro Murata prowadzi Fish City Tours na jeziorach Simcoe, Ontario i Kawarthas. Drugie miejsce zajął team wędkarzy z Barrie Bassmasters w składzie Pat Campbell i Matt Holland z wagą 24 lb. Nagroda – 4 tys. dol.
Trzeci najlepszy zespół – Ben Sabourin i Glenn Thompson – uzyskał wagę 19,75 lbs. Jeden z ich bassów o wadze 6,30 lb okazał się największą rybą zawodów. W nagrodę otrzymali 2 tys. dol. i 1,1 tys. dol. za największą pojedynczą rybę. Mark Moran i Joey Muszynski, którzy w 2010 r. ustanowili rekord Kanady, łowiąc pięć bassów o wadze 31,5 lb podczas jednodniowych zawodów, tym razem nie mieli szczęścia. Ze względu na warunki pogodowe ich najlepsze miejsca były nie do łowienia. Zawrócili jeszcze przed pierwszym rzutem.
Bob Izumi i jego partner John Whyte z wynikiem 12,05 lb zajęli 14. miejsce.
2014 BPS Lake Simcoe Open
Top 10:
(waga – lb, nagroda)
1. Paul Castellano / Taro Murata 24,1 – 12,5 tys.
2. Patrick Campbell / Mathew Holland 24 – 4 tys.
3. Ben Sabourin / Glenn Thompson 19,75 – 3,1 tys.
4. Simon Frost / Melanie Frost 18,85 – 1,6 tys
5. Derek Strub / Mike DesForges 18,25 – 1,3 tys.
6. Carl Linker / Mike Linzmajer 17,6 – 1 tys.
7. Chris Vandermeer / Wes Roffey 16,6 – 900 dol.
8. John Sheilds / Shawn Grim 15,2 – 800 dol.
9. Kirk Sullivan / Kevin Sullivan 13,7 – 700 dol.
10. Greg Klatt / George Schneide 13,4 – 600 dol.
http://www.goniec24.com/prawo-polska/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6272#sigProId2b6d008a78
Aplikacje Navionics
Na stronie internetowej Fishing Lake Simcoe, pod adresem: www.fishinglakesimcoe.ca, dzięki uprzejmości firmy Navionics została udostępniona mapa głębokościowa jeziora Simcoe. Mapa posiada funkcję zmiany jednostek ze stóp na metry, mierzenia odległości pomiędzy punktami oraz możliwość włączenia planu barometrycznego jeziora w najmniejszych detalach. Jest to nieco uproszczona wersja aplikacji, którą oferuje Navionics.
Aplikacje z mapami Navionics można kupić niedrogo na urządzenia mobilne, smartphony, tablety i PC w Internecie. Działają na systemach Android i iOS.
Dla wędkarzy najbardziej przydatna jest aplikacja Marine & Lakes – US, Canada, która wraz z dodatkowymi zaawansowanymi modułami kosztuje 20 dol.
Za tę niewielką kwotę na telefonie będziemy mieć mapy głębokości wielu jezior i możliwość nanoszenia dobrych miejsc na ryby i nawigacji, podobnie jak na GPS.
Mapy Navionics na urządzenia mobilne posiadają jeszcze wiele innych ciekawych możliwości. Jedną z ostatnich jest system SonarPhone T-Box. Jest to aplikacja fishfinder, czyli na telefonie czy tablecie mamy jednocześnie mapę głębokości i sonar, który pokazuje czy są ryby. Aplikacja SonarPhone wymaga jednak dodatkowego sprzętu, małego T-Box firmy Vexilar. Jest to prostu niewielki fishfinder, który montuje się na stałe na łodzi. Odczyt z T-Box bezprzewodowo zrzucany jest na ekran telefonu. W zależności od wersji T-Box kosztuje 149 lub 199 dol.
Vexilar ma również w swojej ofercie wersję przenośną T-Pod, do aplikacji SonarPhone, który kosztuje 129 dol.
