Fajerwerki głupoty
Premier Kanady Stephen Harper odwiedził Polskę, m.in. po to, aby powtórzyć z całą mocą "antyputinowe" przesłanie. Premier Harper z pewnością jest pod tym względem faworytem internacjonalnych środowisk, reprezentowanych w nadwiślańskim kraju między innymi przez szefa Fundacji Batorego pana Alika Smolara (z bardzo z kolorowej rodziny polskich Żydów), który niedawno zarzucał w radiu nowemu prezydentowi elektowi nie dość radykalną "antyputinowość".
Jeśli chodzi o antyputinowość, to premier Harper jest bardzo wielki kozak, problem tylko taki, że o ile Polska wydaje na zbrojenia 2 procent PKB, to Kanada poniżej 1 proc. Wygląda więc na to, że jest to poza na cudzy rachunek – typowy przejaw dobrej brytyjskiej szkoły dyplomacji.
Semici
Dawno, dawno temu za siedmioma górami i siedmioma lasami na tzw. obecnie Bliskim Wschodzie rozkwitały bogate cywilizacje.
W Europie w tym czasie panoszyli się Celtowie, blondyni o niebieskich oczach i jasnej, często piegowatej cerze oraz raczej korpulentnej budowie. Mimo swej waleczności (zadziorności?) nie umieli się zjednoczyć i przeciwstawić napływowi z północy Germanów i ze wschodu Słowian. Ulegli też – bo kto jej się kiedyś mógł oprzeć – potędze Rzymu. Roma locuta, causa finita. W tym wypadku zostali zdominowani politycznie, ale nie "rasowo". Dzielny wódz Gallów, komiksowy Asterix, korpulentny blondyn, długo opierał się ciemnowłosym legionistom.
Ssanie na rynku
Rozpoczęły się miodowe miesiące nowego polskiego prezydenta – okres burzy i naboru. Andrzej Duda reprezentuje nowe pokolenie polskiej polityki, nowe pokolenie polskiej elity. Siłą rzeczy dotychczasowy zabetonowany układ osobowy dobiega końca. Co prawda polityczna emerytura jest rzeczą, która dotkniętym różdżką władzy dożywotnim działaczom z trudem przychodzi do głowy, no ale Pan Bóg ma również swoje propozycje…
Tak więc mamy wymianę pokoleń.
Polska polityka jest zabetonowana przez:
1. ordynację wyborczą,
2. finansowanie partii z budżetu.
To oczywiste. Notabene nikt jakoś poważnie nie podchodzi do tego, czym są osławione JOW-y proponowane przez Pawła Kukiza. Sam akronim został sfetyszyzowany przez obie strony na użytek propagandowych szczeknięć – ale nie ma racjonalnej debaty na ten temat.
"Bandera wrogiem tych, którzy nie znoszą niepodległości Ukrainy"
Jeśli nie zgadzasz się z tym stwierdzeniem, to proste – jesteś wrogiem. Wrogiem młodego państwa zaatakowanego przez złe Imperium Moskiewskie. Innego wariantu nie ma. Nie istnieje. Nie wymyślono także innego określenia dla tych ludzi niż "agent Putina". Ostatnio mam wrażenie, że wszystkim światowym biedom winien Putin. I od razu znajdzie się grupka, która powie – tak, winien!
A czemuż nie? Przecież to ogólna światowa propaganda. Winien Putin. Imperium Rosyjskie rozpętało wojnę na Ukrainie. A państwo ukraińskie tyle czasu wstrzymuje natarcie wojsk rosyjskich na Europę. No i oczywiście Euroland bije głośne brawa dla Ukrainy. Za to, że morduje własnych obywateli. I tu nikomu nie będzie patrzeć na ręce, bo to jest biedne państwo na skraju Europy.
Wielka wina
Niestety wszelkie zło, które obecnie istnieje w państwie polskim, jest winą Polaków. Można obarczać winą za zły stan państwa obcych, ale nie zdejmie to odpowiedzialności za kraj z naszych rodaków, którzy przez swoją bierność po 25 latach doczekali się "kupy kamieni" zamiast "Wielkiej Polski".
Za ten stan rzeczy przede wszystkim odpowiadają Polacy. Nie winię naszych wrogów. Z ich strony zawsze oczekiwałem tylko podłych ataków i manipulacji. Ich natury nic nie zmieni.
Dzwoń do nich!
