Zostałam wychowana na bajkach o wojnie
Dziękuję za list pana Ostojana, skierowanego imiennie do mnie.
Zakładam, że moja odpowiedź będzie także skierowana do szerszego grona jego i moich czytelników "Gońca". I zgadzam się, że będzie ona felietonem dotyczącym naszego różnego sposobu patrzenia na świat.
I dodam jeszcze, że patrzymy na ten świat z różnych jego punktów, dość odległych od siebie.
I dodam jeszcze, że różni się nasza sytuacja życiowa.
Polub "Gońca" na fejsbuku!
Temat: Mrowisko
Rybę będę smażyć. Ryba w Polsce to rarytas. Jest droga, a kiedyś się mówiło – jedz dorsze, bo g… jeszcze gorsze.
Ale ja jestem w Niemczech i kilo ryby mi ostatnio kupiono.
Więc smażyć dzisiaj będę, ale nie wiem, czy dziadek niemiecki będzie jadł, bo on w soboty jada zwykle coś innego. Jada ryż na mleku z cynamonem i cukrem.
Ale może dziadek – 99 lat... może nie zorientuje się, że to dzisiaj sobota, czyli dzień ryżu na mleku, i jak zobaczy usmażoną rybę, do tego dwa małe ziemniaczki, to zdecyduje się na to.
Paryż polski... i kanadyjski
Dla młodych osób jak ja – z bardzo ograniczonym budżetem i bez większych obowiązków – mieszkanie w Polsce jest bardzo korzystne dla podróżowania.
Europa jest malutka. Z Toronto chyba najkrótszy lot jest do Ottawy, albo może do Detroit, a nawet wtedy kosztuje to parę stów, Porterem albo Jazz Air. Co prawda latając z jednej prowincji do drugiej, można czasem poczuć się, jakby się poleciało do innego kraju, ale jednak to nie to samo.
Przed tym jak się zdecydowałam na kilka miesięcy przeprowadzić do Polski, miałam w planach spędzić ten czas w Paryżu, studiując francuski na Sorbonie. Plany się zmieniły i zdecydowałam się jednak na Polskę, ale to nastawienie do Francji mi pozostało, więc wiedziałam, że muszę przynajmniej pojechać tam na wakacje.
Ja – Polka , dziadek – Niemiec, a śpiewaliśmy sobie razem kolędy
Mnie z rodziną niemiecką nie łączą żadne sprawy finansowe.
Chociaż zdarzają się tam Niemcy, jak np. pani z Hamburga, u której byłam dwa lata temu.
Raz jeden zostawiliśmy chorego męża pod opieką rodziny, a my pojechaliśmy zwiedzać Hamburg. Piękna pogoda, październik. Pani mówi do mnie, że zaplanowała wycieczkę stateczkiem i sądziła, że ja zapłacę za ten stateczek. Kosztowało to 15 euro, ani grosza nie miałam i rodzina w domu też prawie bez pieniędzy. Wszystko na styk. Bardzo mi było głupio, gdy ona pytała, że przecież zarabiam, to dlaczego nie mam pieniędzy.
Ponglish po polsku
W Złotych Tarasach w Warszawie jest salon Play, w którym zawsze jest kolejka. Nie wiem, skąd tylu ludzi się tam bierze, ale zawsze w tym samym momencie, kiedy mi się rozładuje konto jest, tam przynajmniej pięć osób w kolejce.
Na szczęście niedawno zauważyłam, że w Empiku też jest salon Play i tam nikogo nie ma. Zadowolona swoim odkryciem podeszłam pewnego dnia do pracownika i powiedziałam: "Chciałabym naładować telefon". Trzy osoby się na mnie popatrzyły skonfundowane.
Nie każdy ma dom
Dzisiaj urodziny zmarłej pani starszej. A jutro moje urodziny.