Kto jeszcze nie ma na swoim telefonie lub tablecie appa Navionics, pozbywa się wielu możliwości poznawania jezior, znajdowania ryb i wygody.
Prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości takie urządzenia na telefonach będą zastąpione jeszcze czymś mądrzejszym i lepszym. Może będą na przykład okulary Google Glasses zintegrowane z mapami Navionics. Jednym spojrzeniem przez takie okulary na wodę da się zobaczyć, co się dzieje pod wodą...
Ktoś może uważać, że najnowsze technologie stosowane w wędkarstwie są zupełnie niepotrzebne, wypaczają obcowanie z naturą i pozbawiają własnego instynktu. Każdy ma wybór, czy chce korzystać z technologii na rybach, czy nie i powinien wiedzieć, gdzie dla niego kończy się wędkarstwo.
Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (6)
Napisane przez Sergiusz Piasecki– ...Otóż pewnego razu "jejny" mąż zechciał zrobić hecę i do trzydziestu jaj, które ona wbijała na patelnię, dodał jeszcze trzydzieści. Baba przyszła, usmażyła jajecznicę i zabrała się do żarcia. Ledwie potrafiła wszystko wetknąć.
– Cholera, nie pękła! – rzekł Słowik kręcąc głową. – ...Zjadła i siedzi. Sapie jak parowóz. A tu sąsiadka przychodzi i pyta: czemu taka czerwona? A ona powiada tak: "Wiecie co, sąsiadeczko? Albo chora jezdem, albo chorować bede: z trzydziestu jojek jajecznicę ledwie wtrząchnęłam!".
Chłopaki się śmieją i paląc papierosy zaczynają opowiadać o różnych, znanych im wypadkach obżarstwa. W trakcie tej rozmowy drzwi do stodoły się otwierają i znów przychodzi Bombina, z gracją niosąc w ręku wypełniony jabłkami i śliwkami kosz.
Projekt w Kingston Ontario pod nazwą "University Suites" – o którym wspominam już od jakiegoś czasu – zalicza się moim zdaniem do jednej z najbardziej atrakcyjnych inwestycji, jakie mieliśmy od dłuższego czasu do zaoferowania Polonii. I dlatego piszę o tym raz jeszcze by dać szansę wszystkim na bardzo dobry zakup!
Sam projekt to bardzo unikatowa koncepcja, budowy dwóch 10-piętrowych wież zlokalizowanych w odległości 6 minut na piechotę od Uniwersytetu Queen's w Kingston. Oba wieżowce będą zawierały łącznie w przybliżeniu 400 unitów z przeznaczeniem na apartamenty wynajmowane dla studentów. W fazie pierwszej – która jest już praktycznie sprzedana – oferowanych było 195 unitów różnej wielkości. W tej chwili pozostało tylko około 10 unitów z tej fazy do sprzedaży.
Dlaczego ten projekt jest tak atrakcyjny i dlaczego sprzedaje się tak szybko?
Lokalizacja. Projekt zlokalizowany jest w samym sercu Kingston na rogu University i Princess tuż koło Queen's University. Kingston jest uznawane za jedno z najlepszych miejsc do życia w Kanadzie. Oczywiście miasto ma długą historyczną tradycję i było w 1841 pierwszą stolicą Kanady. Często określane jest mianem "Canada's Smartest City". Kingston położone jest nad jeziorem Ontario, pomiędzy Toronto i Montrealem, z łatwym dostępem do Ottawy, gdzie mieszka 1/3 całej Kanady. Populacja miasta to około 123.000 stałych mieszkańców plus 24.000 studentów z ponad 100 krajów, 95 proc. studentów jest spoza Kingston. Queen's University zaliczany jest wraz z McGill, UofT i Western do najlepszych w Kanadzie. Uniwersytet ma najwyższy procent kończących studia w Kanadzie (92,2 proc.) oraz jego profesorowie i absolwenci zaliczani są do jednych z najlepszych. Według gazety "Glob & Mail", ma on najwyższy procent A+ studentów.
