W nocy źle spałam, chociaż dziadek dobrze. Rano dziadek spał i spał, a ja chciałam, jak zwykle, na 11. zdążyć pojechać do kościoła. Niestety, on spał.
Wzięłam się więc za jego obiad, chociaż trzeba go się zawsze spytać, co będzie jadł. Pomyślałam, że zrobię jego zupę kalarepową, do której wkraja się też liście kalarepy. Jak nie zje jej dzisiaj, to zje jutro. Czekałam więc, a czas mszy przeszedł. Pocieszałam się więc tym, że nawet jak pojadę później, to kościół będzie otwarty.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!