Mnie z rodziną niemiecką nie łączą żadne sprawy finansowe.
Chociaż zdarzają się tam Niemcy, jak np. pani z Hamburga, u której byłam dwa lata temu.
Raz jeden zostawiliśmy chorego męża pod opieką rodziny, a my pojechaliśmy zwiedzać Hamburg. Piękna pogoda, październik. Pani mówi do mnie, że zaplanowała wycieczkę stateczkiem i sądziła, że ja zapłacę za ten stateczek. Kosztowało to 15 euro, ani grosza nie miałam i rodzina w domu też prawie bez pieniędzy. Wszystko na styk. Bardzo mi było głupio, gdy ona pytała, że przecież zarabiam, to dlaczego nie mam pieniędzy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!