Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Działacze polonijni na spotkaniu z Liderem Opozycji
Napisał Andrzej KumorW niedzielę, 27 września, wieczorem w pokoju klubu parlamentarnego Partii Postępowo-Konserwatywnej w budynku Legislatury Ontario odbyło się spotkanie działaczy polonijnych z liderem partii Patrickiem Brownem oraz posłem do legislatury, pochodzenia polskiego, Jeffem Yurkiem. Przybyło kilkadziesiąt osób, wśród nich prezes KPK Teresa Berezowska, prezes okręgu torontońskiego KPK Juliusz Kirejczyk, przewodniczący Fundacji Reymonta Kazimierz Chrapka, przedstawiciele polonijnych organizacji młodzieżowych, przedstawiciele biznesu, m.in. Andrzej Sochaj, właściciel firmy produkcji części lotniczych Cyclone.
Dęby Pamięci w Parku im. Ignacego Paderewskiego. „Katyń - ocalić od zapomnienia”
Napisane przez Krystyna Sroczyńska, Komisja Informacji KPK OTW ramach ogólnoświatowego programu "Katyń – ocalić od zapomnienia", w niedzielę, 27 września 2015, w parku im. I. Paderewskiego odbyła się już po raz piąty uroczystość sadzenia Dębów Pamięci, zorganizowana przez Placówkę 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce oraz Społeczną Radę Programową Uroczystości Sadzenia Dębów Pamięci w Toronto.
Program ten, założony w 2008 r. z inicjatywy śp. o. Józefa Jońca, koordynowany przez Stowarzyszenie "Parafiada" w Polsce, ma na celu uczczenie pamięci i przybliżenie sylwetek ofiar mordu katyńskiego. Zasadzonych będzie 21.857 dębów w różnych miejscach na świecie. Każdy dąb ma upamiętniać jednego bohatera.
Ludzie, którzy nie patrzą w oczy (Odc. 36)
Napisane przez Janusz BeynarW związku z nagraniem wszystkiego, co zostało powiedziane, tajemnica spowiedzi przestała obowiązywać.
Nagle tam, wśród gór, rozwiało się poczucie obowiązku, lojalności i służby, a cały wszechświat w zaawansowanej ciąży czekał niecierpliwie na narodziny mojej prawdy. Bez gry, bez aktorstwa miałem wyznać prawdę o sobie, próbując tym razem przeistoczyć się z aktora w narratora widzącego wszystko z zewnątrz.
***
– To nieistotne, czy pedofilia to choroba – wrócił do opowieści Derek – czy hobby. W takim czy innym przypadku moim zadaniem było doprowadzić tych, którzy molestują dzieci, przed sąd. Czy sąd skaże tych ludzi i odizoluje od reszty społeczeństwa, czy też wypuści do domu, prosząc łaskawie o poprawę, nie miałem na to wpływu, a jedynie gdzieś tam głęboko zaciskał się we mnie nieprofesjonalny, podświadomy węzeł nienawiści. Po roku patrzenia na zdjęcia w mojej wyobraźni został zakodowany wizerunek rasowego pedofila. Statystycznie dziewięćdziesiąt procent osób skazanych za molestowanie dzieci nie wzbudzało podejrzeń otoczenia. Dzieci-ofiary znały swoich prześladowców, często darzyły ich zaufaniem, byli to ludzie znajomi, spokrewnieni. Cechy gangsterów, morderców ulicznych są dosyć łatwe do określenia i podrobienia. Blizny, tatuaże, pistolety, skórzane kurtki i inne rekwizyty ułatwiają scenografię.
Listy z nr. 39/2015
Opowieści z aresztu deportacyjnego: Problem z paniami
Napisane przez Aleksander ŁośJuż w starożytności piękna Helena była powodem wieloletniej wojny mężczyzn. "Kobieta, wino i śpiew" to zawołanie paniczyków, którzy tracili majątki gromadzone przez pokolenia ich przodków, przy czym pierwszy człon tych kosztownych rozrywek był najbardziej niebezpieczny. Współcześnie mamy również przykłady zgubnych dla mężczyzn związków z kobietami.
Ograniczmy się do dwóch przykładów. Problemów dwóch mężczyzn około pięćdziesięcioletnich: Polaka i Ukraińca. Choć czystość rasowa tego ostatniego była bardziej złożona. Otóż urodził się w Kazachstanie, ale w wieku oseska przyjechał z matką do jej rodzinnej Kołomyi na Ukrainie. Dopiero po roku dojechał do nich jego ojciec, który był Żydem i oficerem armii sowieckiej stacjonującym najpierw w Kazachstanie sowieckim, a później przeniesionym, na własną prośbę, w pobliże zamieszkania rodziny, czyli na Ukrainę.