Sukces Andrzeja Dudy wydawał się być przesądzony przed wyborami – patrzmy realnie, bez egzaltacji, bo z samych ochów i achów dziecka nie będzie. W ocenie p. Andrzeja Dudy warto pamiętać, że prezydent nie ma żadnych prerogatyw do skutecznego rządzenia, a zatem klucz do zamka leży w PiS-ie i jesiennych wyborach. Do tego czasu pozostaje nam estetyka gestów, jednych ładnych, innych takich sobie…
Wróćmy więc z wielkiego świata polskiej polityki na nasze kanadyjskie podwórko, gdzie rządzący torysi właśnie rozpoczęli konsultacje w sprawie ewentualnej reformy programu emerytalnego. Dla większości z nas, którzy nie mamy dodatkowych emerytur z zakładów pracy, ani też dużych oszczędności w RRSP, zmiany polegające na zwiększeniu i składek, i świadczeń Canada Pension Plan są niekorzystne. Dlaczego? Dzisiaj do emerytur dopłaca nam podatnik w postaci świadczeń GIS (Guaranteed Income Supplement), a zatem zwiększając składkę Canada Pension Plan, rząd chce nas po prostu zmusić do wzięcia na siebie części tych kosztów indywidualnie.
Na nosa
Nauczyłem się szanować nadzieję. Nadzieja czasem potrafi trzymać przy życiu wbrew wszystkiemu, czasem nawet ta płonna daje siłę do działania.
Zabijanie nadziei to zabijanie człowieka.
Jednocześnie z biegiem lat nauczyłem się czytać w prostych, a czasem prymitywnych i jawnych mechanizmach manipulacji – mało finezyjnych chwytach, którymi banda cynicznych kierowników systemu steruje ludźmi, odbierając im wolność, godność, a przede wszystkim zabierając majątek i efekty pracy.
Demokracja - udawana czy zwykła?
Dobry wynik Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich, odgrzał temat jednomandatowych okręgów wyborczych. Okazało się, że nawet zdeklarowani niegdyś zwolennicy tej radykalnej reformy systemu politycznego, dziwnie nabierają wody w usta, ba, nawet Kukiz, który wziął na siebie realizację testamentu śp. prof. Jerzego Przystawy, niestrudzonego orędownika odbudowy społeczeństwa obywatelskiego w Polsce i JOW-ów, jakoś mniej stanowczo podchodzi dzisiaj do tego postulatu.
O co chodzi w JOW-ach?
Przede wszystkim o to, by ludzie mieli głos, to znaczy, aby ludność z danego obszaru – gminy czy miasta, mogła wybierać posła, którego zna, który jest miejscowy, a nie przywieziony w teczce, z miejsca kupionego na partyjnej liście. Miejscowego posła łatwiej chwycić za barchatki i łatwiej z nim porozmawiać, choćby przez sam fakt, że zazwyczaj mieszka na miejscu i przyjeżdża do rodziny, a nie raz na ruski miesiąc "wizytuje mieszkańców".
Oczywiście, JOW to tylko fundament reformy systemu politycznego, która pozwoliłaby oddać władzę w ręce obywateli.
Czas czkawki
Kibicowałem w czwartkowych wyborach brytyjskim "separatystom", z UKIP, partii zdroworozsądkowej, która chce wyciągnąć Wielką Brytanię spod niemieckiej kurateli serwowanej w Unii Europejskiej, gospodarczego marazmu i problemów socjalnych, postulując zgrabny program sensownych reform.
Co ciekawe, jej manifest po niewielkich korektach można z powodzeniem "pożyczyć" do zastosowania na polskim gruncie. Między innymi dlatego, że zawiera szereg sensownych posunięć, jak podniesienie granicy nieopodatkowanego dochodu do 13 tys. funtów, czyli około 24 tys. CAD (co oznaczałoby zwolnienie z podatku dochodowego osób zarabiających stawkę minimalną); czy przywrócenie kontroli brytyjskiego państwa nad polityką podatkową, celną i socjalną poprzez wyjście z UE.
Światowy Dzień Wolności Mediów w ratuszu miasta Toronto
Z okazji obchodów Światowego Dnia Wolności Mediów 5 maja w ratuszu miasta Toronto odbyła się wystawa prasy etnicznej połączona z przemówieniami i przyjęciem. W środku rotundy wewnątrz ratusza były ustawione stelaże i stoły z prasą etniczną reprezentującą różne i chyba większość społeczności etnicznych w Ontario.
Może nie wszyscy wiedzą, ale 50 proc. papierowej prasy wydawanej w Ontario stanowi prasa etniczna. Polski stelaż prezentował się dobrze w porównaniu z prasą wielu krajów, chociaż i tak brakowało na nim na przykład "Głosu Polskiego". W grupie około 300 osób obecnych było trzynaście z polskiej grupy etnicznej. W grupie tych trzynastu osób, pięć było członkami Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie. Były przemówienia i występy dobrego zespołu muzycznego. Imprezę zorganizował prezes Rady Mediów Etnicznych w Kanadzie (The National Ethnic Press and Media Council of Canada), pan Thomas Saras.