http://www.goniec24.com/prawo-polska/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6272#sigProId2e8b5e5b65
Projekt wprowadzony będzie w życie przy pomocy PRK Development według projektu znanej firmy Teeple Architects. Koncepcja jest, by stworzyć kompleks, który zawierał będzie około 400 unitów oraz około 4000 stóp powierzchni usługowej. Ponadto będzie tu siłownia, joga studio, pokoje do spotkań, tarasy z BBQ, roof top, miejsca do spożywania posiłków i wiele innych udogodnień. Jak wspomniałem, mieszkania będą różnej wielkości, bardzo nowocześnie rozplanowane z 9-stopowymi sufitami. Mieszkania w cenie sprzedaży będą w pełni wyposażone i umeblowane i są oferowane jako doskonała "rental" inwestycja.
Przez pierwsze trzy lata deweloper gwarantuje wynajęcie od inwestorów każdego kupionego unitu. Usługa ta jest wliczona w cenę zakupu.
Wynajmowaniem mieszań studentom oraz nadzorem nad obiektem będzie zajmowała się firma "Versity Properties". Jeśli po trzech latach ktoś chce kontynuować wynajmowanie, to może to nadal robić przez tę firmę i koszt roczny to jeden miesięczny "rent"! Oczywiście, jeśli ktoś chce kupić to mieszkanie na własne potrzeby (dzieci na studiach) czy chce sam zajmować się wynajmowaniem, jest to możliwe.
Jak wygląda "cash flow"? Jeśli ktoś zakupi studio za około 190.000 dol. i wpłaci 20 proc. down payment, czyli 38.000 tys., to po odliczeniu wszystkich kosztów i uwzględnieniu tego, co zostanie spłacone w hipotece, profit w skali pierwszego roku wyniesie około 7000 dol. Jest to profit około 18 proc. w skali roku na zainwestowanych 38.000 dol. Proszę pamiętać, że mieszkanie co roku się spłaca i ten profit będzie się co roku podnosił, bo więcej z kapitału będzie spłacone. Ceny tych mieszkań z czasem też będą rosnąć. Gdyby nawet niewiele, to i tak ktoś za nas spłaca naszą hipotekę i buduje nasz kapitał. Jest to długoterminowa i bardzo bezpieczna inwestycja. Wpłacamy 20 proc. na down payment, ale po czasie studenci spłacą nam pozostałe 80 proc. Wyliczenia bazują na 25-letniej amortyzacji. Jeśli na przykład cały pozytywny "cash flow" co miesiąc będziemy przeznaczali na nadpłatę hipoteki, to amortyzacja skróci się do 18-20 lat, po których będziemy właścicielami sporego kapitału, inwestując tylko 38.000 dol. Wówczas możemy sprzedać naszą inwestycję i "cash the profit" albo ją trzymać i mieć stały dobry i pewny dochód.
Czy któryś bank oferuje takie zwroty? Na pewno nie! Gdyby Państwo zainwestowali 38.000 w GIC w banku na 25 lat nawet na 3 proc., to po tych 25 latach wasz uzyskany procent wyniesie 28.500 dol. i razem będzie to "astronomiczna" suma 66.500 dol. Gdyby nawet mieszkanie nie nabrało wartości (co zwykle ma miejsce) – jak się ma 66.500 do 190.000 dol.! Blado!
Jest to pierwszy i bardzo unikatowy taki projekt w Kingston. Jest to kropla w morzu potrzeb w tym mieście. Na Queen's University studiuje około 25.000 studentów najczęściej z zamożnych rodzin. Cały projekt w obu fazach będzie miał mniej niż 400 mieszkań. Nie ma niczego podobnego w całym Kingston i tego typu "luksusowe" jak na to miasto mieszkania dla studentów będą chętnie wynajmowane. W czynszu, którzy płacą studenci, zawarte jest maintenance, które zawiera ogrzewanie, klimatyzację, wodę (ciepłą i zimną), Internet. Studenci sami płacą za prąd. W cenie wynajmu jest zawarte umeblowanie oraz dwa razy w miesiącu sprzątanie mieszkania. To jest ważne, bo będzie pozwalało to na stałą kontrolę nad stanem mieszkań i szybką reakcję, gdyby to było potrzebne, przez management.
