* * *
Zaczęło się od tego, że Mikołaj Rykowski, właściciel katowickiej restauracji "Wioska Rybacka", 13 lat temu zaprosił z żoną na wigilię do domu jedną samotną osobę, by zajęła związane z tradycją "wolne miejsce" przy świątecznym stole. Z biegiem lat liczba takich zapraszanych osób rosła, więc rodzina przeniosła wigilijne wieczerze z samotnymi gośćmi do swej restauracji, a potem do Hali w parku Śląskim w Katowicach, urządzając Wieczerzę na 1200 osób, i tyle osób przybywało przez trzy lata z rzędu na wigilie dla samotnych. W 2012 roku pan Mikołaj Rykowski został Człowiekiem Roku na Śląsku. W ubiegłym roku miał już do dyspozycji Halę Namiotową w Katowicach i tu odbyła się wigilia na 2000 osób.
W tym roku władze miasta udostępniły mu Halę MCK w Katowicach i tu odbędzie się wieczerza wigilijna dla samotnych na 3200 osób – największa wigilia w Polsce... Ale nie jest to największa liczebnie świąteczna uczta samotnych przygotowana przez jego Fundację "Wolne Miejsce", która śmiało przekracza granice Polski – w zeszłoroczną Wielkanoc Fundacja urządziła ucztę dla 6000 osób na Majdanie na Ukrainie, tam gdzie nie tak dawno zabito ponad 100 osób, i podczas tej wielkanocnej uczty wkoło chodzili ludzie z karabinami... Ale nie było już zagrożenia dla życia i Wielkanoc dla samotnych była na Majdanie przygotowana w sposób bezpieczny, za zgodą polskiego rządu, który dał też część funduszy, a wsparcia udzieliła również polska ambasada. Mikołaj Rykowski kwituje tę wypowiedź o ukraińskiej Wielkanocy tak:
– Gdy komuś spali się dom, dobry sąsiad zaprasza... Granice można pokonywać. A oni tam głodują i chodziło o ich elementarne potrzeby...
* * *
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/5791-wolne-miejsce-przy-stole-wigilia-na-500-os%c3%b3b#sigProIdeee3a0a457
Ubiegłego roku wigilię dla samotnych Mikołaj Rykowski wraz ze swą Fundacją zorganizował też dla Polaków w Cork w Irlandii i w Calgary w Kanadzie. To była rewolucja dla jego kucharzy – za ocean przewieźć polskiego karpia! Bo chodzi o to, by i pod względem smakowym była prawdziwie polska wigilia – powrót do smaków z dzieciństwa... No i 12 potraw... Oczywiście nie chodziło o pomoc tym Polakom za oceanem w znaczeniu konkretnym, jak na Ukrainie, bo takiej potrzeby np. w Kanadzie nie ma – ale o tchnienie ojczyzny, o cząstkę rodzinnego kraju na obczyźnie w ten najpiękniejszy dzień roku…
– Dlaczego karp prosto z Polski? – pytam brata pana Mikołaja, Adriana Rykowskiego, wytrawnego kucharza, który kieruje sprawami kulinarnymi wigilii torontońskiej.
– Ten polski karp jest większy i z bardzo dobrej hodowli – odpowiada – no i będą głównie ryby z polskich sklepów w Kanadzie, które, nawiasem mówiąc, większość tych produktów dadzą nieodpłatnie na naszą wigilię w Centrum Jana Pawła II. Jak każdy ze sponsorów da coś – stoły będą bogate...
Pytam więc pana Mikołaja o sponsorów – bo na nich oparty jest rozwój tej pięknej akcji w kraju i poza jego granicami. Okazuje się, że darczyńcy z Polski bagatelizują sprawę rozgłosu o swym bezinteresownym geście, nie zależy im na tym, a ci, którzy wsparli Wielkanoc na Majdanie na Ukrainie dla 6 tysięcy osób – nawet chcieli być anonimowi. Dobro czasem woli pozostać ciche...
* * *
Mikołaj Rykowski dzięki swym wieczerzom wigilijnym dla samotnych w kraju ma w samych Katowicach aż 250 wolontariuszy – połowa z nich zgłosiła się, uczestnicząc po raz pierwszy w którejś z katowickich wigilii. Najpierw przyszli – bo jak mówią – nie mieli nic do stracenia. Zobaczyli przepiękną, wspaniale ubraną halę, przystrojone stoły, uginające się pod tradycyjnymi daniami, przeszli przez czerwony dywan specjalnie dla nich rozłożony, zakosztowali prawdziwie świątecznej atmosfery, zobaczyli scenę z Maryją i Dzieciątkiem, cały program, przełamali się opłatkiem, wysłuchali wigilijnego przesłania, zakosztowali rozmów przy stołach – i poczuli się dowartościowani. Zrozumieli, że mogą się czuć jak w domu – bo to miejsce jest zwielokrotnieniem domowej wigilii... A przy tym poznali nowych ludzi, nawiązali serdeczne relacje. Tymczasem zanim dowiedzieli się z ulotek czy prasy o zaproszeniu na wigilię – dla wielu miał to być najsmutniejszy dzień w roku, jak sami się zwierzali…
A potem sami zostali wolontariuszami.
