Zdjęcie: Marcin Murawski Na zdjęciu : Lt Col Ernest Litynski, Captain Brent Tadych, i Sgt Glenn Ramski, odznaczeni przez Konsula Rusieckiego Gwiazdami Iraku i Afganistanu oraz medalem pamiątkowym Jana Ignacego Paderewskiego.
Wszyscy Polacy w Polsce i za granicą cieszyli się z niezwykle efektownego przemówienia, które wygłosił Prezydent Trump w ubiegłym roku pod pomnikiem Powstania Warszawskiego. Było to najlepsze przemówienie amerykańskiego Prezydenta na temat Polski i jej historii jakie wygłosił zagraniczny polityk. W świat poszła wspaniała narracja o polskich bohaterach, polskiej roli w światowej historii. Wystąpienie to miało historyczne znaczenie, gdyż Trump dał jasno do zrozumienia, że Europa Środkowa jest bardzo ważna z punktu widzenia amerykańskiej polityki zagranicznej, a jej strategicznym celem jako globalnego mocarstwa jest obecność USA w Europie jako gwarancja przeciwwagi dla partnerstwa niemiecko-rosyjskiego. Obecność USA na kontynencie europejskim jest również gwarancją zachowania statusu globalnej mocarstwowości i uniemożliwienie Niemcom i Rosji do wypchnięcia tego mocarstwa z Europy i zdeklasowania Ameryki do statusu mocarstwa regionalnego. Trump również powiedział: “Ameryka kocha Polskę i Ameryka kocha Polaków, dziękujemy Wam”.
Dysonans poznawczy powstał jednak po podpisaniu przez Prezydenta Trumpa ustawy S.447 wspomagającej żydowskie organizacje w uzyskaniu od Polski ok. 300 miliardów dolarów. Ustawa ta, jak wiemy w świetle amerykańskiego i międzynarodowego prawa jest niezgodna z podstawową zasadą prawa rzymskiego, zakładającą przepadek mienia na rzecz skarbu państwa dla osób, które umierając nie zostawiły dokumentów wyznaczających spadkobierców. Jest ona niekonstytucyjna wobec samego amerykańskiego prawa, ponieważ wspomaga tylko jedną grupę etniczną, ignorując inne. Wreszcie domaga się wypłat rekompensat za mienie, za które inne państwo wypłaciło już takie rekompensaty. Ubieganie się o wielokrotne rekompensaty za te samą szkodę jest również niezgodne z międzynarodowym prawem. Czy amerykańscy kongresmeni całkowicie poszaleli lub chcą wykorzystać sytuację, w której świat partii republikańskiej przeżywa kryzys tradycyjnych wartości wobec nowego nurtu w polityce amerykańskiej jakim jest trumpizm, który nie jest całkowicie zrozumiały dla pewnej grupy elit republikanów. Niektórzy z nich stosują się do znanej w Polsce zasady: „teraz ja, a potem niech się wszystko wali”. Nasze polskie rozumienie, że każdy republikanin powinien kochać Polskę jest oparte na fałszywym założeniu. Bowiem część elit z południa USA wyznaje ewangelizm- religię chrześcijańską, która czasami jest w jawnej opozycji do katolicyzmu i z założenia popiera judaizm. Zatem nie będą oni popierać jakiś tam Polaków, mając do spełnienia religijną misję pomagania Izraelowi. Ten moment został skrzętnie wykorzystany przez lobby żydowskie do ostatniego, po szwajcarskim, wielkiego „skoku na kasę”, która znajduje się w Polsce. Przypomnijmy, że Przewodniczący Izby Reprezentantów Kongresu USA (Speaker of the House), wobec zablokowanej przez Polonię ustawy HR 1226, wykonał sprytny manewr, dzięki któremu Kongres nie głosował już „kontrowersyjnej ustawy HR 1226” a procedował ustawę senacką S 447. Dwa tygodnie przed tym wydarzeniem Paul Ryan ogłosił, że nie zamierza się ubiegać o reelekcję, więc nikt z Wisconsin, z którego on pochodzi, (gdzie co 9 mieszkaniec posiada polskie pochodzenie) nie musi już na niego głosować. Warto też dodać, że jeszcze wcześniej odebrał on dla partii republikańskiej czek od znanego żydowskiego biznesmena z Las Vegas na niebagatelną sumę 30 mil. dolarów. Zachowanie kongresmena Eda Royce’a, szefa komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Kongresu USA, też budzi wiele kontrowersji. To on bezpośrednio prowadził tę mało transparentną procedurę przepchnięcia ustawy przez to dziwne głosowanie. Nigdy nie zapomnę słynnego „ shame „ w stosunku do mojej Ojczyzny i przyszłych pokoleń Polaków, których to słynne głosowanie może pozbawić możliwości rozwojowych, tak jak decyzja w Teheranie pozbawiła nas Polaków wolności i możliwości rozwijania się przez przeszło 70 lat. Nie dziwi więc fakt, że Ed Royce też nie będzie się ubiegał o reelekcje w kolejnych wyborach. Warto, aby któryś z polskich dziennikarzy śledczych prześwietlił te transakcje i zbadał co będą robić ci panowie po wygaśnięciu ich kadencji i dla kogo będą pracować. Warto również dotrzeć do szwajcarskiego eksperta od wypłat rekompensat za martwe konta ofiar II wojny światowej w szwajcarskich bankach i prześledzić procedurę i etapy działania lobby żydowskiego w tej sprawie.