Jest to znakomita inwestycja dla tych, którzy myślą o stałym i pewnym dochodzie teraz lub na emeryturze. Dlaczego to pewna inwestycja?
Inwestujemy w coś, co jest namacalne. Nie jest to papier z akcjami, które dziś są warte dużo, ale za kilka lat tak jak Nortel czy obecnie Blackberry mogą być bezwartościowe. Jak wspomniałem, w Kingston jest 25.000 studentów i jedynie 400 mieszkań jak te w całym mieście! Te mieszkania zawsze będą poszukiwane i inwestorzy nie będą mieć problemów z "cash flow". Szczególnie że wynajmowaniem będzie zajmowała się specjalna firma, która tylko i wyłącznie będzie dbała o ten fakt.
Jak wspomniałem na wstępie, mieszkania sprzedają się bardzo szybko i proszę nie zwlekać z decyzją, gdyż tylko przez następny bardzo krótki okres będą one jeszcze w sprzedaży i niektóre modele będą wkrótce niedostępne. Faza pierwsza jest już sprzedana, jak wspomniałem na początku – 95 proc. w ciągu 5 tygodni. Obecnie zaczęliśmy oferować fazę drugą. W polskim środowisku mamy wyłączność na ten projekt!
Dostaję od Państwa wiele telefonów z pytaniami. Często też słyszę głosy niedowierzania, że to zbyt dobre, by było prawdziwe. Otóż liczby nie kłamią i zainteresowani mogą do mnie napisać na mój e-mail, by otrzymać dane i wyliczenia. Wiążący kontrakt z deweloperem i firmą, która będzie zajmowała się wynajmowaniem, jest też faktem i na pewno nie ma powodów do obaw, że nie będzie pieniędzy na opłaty.
Wszystkim, którzy do mnie napiszą i o to poproszą, wyślę bardzo szczegółowe informacje z planami mieszkań, cenami unitów oraz obliczeniami finansowymi. Proszę pisać na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Zainteresowani mogą też odwiedzać nas w Starsky 2 w czasie naszych dyżurów – tel. 905-822-6969.
Można też dzwonić do mnie na komórkę 905-278-0007.
"Łukaszenka. Niedoszły car Rosji"
Nakładem wydawnictwa Znak ukazała się praca Andrzeja Brzezieckiego i Małgorzaty Nocuń "Łukaszenka. Niedoszły car Rosji". Aleksander Łukaszenka od 20 lat wszechwłada Białorusią. Od obywateli wymaga posłuszeństwa, w zamian zapewnia Białorusinom opiekę socjalną, pracę i normalne życie, za co cieszy się autentycznym masowym poparciem swoich rodaków.
Kolorowa kanadyjska jesień w mieście
Napisane przez Joanna Wasilewska, Andrzej JasińskiKanadyjska jesień znana jest na całym świecie z niesamowicie barwnych fotografii, niewymagających filtra na obiektywie ani retuszu w Photoshopie. Taka jest, krwistoczerwona, karmazynowa, pomarańczowa, żółta, z wieloma odcieniami. Przepiękna, niepowtarzalna, jedyna na świecie. Najpiękniejsza.
Zwykle najbardziej spektakularna jest na północ od Toronto, ale bywają lata, jak tego roku, kiedy czerwone liście na północy zdmuchnie szybko silny wiatr, lasy zabarwią się wtedy tylko na żółto. Wbrew pozorom, wcale niełatwo jesień w pełni barw odnaleźć, trafić na ten jeden właściwy moment.