Jak przyszłam z wolnych moich trzech godzin, to wózek inwalidzki dziadka stał przed drzwiami. I dziadek mi powiedział, że byli na cmentarzu, a potem w kawiarni. Ciasta więc podwieczorkowego już nie chciał. Potem przyszedł syn dziadka i pyta się mnie, czy pojadę z nimi do restauracji, bo dzisiaj są pani starszej urodziny, matki jego, która umarła trzy miesiące temu. Poznałam ją, opiekowałam się nią i umarła przy mnie.
Wróciłam ze spaceru uliczkami Berlina
W nocy źle spałam, chociaż dziadek dobrze. Rano dziadek spał i spał, a ja chciałam, jak zwykle, na 11. zdążyć pojechać do kościoła. Niestety, on spał.
Wzięłam się więc za jego obiad, chociaż trzeba go się zawsze spytać, co będzie jadł. Pomyślałam, że zrobię jego zupę kalarepową, do której wkraja się też liście kalarepy. Jak nie zje jej dzisiaj, to zje jutro. Czekałam więc, a czas mszy przeszedł. Pocieszałam się więc tym, że nawet jak pojadę później, to kościół będzie otwarty.
Kto tu (w Ameryce) rządzi?
Przypomniał mi się stary, wyświechtany dowcip, kiedy zahukany mąż dominującej go, despotycznej małżonki, w pewnym momencie zebrał się na odwagę i zapytał: "Kto tu, w tym domu, rządzi?". Moment później, kiedy małżonka zmierzyła go groźnym wzrokiem, dodał: "A czy wolno się zapytać?".
W tym wypadku jestem ja, potulny obywatel amerykański, pomny potęgi mego państwa, popartej przez przynajmniej milion tajnych agentów różnych służb bezpieczeństwa, nie mówiąc już o "dronach", czyli latających robotach, które na razie ubijają innowierców, ale po łatwym przeprogramowaniu mogą namierzyć takich jak ja, czyli tych, którzy zadają kłopotliwe pytania w rodzaju: A kto tu właściwie rządzi? Nie omieszkam dodać, że to pytanie trapi mnie od dawna i mam wątpliwości, czy nasi potentaci w administracji, w wojsku, w bankach i przemyśle, znają na nie odpowiedź.
11 listopada, a ja jadę do Niemiec
To u Niemców dzisiaj już karnawał, a moja ojczyzna – Polska, wcale się dziś cała wesoło nie bawi. Dzisiejszy dzień to odzyskanie niepodległości przez Polskę , po 123 latach niewoli.
Moja ojczyzna w tym dniu manifestuje, zamiast cieszyć się z odzyskania niepodległości. Ten dzień powinien być przecież wesoły dla społeczeństwa. Tymczasem widać było, że jeszcze on wesoły nie może być. Rząd przygotowywał specjalne patrole policji. Zawsze tam, gdzie są skupiska ludności, może się coś zdarzyć nieprzewidzianego…
W dzisiejszych czasach trudno mówić o stuprocentowej niepodległości narodu. Nie da się odizolować kraju. Zawsze będą wpływy, naciski, powiązania ekonomiczne.
Dzień Niepodległości
Kiedyś jak koleżanka mnie zapytała, jakie jest moje ulubione święto, odpowiedziałam Remembrance Day albo 11 listopada. Popatrzyła się na mnie trochę śmiesznie i zapytała, czy na pewno nie wolę świąt Bożego Narodzenia albo moich urodzin.
Może trochę ściemniałam, nie powiedziałabym, że 11 listopada mi się specjalnie podoba, ale zawsze jakoś czułam ważność tego dnia i tego, co on znaczy, a przynajmniej tyle ile mogą czuć ludzie w moim wieku i z moim doświadczeniem.
W Kanadzie często czułam, że miałam większe emocjonalne zaangażowanie w te święta niż inni. Uczą nas w szkole, że mamy pamiętać i być wdzięczni tym, którzy walczyli za naszą wolność, ale czy na pewno za naszą wolność walczyli?