***
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/5983-wystarczy-dotkn%c4%85%c4%87-serca#sigProId8497f85ec2
Po powitaniach zaczęto oczywiście od modlitwy z udziałem duszpasterzy polonijnych i dzielenia się opłatkiem. Było śpiewanie kolęd, pastorałek i skromny program artystyczny. Zwracała uwagę pięknie przybrana sala i bogato, wystawnie zastawione stoły. Tradycyjna wieczerza wigilijna obejmowała oczywiście 11 potraw niezwykle smacznych, bowiem kuchnią kierował brat Mikołaja Rykowskiego, zamiłowany szef kuchni, znany z kunsztu swej sztuki kulinarnej Adrian Rykowski, który smaki odpowiednio doprawiał, a błysnął też sprawnością organizacyjną, bo przy wielkiej liczbie dań, no i uczestników wieczerzy kuchnia tak lśniła czystością, że pomagające mu wolontariuszki były zdumione. Zaś Adrian przez dwa dni z rzędu przed samą Wigilią przygotowywał dodatkowo kolacje dla udzielających się w kuchni wolontariuszy. A było nad czym pracować. Na przykład: 150 kg karpia królewskiego przyleciało samolotem z Polski, łososia po dobrej cenie udało się kupić tu, w hurtowni, i był na wigilii łosoś w trzech odmianach – jako tatar, skandynawski specjał "grawlax" oraz "łosoś marynowany w burakach i pomarańczach". No i wiele innych tradycyjnych dań.
***
Wspomniałam o wolontariuszach. Ogółem zgłosiło się ich razem aż 150. Jedni pomagali w kuchni, inni zwozili ofiarowane przez sponsorów produkty, inni dekorowali salę, którą pięknie przybrała Ewa Bajorek, korzystając z usług Mega City... I tu zaczyna rysować się obraz niezwykłego odzewu, z jakim spotkała się piękna inicjatywa Fundacji Wolne Miejsce w Polonii torontońskiej.
Mówią o tym koordynatorki całej akcji przygotowań, Beata Węsek i Edyta Jodełka. Już parę miesięcy przed wigilią bardzo poważnie wzięły się do pracy. Wiele godzin i dni zajęła im rejestracja uczestników, musiały stale mieć w pogotowiu telefony, notesy , długopisy. Od połowy października poświęcały cały swój wolny czas – a przecież obie siostry mają rodziny, dzieci, wymagające opieki. Ich bliscy zgodzili się na to, że przez dwa i pół miesiąca Beaty i Edyty często nie było w domu. A teraz nie bez satysfakcji i uczucia ulgi obie podsumowują: – Bogu dzięki dałyśmy radę udźwignąć całą odpowiedzialność. A ile radości dawał nam fakt, że nie odmówiliśmy żadnej zgłaszającej się osobie! Na liście rezerwowej umieszczałyśmy dopiero osoby zgłaszające się, gdy liczba zapisanych przekroczyła 600, chociaż początkowo planowane było tylko 400...
Objeżdżały niestrudzenie polskie biznesy w Toronto i Mississaudze – i podkreślają, że w każdym polskim sklepie spotkały się z ogromną aprobatą i serdecznością. Trzeba by długo wymieniać te polskie biznesy, które darmo dawały swoje produkty na polonijny wigilijny stół, dla przykładu podajmy chociażby Supreme Pierogies, który ofiarował 2000 pierogów, czy Eden Garden, który dał po 40-60 kilogramów każdego warzywa oddzielnie: pietruszki, selera, buraków... I tak czynił niemal każdy polski sklep...
– Polacy pokazali, że możemy na siebie liczyć – dodaje Beata – każdy sklep coś dał, dlatego dużo było wszystkiego. Wielu wolontariuszy poświęcało swój czas całymi dniami. A oddzielny rozdział – to sponsorstwo polonijnych mediów, a także serdeczność i pomoc ze strony Centrum Jana Pawła II, gdzie się wigilia odbywała. Tylu było chętnych ludzi! Same byśmy nic nie zrobiły... To wspólna praca Polonii.