Jeździliśmy na północ w poszukiwaniu kolorów, zawsze byliśmy jeden lub dwa dni za późno albo za wcześnie. Przyroda, czyli skoki temperatury, od których zależy zabarwienie liści, sprawiła nam niespodziankę, nie trzeba było nigdzie wyjeżdżać, najpiękniejsza jesień trafiła się w tym roku w Mississaudze, na przedmieściach Toronto. Najpiękniej było w poniedziałek i wtorek, niestety kiedy padał deszcz, ale chociaż nie było w tych warunkach jak zrobić zdjęć, to sama droga do pracy dostarczała niesamowitych widoków.
Na fotografowanie mogliśmy się wybrać dopiero parę dni później, znowu nieco za późno, ale mimo iż lało cały tydzień i silny wiatr silny pozrywał większość liści, nadal było pięknie.
Wszystkie zdjęcia zrobione w Mississaudze: jeziorko Wabukayne w północno-zachodniej Mississaudze, Erindale Park przy Dundas Street (tu trafił się polski akcent w postaci budki z hot dogami ozdobionej polskim orłem, z miłą polskojęzyczną obsługą), zabytkowy anglikański cmentarz z XIX w. na rogu Dundas St. i Mississauga Rd. oraz Old Derry Road na północy Mississaugi.
Zdjęcia:
Joanna Wasilewska i Andrzej Jasiński
http://www.goniec24.com/prawo-polska/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6272#sigProId344936871a
Busko Zdrój, Solec Zdrój (5) Sanatorium "Włókniarz"
Napisał Andrzej KumorKolejne sanatorium, które warto polecić, to "Włókniarz" – typowy zasobny obiekt rodem z późnego PRL – ale prowadzony sprawną ręką, oferujący wysoki poziom usług medycznych i rehabilitacyjnych za całkiem rozsądne pieniądze.
Proszę zresztą samemu popatrzeć:
"Leczymy choroby: reumatologiczne i ortopedyczno-urazowe, układu nerwowego, skóry, układu wydzielania wewnętrznego, przemiany materii oraz przyzębia.
Zakwaterowanie w każdym wymaganym standardzie (od standardu niskiego aż po apartamenty o wysokim standardzie ).
Baza hotelowa, zabiegowa i pozostała jest dostępna bez potrzeby wychodzenia z budynku (windy, łączniki, podjazdy dla wózków).
Własny rozległy teren parkowo-rekreacyjny, a także: salon odnowy biologicznej SPA, salon kosmetyczny, salon fryzjerski, dwie kawiarnie, sklep spożywczo-przemysłowy, sklep ortopedyczny, wypożyczalnia rowerów, sala konferencyjna, korty tenisowe, bankomat, biblioteka.
Pokoje hotelowe w budynku A-1 wyposażone są w komputery z dostępem do Internetu".
Obiekt duży o świetnej opiece medycznej. Oto promocyjna oferta: Miejsce w pokoju 1-osobowym – 1199 złotych, w 2-osobowym 1099 złotych, w apartamencie 2-osobowym 1299 złotych.
Tyle kosztuje tydzień pobytu z całodziennym wyżywieniem, opieką pielęgniarską i 30 zabiegami leczniczymi.
Sanatorium dysponuje wspaniałą kriokomorą, komorą solną i bogatą bazą rehabilitacyjną...
Warto zapytać o szczegóły www.wlokniarz.pl, tel. 011 48 41 370 7070.
http://www.goniec24.com/prawo-polska/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6272#sigProIdd244eae17b
6TH EKRAN TORONTO POLISH FILM FESTIVAL
Napisane przez Janusz PietrusPowstanie Warszawskie
To co Państwo teraz czytają, nie jest bynajmniej recenzją filmową, bo przecież nie sposób recenzować coś, co tak na dobrą sprawę trudno nawet nazwać filmem. "Powstanie Warszawskie" jest raczej montażem kronik filmowych kręconych przez operatorów Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej w trakcie pamiętnych i jakże tragicznych 63 dni Powstania. Wymieńmy kilka nazwisk tych wspaniałych ludzi, którzy nie tylko umieli posługiwać się kamerą, lecz także często musieli stawać w pierwszej linii walczących: Antoni Bohdziewicz (po wojnie był wykładowcą w Łódzkiej Szkole Filmowej, a także reżyserem m.in. filmów "Zemsta" i "Kalosze szczęścia" oraz Polskich Kronik Filmowych), Wacław Kaźmierczak, Leonard Zawisławski, Seweryn Kruszyński.
