Droga Redakcjo, dziękuję bardzo za promowanie życia i zdrowia na łamach Waszego Tygodnika.
Zdobywając Kilimandżaro myślałam o ludziach chorych, cierpiących, walczących o życie w szpitalach onkologicznych, do których należy mój Dziadek walczący z rakiem płuc, obydwie Babcie i inni członkowie rodziny.
Wasze przyjazne pismo zawsze stało na straży życia od poczęcia do naturalnej śmierci, broniąc nienarodzonych dzieci przed aborcją i starszych, chorych ludzi przed eutanazją, za co serdecznie dziękuję. Nie każda redakcja jest taka odważna.
Wspinanie się na Kilimandżaro nie było łatwe, ale myślę, że pokonywanie trudności życiowych, szczególnie walka o życie, jest czasem o wiele trudniejsza. W obydwu przypadkach obowiązuje jedna zasada: nie poddawać się i nigdy nie tracić nadziei.
Keep Calm and Have Hope.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/8829-goniec-na-kilimand%c5%bcaro#sigProIdeace40c54f
Będąc wolontariuszem w afrykańskim szpitalu, widziałam wiele cierpienia, biedy, życia poniżej godności człowieka. Dzieci w domach dziecka ze spuchniętymi z głodu brzuszkami, dostające miseczkę prosa dziennie z brudnego wiadra. Krzyczące z bólu kobiety w szpitalu, który nie ma wystarczającej ilości środków przeciwbólowych, opatrunków, podstawowych środków czystości.
Dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli, którzy wsparli materialnie Levolosi Hospital Arusha w Tanzanii. Zebranych 700 dol. zostało przeznaczone na zakup podstawowych środków medycznych.
Nie rozwiąże to na pewno problemów Tanzanii, ale świadomość tych ludzi, że ktoś o nich myśli, bardzo dużo znaczy. Takie smutne obrazy głodnych dzieci, cierpiących w Afryce ludzi widziałam często w telewizji. Jednak bezpośredni kontakt i ujrzenie tego na żywo wywarło wielki wpływ na moje życie.
Życzę wszystkim ludziom, aby nie tracili wytrwałości, nadziei w zdobywaniu swych codziennych, trudnych szczytów. Szczególnie chorym i cierpiącym, pokrzywdzonym przez los i chorobę dzieciom oraz ich rodzicom.
Nie opuszczajmy ich, bo jak mówiła święta Teresa z Kalkuty: „Największą chorobą naszych czasów nie jest trąd czy gruźlica, lecz raczej doświadczenie tego, że się jest niechcianym, porzuconym, zdradzonym przez wszystkich. Największym złem jest brak miłości, miłosierdzia, okrutna obojętność wobec bliźniego, który wyrzucony został na margines życia wskutek wyzysku, nędzy, choroby”.
Z pozdrowieniami i podziękowaniem
Michasia Woznowski