Warto dodać, że szkoły w Katowicach też same zgłaszają się do akcji przystrojenia hali, gdzie odbędzie się wigilia "Wolne Miejsce".
* * *
Inni od razu, na samą wieść, przystają do Fundacji porwani entuzjazmem, że można uczestniczyć w takim wydarzeniu od strony pomocy w organizacji. W Mississaudze należą do nich Edyta Jodełka i Beata Węcek, które są "prawą ręką" Rykowskiego, jeśli idzie o wigilię torontońską. Mówi Edyta:
– Gdy usłyszałam: wigilia dla 500 osób za darmo – od zaraz zapragnęłam w tym być! Gdy tego roku po raz drugi przyjechał do Toronto pan Mikołaj Rykowski – zaprosiliśmy go do swego domu i gościliśmy u siebie. Wówczas zgłaszając się do akcji, nie myślałam jeszcze o ogromnej odpowiedzialności, wynikającej z koordynacji przeze mnie i Beatę tylu działań, związanych z przygotowaniem wigilii, ale od razu przyjęłam to wyzwanie. Uwielbiam pomagać ludziom od najmłodszych lat – jako dziecko moje zabawki chętnie oddawałam innym dzieciom, gdy się im podobały... A teraz już myślę o tym, jak w Centrum Jana Pawła II ubrać hall na ten jedyny w roku Wieczór Narodzenia Pana, żeby dekoracja była wspaniała i żeby u nas też był czerwony dywan...
– Połączyła mnie z Fundacją "Wolne Miejsce" wspólna pasja gotowania! – stwierdza Beata – że oto będzie gotowanie dla takiej liczby osób! Pomyślałam sobie: choćby tylko obierać ziemniaki – ale będę tam! Bo ja, muszę się zwierzyć, byłam nieśmiała, wstydziłam się ludzi, obcych w szczególności. I przez to może ludzi nie lubiłam. Ale modliłam się gorąco, by Bóg nauczył mnie kochać innych, i tak uczyłam się kochać ludzi. Dziś to już czuję w sobie i dlatego od razu włączyłam się do pomocy. A troszkę też i egoistycznie: żeby mieć satysfakcję z tego, co robimy wspólnie...
* * *
Ważne, że cała praca wszystkich wokół wigilii, organizowanych przez Fundację "Wolne Miejsce" Mikołaja Rykowskiego, tak w Polsce, jak w Toronto czy w innych miejscach globu – odbywa się całkowicie bezinteresownie, a zawsze uczestnicy, tak jak omawianej torontońskiej wigilii na 500 osób – zaproszeni są za darmo. Nic nie jest wyliczone czy podliczone (jak to w Kanadzie jest modne), a pan Mikołaj, zbierając od sponsorów datki, może mieć radość płynącą z faktu, że zbiera nie dla siebie... Przyjmuje też małe dary. Ciekawe, jak reagują na to ci, dla których rzecz jest sporządzana. Posłuchajmy obserwacji pana Mikołaja:
– Tylko raz finansujemy całą akcję w danym miejscu – w następnym roku ci, dla których wigilię robiliśmy, przygotowują ją na taką skalę sami z własnej inicjatywy. W zeszłym roku było Calgary – w tym roku Polacy z Calgary przejęli inicjatywę i właśnie ją realizują . Calgary tym żyje! Ludzie spotkali się i teraz ubiegłoroczni goście wigilii stali się wolontariuszami.
Pan Adrian Rekowski dodaje, że już w ubiegłym roku w Calgary po zakończeniu wigilii 70 osób zgłosiło się w kuchni do sprzątania, a normalnie ma do dyspozycji 30 osób.
– Podobnie jest w Cork w Irlandii – idea rozszerza się i to nas zaskoczyło – kontynuuje z uśmiechem Mikołaj Rykowski – w ludziach zachodzi jakaś przemiana...