Z zachowanych sześciu godzin taśm po wielomiesięcznym rekonstruowaniu, naprawianiu i wreszcie kolorowaniu materiału, niemalże klatka po klatce, udało się zmontować 87 minut niezwykłego dokumentu, który dosłownie powala swoim autentyzmem i oryginalnością. Autorem pomysłu na wykonanie tej całej pracy był reżyser Jan Komasa, o którym można powiedzieć, iż jest jednym z największych talentów w polskim kinie, nawet jeśli w swoim dorobku ma zaledwie dwa fabularne filmy: nagradzane na wielu festiwalach "Sala samobójców" i "Miasto 44", którego premiera miała miejsce niespełna dwa miesiące temu.
Pisałam w poprzednim artykule, że zdobycie wizy pracy i legalne zatrudnienie w Kanadzie otwierają możliwości legalizacji stałego pobytu.
Jak jednak zdobyć wizę pracy? Czy jest to łatwa procedura? Oczywiście wszystko zależy od sytuacji, jest kilka programów, z jakich można skorzystać, choć ostatnie zmiany z czerwca utrudniają sprowadzenie na kontakt pracy pracowników zagranicznych. Oto niektóre możliwości otrzymania wizy pracy:
1. Program wymiany młodych osób (wiza roczna, którą można powtórzyć);
2. Program nominacji przez prowincję (pracodawca kanadyjski może nominować pracownika i wystąpić dla niego o wizę pracy);
3. Wiza pracy w programie pracowników zagranicznych (pracodawca musi uzyskać specjalne zezwolenie na zatrudnienie cudzoziemca – LMIA);
4. Wiza pracy dla współmałżonków lub partnerów studentów zagranicznych (wiza pracy przyznawana jest na podstawie permitu studenckiego współmałżonka lub partnera, można o wizę pracy i wizę studencką ubiegać się w tym samym czasie);
5. Wiza pracy dla osób ubiegających się o pobyt stały w programie Canadian Experience Class (osoby, które spełniły wymogi programu CEC, mogą się starać o tymczasowe zezwolenie na pracę w trakcie procesowania swojego wniosku pobytowego);
6. Wiza pracy dla osób, które otrzymały pozytywną akceptację wniosku humanitarnego (osoby, które zamieszkują bez ważnej wizy lub które są objęte powodami i okolicznościami humanitarnymi, takimi jak wychowywanie dziecka w Kanadzie, mogą otrzymać wizę pracy w trakcie ubiegania się o pobyt);
7. Wiza pracy dla osób ubiegających się o azyl w Kanadzie (ten program odradzam polskim obywatelom, lecz istnieje prawna opcja otrzymania wizy pracy, jeśli zgłosi się w Kanadzie o azyl);
8. Wiza pracy dla współmałżonków sponsorujących żonę, męża, konkubina lub konkubenta na terenie Kanady (po akceptacji sponsorskiej, sponsorowany imigrant ma prawo ubiegać się o zezwolenie na pracę, zanim otrzyma pobyt stały).
Każdy z powyżej wymienionych programów imigracyjnych posiada określone wymogi i ważne, by dokładniej dowiedzieć się, jak działa kanadyjskie prawo i kiedy możemy skorzystać z programu wizy pracy. Autoryzacja pracy może być otwarta lub zamknięta. Jeśli ktoś otrzymał wizę otwartą, może pracować w różnych miejscach i dla różnych pracodawców, także na zlecenie. Osoba taka może także prowadzić swoją działalność gospodarczą.