No nie mam do nich serca, ale trzeba przyznać, że postęp w oprogramowaniu silników elektrycznych, baterii – czasu ładowania i stosunku trzymanej energii do masy – oraz prostota (wyeliminowanie skrzyni biegów, chłodnicy i wielu innych systemów silnika spalinowego) powoduje, że samochody elektryczne powoli zaczną wypierać spalinowe.
Na przeszkodzie na razie nie stoi jedynie technologia samego samochodu, ale przede wszystkim brak stosownej infrastruktury,
a – pozwalającej na masowe ładowanie aut w domu (być może zostanie ono ograniczone jedynie do wyspecjalizowanych stacji),
b – pozwalającej opodatkować poruszanie się takimi pojazdami.
Na mojego nosa, dożyjemy płacenia podatku za każdy przejechany kilometr – automatycznie bezgotówkowo, wprost z konta, co będzie również oznaczało GPS–owe kontrolowanie poruszania się takich pojazdów.
Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (51)
Napisane przez Sergiusz PiaseckiPodłoga była gliniana, ściany gołe, powała ciemna, zakopcona. Lecz wesołość Kruczka rozjaśniała ponury wygląd izby.
– Helciu, mamuśka! – krzyknął chłopiec. – Mamy gości! Szykować żarcie! dużo i migiem.
Zobaczyłem starszą kobietę, malutką, pulchniutką, o takich wesołych oczach, jak u syna. Obok niej szła młoda, może 15-letnia dziewczyna, bardzo podobna do brata. Zaczęły przygotowywać dla nas jedzenie.
– My dopiero po śniadaniu! – wymawiał się Lord.
– Co tam śniadanie! My zrobimy obiad. Opycha będzie tip-top! – rzekł Kruczek.
Przemytnik zaczął pomagać, a prawdę mówiąc, przeszkadzać matce i siostrze, które krzątały się przy piecu. Potem wybiegł z izby i wrócił za parę minut, niosąc cztery flaszki wódki.
– Każdemu po szkle, a mamci i Helci po pół szkła, bo wąsów nie mają!
– Ty masz! – odparła siostra. – Węglem narysuj sobie.
– Ale będę miał! A ty będziesz miała figę!
Wkrótce przygotowano dla nas przekąski i zaczęliśmy pić wódkę. Mnie od razu zrobiło się ciepło i wesoło w tym towarzystwie. Brakowało tylko Szczura...
Przeczuwałem, że zbliża się początek ciekawej i nowej dla mnie roboty.
Najlepsza pora
Najlepsza pora
Jesień to naprawdę dobry czas na ryby.
W rzekach są łososie i pstrągi. Na jeziora warto wybrać się na drapieżniki. Coraz łatwiej jest trafić na duże okonie, szczupaki, muskie i sandacze.
Pogoda na najbliższe dni zapowiada się wyśmienicie, żeby spędzić czas nad wodą.
Oto kilka powodów, dlaczego nie ma co płakać, że skończyło się lato. Przede wszystkim nie jest już upalnie, nad wodą jest mniej ludzi, nie ma już przykrych komarów i ryby biorą coraz lepiej.
Prawdziwi wędkarze nie śmiecą
Urząd miast Port Hope, położonego na wschód od Toronto, rozważa wprowadzenie ograniczeń dla wędkarzy na rzece Ganaraska.
Aby chronić łososie i zasoby naturalne miasta, rozważane jest wprowadzenie miejskiej licencji lub zakaz połowu łososi i powiększenie granic chronionych odcinków na rzece. Całe zamieszanie spowodowane jest przez "weekendowych wędkarzy", którzy zaśmiecają brzegi rzeki, a miasto za dużo kosztuje utrzymanie porządku.
Według radnych Port Hope, wędkarze rażąco nie przestrzegają porządku i prawa. Rybie głowy wrzucają do przenośnych toalet.
W tym tygodniu wzmożono patrole służb miejskich i strażników ochrony przyrody nad Ganarską w Port Hope.
Jeśli Port Hope wprowadzi obowiązek zakupu dodatkowych licencji do połowu na terenie miasta, to jest bardzo prawdopodobne, że i inne miasta i gminy zastosują takie rozwiązanie, aby zdobyć pieniądze na sprzątanie śmieci po "wędkarzach".
Zawody PKZW
W sobotę, 26 września, na jeziorze Simcoe – 4th Line, odbędą się zawody Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego w łowieniu okoni.
Zbiórka o godz. 6.30 w marinie przy 977 Isabella St., tel. 705-456-3131, prosimy o rezerwację łódek.