Trzeba tylko serca dotknąć, z Bożą pomocą przełamać granice... A tu nasza tradycja chrześcijańska jest niezastąpiona. I nasza wiara. Przecież pamiętamy z Biblii: były dwie ryby i pięć bochenków chleba, a Pan Jezus nakarmił wielotysięczny tłum... A ja wierzę w Boga żywego... Musimy zawierzyć Mu i działać. Jeśli zaś powiemy, że nie damy rady – to nic nie zrobimy. A konkretnej roboty jest dużo. Już trzeci raz przyjeżdżam do Toronto w sprawie mającej się odbyć wigilii, a jutro zaraz muszę wylatywać do kraju, by dopilnować przygotowań tej wigilii w Katowicach, w Spodku, na 3200 osób. W Kijowie, w związku z organizowaną na Majdanie w ubiegłym roku Wielkanocą, byłem aż 6 razy!
* * *
Przejdźmy do konkretów kulinarnych. Pan Adrian Rykowski, brat Mikołaja, jest głównym specjalistą od strony kulinarnej wigilii samotnych w Toronto. Sprawy kuchni są jego życiową pasją, choć z zawodu jest ekonomistą. Kocha gotować, i to nie tylko sobie, ale i innym – jak mówi – ciągle komuś gotuje, a nawet się wprasza do znajomych, by im coś ugotować. Jest też skarbnicą wiedzy kulinarnej i ma 1000 przepisów na wideo. Zresztą sprawdźcie – strona internetowa Adriana Rykowskiego to: www.kulinarnatv.pl. Wszystkie przepisy tegorocznej wigilii dla samotnych w Centrum Jana Pawła II są na tej stronie umieszczone.
– No więc co będzie podane na wigilijny stół?
– Oczywiście tradycyjnie 12 dań. Między innymi karp z Polski w ciekawy sposób przyprawiony, mocna zupa grzybowa z łazankami, ryba po grecku, tatar z łososia, carpiccio z łososia marynowane z burakami, przekąski ze śledzia, kapusta z grochem... Jestem pewien, że będzie smakowało!
Dodajmy: będzie szwedzki bufet z ciastem i w ramach małego współudziału uczestnicy mogą przyjść z ciastem na wspólny stół.
Na Facebooku można przeczytać o organizowanych przez Fundację "Wolne Miejsce", powołaną przez pana Mikołaja, wigiliach w Polsce, pod znamiennym hasłem: "Wolne Miejsce", a o zbliżającej się torontońskiej wigilii i co dotychczas w jej sprawie zrobiono – pod hasłem: "Wolne Miejsce Toronto". Zaś Barbara Jędrzejczyk umieściła tam też swój 11-minutowy artykuł pt. "Jest dużo wolnych miejsc".
* * *
Tak działa idea "wolnego miejsca" – po prostu otwiera ludzkie serca. Bo chodzi tu o drugiego człowieka nie tylko w wigilię, lecz w ogóle w naszym życiu – czy dostrzegamy koło nas krewnego, sąsiada, czy po prostu obcego w potrzebie, czy też nie widzimy innych przez pryzmat naszego monstrualnie rozrośniętego "ja"...? Mądry Goethe powiedział: "Jeśli będziesz działał z myślą o sobie, skazany jesteś na cierpienia. Działaj dla innych, aby cieszyć się razem z nimi". Ale człowiek XXI wieku o tym nie pamięta... Zapominamy, że dobro rodzi dobro i ta prawda jest zawsze aktualna.
Żyjemy, niestety, w cywilizacji technokratycznej, gdzie obchody Bożego Narodzenia stają się jakby "świętami supermarketów", już miesiąc wcześniej rozpoczynających wyścig ofert związanych z zakupami "na święta", a szczytem wszystkiego jest handlowy "Boxing Day" w drugi dzień Bożego Narodzenia.
Panoszy się relatywizm moralny, zwieńczony ideologią gender, i kult wartości czysto materialnych – dlatego wkoło tyle ludzkiej samotności. Często jest to jakby samotność na życzenie – człowiek sam się w nią wpędza poprzez swój chłodny czy negatywny stosunek do bliźniego. Ale wiele jest też przypadków samotności, gdy człowiek wpada w pułapkę życia, co każdemu zdarzyć się może, zwłaszcza na emigracji. Wtedy, aby wyjść z dołka, najważniejsze jest wyciągnięcie ręki przez drugiego człowieka, zaproszenie do "wolnego miejsca" obok nas, aby znów nabrać wiary w ludzi.
I to właśnie czyni Fundacja "Wolne Miejsce"...
A więc przyjdźmy na tę wieczerzę wigilijną dla samotnych z wiarą i nadzieją na prawdziwe Święto, które w nas obudzi głębokie poczucie ludzkiej wspólnoty, wrażenie bliskości drugiego człowieka... Bo taka jest istota tych Świąt: żeby zamieszkała w nas prawda, życzliwość, serdeczność, dobroć – by zagościła się w nas Miłość.
Po to narodził się dla nas w stajence Bóg...
Krystyna Starczak-Kozłowska