Natomiast ktoś posiadający wizę zamkniętą (z restrykcją) musi dokładnie przestrzegać warunków przyznania jej. Możliwości zatrudnienia są bowiem ograniczone, jeśli ktoś posiada wizę z restrykcją. Na każdym dokumencie wizy pracy urząd określa warunki wizowe, warto się z nimi zapoznać lub poprosić fachowca o wyjaśnienia. Nieprzestrzeganie warunków wizowych może doprowadzić do anulowania wizy, jest to też poważne wykroczenie imigracyjne. Zauważyłam, że większość zgłaszających się do mnie osób nie za bardzo wie, co jest wpisane w dokumentację urzędową.
Przed złożeniem wniosku wizowego radziłabym zasięgnąć porady prawnej. Znam przypadki składania niepoprawnie wniosków o wizę pracy, które zakończyły się odmową i w konsekwencji zawróceniem turysty z granicy. Jeśli nie ma szans na otrzymanie wizy lub jeśli nie są spełnione kryteria prawne programu, nie ma sensu, by wysłać swoje podanie o autoryzację pracy. Urząd nie oddaje także pobranej opłaty skarbowej. Możliwości przyznania wizy są określone szczegółowymi przepisami, z którymi warto się zapoznać. Rzetelny doradca imigracyjny powinien w uczciwy sposób poinformować o szansach przyznania takiej wizy.
Izabela Embalo
licencjonowany doradca imigracyjny
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ DO KANADY – SPONSORSTWEM RODZINNYM, POBYTEM STAŁYM, WIZĄ PRACY, STUDIÓW LUB INNĄ PROCEDURĄ IMIGRACYJNĄ, NP. ODDALENIEM DEPORTACJI CZY PRZEDŁUŻENIEM POBYTU CZASOWEGO, PROSIMY O KONTAKT Z NASZĄ KANCELARIĄ:
TEL. 416-515-2022,
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
POSIADAMY UPRAWNIENIA DO POŚWIADCZANIA DOKUMENTÓW, PODAŃ IMIGRACYJNYCH (USŁUGI NOTARIALNE – COMMISISON OF OATH).
ZAPRASZAMY DO ODWIEDZENIA NASZEJ STRONY INFORMACYJNEJ: WWW.EMIGRACJAKANADA.NET.
Krąg Starszoharcerski "Tatry" ofiarował 5550 dolarów na Studia Polskie na Uniwersytecie Torontońskim
Napisane przez Maria ŚwiętorzeckaW czwartek, 16 października 2014 roku, podczas przyjęcia w Konsulacie Rzeczypospolitej Polskiej w Toronto, Krąg Starszoharcerski "Tatry" przekazał prof. Tamarze Trojanowskiej, kierującej polonistyką na Uniwersytecie Torontońskim, donację wartości 5550 dolarów. Fundusze te przeznaczone są na wsparcie i rozwój zaawansowanych kursów języka polskiego. Spotkanie zorganizował Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej i Komitet Kongresu Polonii Kanadyjskiej Wspierania Studiów Polskich na Uniwersytecie Torontońskim.
Krąg Starszoharcerski "Tatry" to grupa ludzi, którzy po tułaczce ciężkich lat wojennych imigrowali do Kanady w latach 1947–56, aby szukać tu możliwości pracy i założyć rodziny. Większość opuściła kraj ojczysty jako dzieci, wywieziona na Syberię, do Kazachstanu lub do Niemiec. Była to grupa młodzieży wychowana w duchu patriotycznym i religijnym, która wstąpiła do harcerstwa jeszcze w Polsce niepodległej lub już na wygnaniu na Środkowym Wschodzie, w Afryce, Indiach, Niemczech bądź w Anglii. Krąg "Tatry" jest jednostką Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami kraju, organizacji młodzieżowej, która zrzesza również koedukacyjne grupy dorosłych – byłych harcerzy i harcerek, nadal pozostających w tej organizacji. Obecnie Krąg ma 29 członków.