W ostatnim okresie rynek nieruchomości w niektórych rejonach Toronto rozpalony jest do czerwoności. Są to takie okolice, jak High Park, West Bloor Village, rejon Young Street, More Park i wiele innych. Typową praktyką w tych rejonach jest wystawianie domu za cenę rynkową i ustalanie terminu na przyjmowanie ofert zwykle od 3 do 7 dni później, w nadziei, że w dniu wyznaczonym na przyjmowanie ofert (offer night) będzie kilku czy kilkunastu zainteresowanych (multiple offers) i cena zostanie znacznie przebita ponad cenę wywoławczą.
Praktyka wstrzymywania ofert o 3-7 dni spowodowała, że niektórzy agenci i kupujący postanowili być bardziej kreatywni i "wymusić" rozpatrywanie ich oferty przed wyznaczoną na MLS listing datą. I tak powstały właśnie oferty określane jako "bully offer" albo "preemptive offer". Czyli oferta z pozycji siły!
Według zasad naszego biznesu, agenci reprezentujący sprzedających (listing agent) mają obowiązek prezentowania każdej oferty swoim klientom w najkrótszym możliwie czasie, od momentu gdy taka oferta zostanie zarejestrowana. Oznacza to, że jeśli pojawi się nagle oferta już w pierwszym czy drugim dniu po wprowadzeniu domu do systemu MLS, ale przed wyznaczonym terminem na tak zwany "offer night listing", agent musi taką ofertę pokazać właścicielom.
Oczywiście jeśli "bully offer" będzie poniżej ceny wywoławczej, to nikt nie potraktuje jej poważnie i zostanie zignorowana (szczególnie na tych gorących terenach). Natomiast jeśli "bully offer" będzie bardzo znacznie powyżej ceny wywoławczej, to wówczas sprzedający i ich agent są postawieni przed wyborem – zignorować "bully offer" i czekać na dzień wyznaczony na prezentację, mając nadzieję, że dom zostanie sprzedany za więcej, czy przyjąć ofertę, bo co, jeśli nie będzie innych ofert i stracimy superokazję?
Prawda jest taka, że z punktu widzenia kupującego złożenie "bully offer" nie jest dużym problemem i tak naprawdę czasami jest to bardzo dobre rozwiązanie.
Jeśli ktoś planuje zakup domu i wie, że jest to znakomita okazja, która może pójść znacznie powyżej ceny, to złożenie oferty nawet znacznie powyżej ceny wywoławczej, ale w ramach własnego budżetu, może spowodować, że taka oferta zostanie zaakceptowana. W ten sposób mamy szansę wyprzedzić peleton, bo wielu agentów i ich klientów, którzy też są tym domem zainteresowani, czeka na dzień prezentacji. Tak się składa, że na tym aktywnym rynku wielu agentów planuje pokazanie takiej nieruchomości na dzień przed czy w dzień prezentacji ofert. Według zasad biznesu, jak się pojawi "bully offer listing", agent i jego biuro ma obowiązek poinformowania tylko tych agentów, którzy już pokazali nieruchomość albo zasygnalizowali zainteresowanie. Charakterystyką "bully offer" jest również to, że ma ona bardzo krótki okres ważności (irrevocability) – czasami tylko kilka czy kilkanaście godzin. Powoduje to, że nawet jeśli inni zainteresowani agenci dostaną informację, że pojawiła się "bully offer", mogą oni nie mieć wystarczająco dużo czasu, by skontaktować się z własnymi klientami, by złożyć ofertę.
Zwykle "bully offer" sprowokuje kilka konkurencyjnych ofert, ale znacznie mniej niż tak naprawdę w "gorącym rejonie" pojawiłoby się w dzień wyznaczony na prezentację w systemie MLS.
"Bully offer" jest zwykle prezentowana wstępnie poprzez faks czy e-mail i jeśli nie jest wystarczająco atrakcyjna dla sprzedającego, by ją rozważać, może zostać zignorowana. Statystycznie tylko 20-25 proc. "bully offer" przechodzi do następnego etapu, czyli negocjacji i informowania innych agentów o jej istnieniu. Siła "bully offer" jest zwykle w tym, że jest to atrakcyjna cena znacznie powyżej ceny wywoławczej, zwykle oferująca zamknięcie takie, jakie pasuje sprzedającym, oraz zero warunków. Taka "idealna" oferta zasiewa w umyśle sprzedających wątpliwość – czekać czy nie czekać na tę specjalną noc? Niepokój czasami jest tym większy, że zwykle agent, który przesyła "bully offer", ma jakąś wymyśloną historię, dlaczego jego klient nie może czekać na formalnie wyznaczony dzień składania ofert.
