Koncert kapeli "Lwowska Fala" z Edziem Sosulskim w roli głównej, potrafi wzruszyć serce każdego. Stare dobre piosenki o Lwowie, życiu lwowskim i wesoła zabawa były superzakończeniem wieczoru. "Ta joj, ta Lwów, kochany Lwów, ta przecież tak maleńku sercu trzeba", "Czy jest na świecie taka stacja kulejowa, gdzie ja bym mógł se kupić bilet du Lwowa" i inne piosenki, przy których sala wypełniona w większości lwowianami płacze i śpiewa, nie pozostawią obojętnym nikogo.
Tak samo podziękowanie od ekipy Radia Lwów dla prezesa Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Marka Makucha w satyrycznej formie było przyjęte entuzjastycznie przez widownię, a sam prezes tego nie oczekiwał. Przytoczę fragment piosenki:
"...Wiadomo, że na frasunek dobry trunek,
Więc wypili, dali wikt i opierunek.
Tu gościli, bałakali,
Przy odjeździe nadal Marka wałkowali...".
Bardziej poważnym wydarzeniem była konferencja, która miała miejsce w następnym dniu w Muzeum Niepodległości. Jeszcze nigdy nie było czegoś takiego podczas Dni Lwowa, na które zaproszono wszystkich prezesów i pozwolono opowiedzieć o swojej działalności i najważniejszych problemach, które każda organizacja ma inne, a jakże ważne. Np. prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej opowiedział o całokształcie działalności, a pani dyrektor polskiej średniej szkoły nr 24 im. Marii Konopnickiej powiedziała o braku matury z języka polskiego w 2016 roku. Wiąże się to z nowym prawem ukraińskim, w rezultacie którego polska szkoła nie może zorganizować matury dla swoich uczniów z języka ojczystego. Komendant Strzelca im. Józefa Piłsudskiego opowiedział o braku strzelnic czy wsparcia z jakiejkolwiek strony, a także o braku mundurów. Z kolei ksiądz franciszkanin z kościoła św. Antoniego, mianowicie ojciec Stanisław Kawa, mówił o nieoddanej plebanii sanktuarium, traktowaniu Polaków przez miejscowe władze i ofierze, jaką Polacy w czasach komunistycznych ponosili w obronie tego kościoła, który przez wszystkie lata był ich łącznikiem z polskością.
Redakcja Radia Lwów, która zamykała całokształt konferencji, mówiła o łączeniu. Wygłaszając już końcowe przemówienie, wspomniałam, że nie było i nie ma we Lwowie prezesa który by nie odwiedził radia, nie był w nim usłyszany i nie miał swoich 5 minut na antenie.
Staraliśmy się pokazać, jak ważną rolę spełniamy, tym samym przypominając wprost na sali wszystkim obecnym dziennikarzom z TV "Po lwowsku" i "Kuriera Galicyjskiego" o tym, skąd się wywodzą i gdzie wszystkiego, co umieją, się nauczyli.
To jest właśnie Radio Lwów, które jest nie tylko "oknem na świat", jak mówią nasi słuchacze, a jeszcze pełni rolę przewodnika po lwowskich, i nie tylko, wydarzeniach, łącznika pomiędzy prezesami, towarzystwami i ludźmi oraz rolę przedstawiciela czy ambasadora w sprawach problemów trapiących Polaków we Lwowie.
O tym wszystkim i jeszcze innym mówiono podczas konferencji. Jeśli miałabym podsumować całą imprezę, to powiedzieć, że było dobrze, to nic nie powiedzieć.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/5781-dni-lwowa-w-warszawie#sigProId78fee40b25
Było wspaniale. Z pewnością to wydarzenie na długo zapisze się w pamięci lwowian i mam nadzieję obecnych Warszawiaków oraz członków TML-u. Jak już wspominałam, nigdy przedtem nie mieliśmy możliwości opowiadać komukolwiek o swoich problemach. Tu bardzo gorąco dziękujemy prezesowi Markowi Makuchowi i prezesowi Fundacji Dziedzictwo Kresowe Jankowi Sabadaszowi za przygotowanie tegorocznej imprezy.
Mówiąc pół żartem, pół serio, żartowaliśmy na sali konferencyjnej, że najlepsi absolwenci we Lwowie pochodzą z 24. szkoły, zaczynając od reżysera i dyrektora teatru polskiego Zbigniewa Chrzanowskiego, poprzez lwowskich i warszawskich prezesów, do zwykłych szeregowych patriotycznych działaczy – wszyscy jesteśmy z 24. szkoły.
Bardzo nas też podtrzymała obecność przedstawiciela gabinetu prezydenta RP Andrzeja Dudy, co rokuje dobrze na przyszłość i mamy nadzieję, że wreszcie zostaniemy usłyszani.
W końcu też, podsumowując kwestę, która otwarła Dni Lwowa w Warszawie 1 listopada na cmentarzach warszawskich, prezes ogłosił, że zebrane środki, a jest to kwota nieco ponad 30 tys. PLN, zostaną przekazane do Lwowa, aby wspomóc remont ołtarza głównego w kościele św. Antoniego przy ul. Łyczakowskiej. Był to piękny gest w naszą stronę i mamy nadzieję, że ze strony ludzi z Polski nie ostatni.
Maria Pyż
Zdjęcia Konstanty Pyż