***
Tak, bez sponsorów też niczego by nie było – na każdym kroku wspierali cenną inicjatywę. Tu wspomnieć należy o głównym sponsorze, który mieszka w Polsce, a jest nim Krzysztof Jędrzejewski, współwłaściciel Grupy Kopex, który na liście najbogatszych w kraju znajduje się na 29. miejscu z majątkiem wycenianym na 695 mln zł. W większy biznes pan Krzysztof wszedł, gdy zaczął pomagać swemu bratu Leszkowi. Razem przejęli Kopex, który jest największym w Polsce producentem maszyn i urządzeń dla górnictwa. Niestety, w 2008 roku Leszek popełnił samobójstwo – i ta tragedia pchnęła pana Jędrzejewskiego na drogę pomocy ludziom. Założył stowarzyszenie "Chcemy Pomagać", lecz nie podaje kwot, które rozdał...
Jak widać, przeżyte cierpienie otwiera nas na los ludzi potrzebujących, którym możemy być pomocni... Krzysztof Jędrzejewski jest sponsorem wszystkich wigilii i śniadań wielkanocnych, urządzanych przez Fundację Wolne Miejsce.
***
Wpisując chętnych na listę uczestników Beata i Edyta przekonały się, ile w Kanadzie jest ludzkiej samotności. Ilu ludzi żyje bez rodzin, bez przyjaciół...
I głównie oni weszli 24 grudnia 2015 w Centrum Jana Pawła II do pięknie udekorowanej sali, gdzie czekały ich przybrane w białe obrusy, bogato zastawione stoły, a przy nich ludzie uśmiechnięci i wolontariusze, obsługujący z niezwykłą galanterią i uprzejmością... Podczas uroczystej wieczerzy zebrani tak masowo Polacy nawiązali miłe relacje, poznali nowych ludzi, sami otworzyli serca, poczuli się jak u siebie w domu... I było tak, jak mówił Mikołaj Rykowski (który w związku z organizowaną wigilią w Toronto trzy razy odwiedził Kanadę, ale musiał wracać na wigilię do katowickiego Spodka, gdzie czekało nań 3200 osób): "W ludziach zachodzi jakaś przemiana. Trzeba tylko serca dotknąć, z Bożą pomocą przełamać granice...".
Tak, wystarczy tylko "dotknąć serca", zrobić coś całkowicie bezinteresownie, z niezwykłą życzliwością , by nastąpił odzew – by też zamieszkała w nas serdeczność, dobroć, zagościła miłość...
Beata i Edyta są pełne entuzjazmu i już snują dalekosiężne plany:
– Marzeniem naszym jest z tymi ludźmi, którzy przybyli na wigilię 2015, dalej współdziałać, współpracować w 2016 roku. Nasze telefony (Beaty: 416-828-2582, Edyty: 647-466-6207) są otwarte przez cały rok, chcemy, żeby ludzie dzwonili, już dziś można zgłosić uczestnictwo w Wigilii 2016 dla Toronto i Mississaugi...
***
W tym "dotykaniu serca" rodaków w dniu wigilijnym Polacy są niezastąpieni. A przecież w Kanadzie nie ma tradycji obchodzenia Wigilii Bożego Narodzenia. I tu moja refleksja: ostatnio wydałam książkę: "Kanada uskrzydlona polskością..." – a będąc 24 grudnia w Centrum Jana Pawła II, znowu zyskałam kolejny przykład, jak polskość, wiara, tradycja narodowa utwierdza naszą tożsamość, wzbogaca nasz krajobraz duchowy. Bo przecież ta wigilia na 620 osób – uskrzydliła przeżywanie Świąt w Kanadzie, niosąc braterstwo, solidarność, miłość – i tchnienie dalekiej ojczyzny...
Krystyna Starczak-Kozłowska