Moim zdaniem, z punktu widzenia sprzedającego, jeśli mamy dom w naprawdę dobrym rejonie i wiemy, że będziemy mieli potencjalnie kilka lub kilkanaście ofert, rozpatrywanie "bully offer" jest błędem. Kiedy mamy do czynienia z jedną ofertą, a czasami 2 – 3 dodatkowymi sprowokowanymi poprzez wymuszoną ofertę – nie mamy tego efektu, który jest wytwarzany przez większą liczbę ofert, które pojawią się w wyznaczonym dniu na prezentację. I proszę mi wierzyć, że ten kupiec, który zapewniał, że nie lubi konkurencji – też się pojawi.
Co się dzieje, jeśli 'bully offer" została zaakceptowana przed terminem wyznaczonym na przegląd ofert? Zrozumiałe jest, że ci, którzy zostali zaskoczeni i nie złożyli oferty, będą bardzo rozczarowani. Czy taka sytuacja jest legalna? Czy mogą być jakieś konsekwencje prawne?
Jeśli chodzi o kupujących, to ich sytuacja jest czysta i nie podlega dyskusji. Każdy ma prawo złożyć ofertę, kiedy chce, i nie jest to nielegalne. Natomiast można próbować sądzić sprzedającego i jego agenta, jeśli jest ktoś w stanie udowodnić, że zaniedbali oni obowiązek poinformowania potencjalnych zainteresowanych faktem pojawienia się "bully offer". Z drugiej strony, takie oskarżenie będzie bardzo trudne do przeprowadzenia i sąd będzie miał bardzo trudne zadanie z ustaleniem, jakie straty zostały poniesione przez tych, którym się nie udało złożyć oferty na czas. Nikt tak naprawdę nie jest w stanie odtworzyć dokładnie, co się wydarzyło lub mogło wydarzyć w tę specjalną noc. Ponadto z mojego doświadczenia – system sądowy w Kanadzie jest tak bardzo niewymierny, że nie zawsze ten, co ma rację, wygrywa sprawę. Jest to też kosztowne i czasochłonne! 99 proc. ludzi nawet nie chce się w to angażować.
Moim zdaniem, system prezentacji ofert w sytuacji, kiedy mamy ich kilka lub kilkanaście, wymaga bardzo istotnej modyfikacji i ściślejszej regulacji. Moim zdaniem, jest tu zbyt wiele szans na interpretację i nieuczciwość wywołaną chciwością.
Podsumowując, z punktu widzenia kupujących składanie "bully offer" ma sens i tak naprawdę może pomóc w dobrym zakupie. Z punktu widzenia sprzedających, uleganie naciskom "bully offer" nie ma sensu. Moim zdaniem, zdecydowanie większe pieniądze uzyskamy w "noc ofert".
Oczywiście cały czas rozmawialiśmy o rejonach, w których rynek jest przegrzany. Jeśli chodzi o Mississaugę, Oakville czy Milton, częstotliwość "bully offer" jest sporadyczna i jest zrozumiałe, że jeśli ktoś by zaoferował 20.000 dol. ponad "asking price", która wynosi na przykład 450.000 dol., na dwa dni przed terminem wyznaczonym na prezentację ofert, to warto by się było zastanowić. W takich przypadkach potrzeba współpracy z doświadczonym agentem real estate jeszcze raz nabiera znaczenia.
Pożegnanie lata – wycieczka z "Kołem Pań Nadzieja" – Parry Sound, 19 września 2015
Napisane przez Mariola ProkopowiczDo rozpoczęcia astronomicznej jesieni już parę dni zostało, a więc przystało uroczyście pożegnać wspaniałe lato i niesamowitą pogodę, wakacyjne wspomnienia i uroki słońca, wody i soczystej zieleni.
Nie sposób spamiętać, ile wycieczek już zorganizowało Koło Pań "Nadzieja" w ciągu ostatnich 10 lat jego istnienia i działania! Są one na pewno uwiecznione w kronice organizacji, a ja nie przesadzę, gdy powiem, że ostatnia nasza wycieczka była już może 70. z kolei?
Tym razem docelowym miejscem wyprawy było Parry Sound nad Georgian Bay i punkt kulminacyjny: rejs spacerowy po archipelagu 30.000 wysp statkiem o nazwie "Island Queen". Tym razem był to teren i kierunek dla nas nieznany i wszyscy uczestnicy byli przygotowani na nową, fascynującą przygodę! Rok temu pływaliśmy po Morzu Śródziemnym pięknym włoskim statkiem MSC "Preziosa" i podziwialiśmy Włochy, Grecję, Turcję i Chorwację. Tym razem będziemy się cieszyć pięknem prowincji, w której mieszkamy – Ontario i... ludźmi. W naszej nowej ojczyźnie – Kanadzie.