Kilka tygodni później Prezydent Trump wpisał program Trójmorza na listę priorytetów polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych a Kongres znów zaapelował o wstrzemięźliwość we współpracy wojskowej z Polską, jeśli ona nie wykona odpowiednich zobowiązać związanych z ustawą 447.
USA to chimeryczne supermocarstwo, ale historię o tym, że już wkrótce Chiny przejmą ekonomiczną hegemonię można włożyć między bajki. Tak jak między bajkami znajdują się państwa BRIC czyli Brazylia, Rosja, Indie i wspomniane Chiny. Nie tylko przemysł, infrastruktura czy potężna armia, ale zorganizowanie całego państwa i jego elit w społeczeństwo obywatelskie jest tym elementem, które charakteryzuje Amerykę jako supermocarstwo, gdzie wszyscy wiedzą, jak się zachować i co zrobić w czasie sytuacji kryzysowej. W USA bowiem pomimo wojny kulturowej na każdym kroku widać jak dobrze jest to państwo zorganizowane. Proces ten przebiega bez większych zakłóceń od momentu uzyskania przez USA niepodległości, od dużego miasta na wschodnim czy zachodnim wybrzeżu, do małej, mikroskopijnej mieściny w Kansas. Społeczeństwo amerykańskie to społeczeństwo obywatelskie i tam, gdzie pojawia się jakikolwiek problem, natychmiast pojawia się grupa obywateli i w sposób ponadpartyjny ten problem rozwiązuje. W takim kierunku musi iść polska racja stanu. Nakreślenie naczelnych interesów i priorytetów Polski i Polaków to główne zadanie w aspekcie ogłoszonych niedawno pytań referendalnych. Wszyscy chcemy nowej konstytucji, ale musimy jasno i uczciwie określić czego chcemy. Przed uchwaleniem konstytucji musimy jasno określić polską rację stanu i sprawić, żeby każdy Polak wiedział co ona rzeczywiście oznacza. Chowanie w szafach pancernych aneksów i list konfidentów nie zbuduje nam transparentnego państwa prawa. A wykluczanie z udziału w życiu politycznym i społecznym całych grup: młodych narodowców, Kresowian i Polonii też nie zbuduje nam sprawiedliwego państwa, w którym dalej rządzi okrągło-stołowy układ.
Polityka nie zawsze musi być logiczna, czego dowodzą ostatnie posunięcia administracji amerykańskiej. Nie jest ona logiczna i pewnie zadajemy sobie pytanie czy w ogóle amerykańska polityka jest spójna? Chyba nie, bo inaczej zachowuje się Departament Stanu a inaczej Departament Obrony a jeszcze inaczej Biały Dom, a Iwanka z mężem to prawdziwy ból głowy dla amerykańskiej transparentności.
A co my możemy zrobić wobec tej sytuacji??? Cała ta chimeryczna polityka, gdzie lobbing wyraźnie wpływa na decyzję Kongresmenów i Senatorów wymaga aktywnej i asertywnej polskiej polityki zagranicznej: tej profesjonalnej i obywatelskiej, która czasami może więcej niż ta profesjonalna. Tak więc przed raportem Kongresu monitorującym proces zwracania mienia bezdziedzicznego organizacjom żydowskim, państwo polskie, polskie społeczeństwo i Polonia musi mieć jakąś wizję. Najlepiej, gdyby to była wizja spójna i wspomagająca się wzajemnie. Zakładam, że państwo polskie powinno przedstawić w międzynarodowych mediach treść traktatu z 1960 oraz całkowity raport z realizacji zwrotu dóbr komunalnych z lat 90. Jak również wynająć obiektywną międzynarodową kancelarię prawną w zakresie prawa międzynarodowego, która z pomocą polskiego MSZ, mogłaby podjąć dialog z administracją amerykańską w tej kwestii. Przydałby się również współczesny Włodkowic, aby na globalnym forum politycznym przedstawiać polską narrację w tym aspekcie. Oddzielną kwestią są seminaria międzynarodowe, konferencje historyczne, filmy dokumentalne i niezliczona ilość pozytywnych dla Polski międzynarodowych artykułów. Czas nas goni mamy na przygotowanie się do nowego ataku na Polskę i Polaków niecały rok. Wykorzystajmy ten czas efektywnie. Poszukujmy sprzymierzeńców, nie zamykajmy się w warszawskich gabinetach, nie udawajmy, że tylko my mamy racje a inni to banda głupców.
Nie możemy dopuścić jednak do zablokowania współpracy wojskowej pomiędzy Polską a USA.I tutaj chciałbym pokazać dla polskiego MSZ ostrzegającą czerwoną flagę. Takie myślenie jest bardzo niebezpieczne dla Polski i osoby w Departamencie Stanu, które są pod wpływem lobby żydowskiego wypowiadają takie frazy, powinny zostać oświecone przez prowadzenie dynamicznej akcji dyplomatycznej w kierunku ocieplania wizerunku Polski, zwłaszcza z Departamentem Obrony USA. Nie bójmy się amerykańskiej polityki i jej polityków. Tylko proaktywna i asertywna polityka zagraniczna może takie nieodpowiedzialne wypowiedzi zmienić. Okazywanie dalej „profesjonalnej niemocy i głuchego milczenia” jest tylko zachęcaniem do dalszej eskalacji problemu. Ponadto nie ma już się, dokąd cofać, za nami jest już tylko wysoka ściana.
Czas w końcu doceniać i nagradzać amerykańskich żołnierzy i oficerów za wspólną służbę w Iraku, Afganistanie i innych miejscach w tym w Polsce. W 2011 w Milwaukee, Wisconsin sam zorganizowałem jako prezes wydziału stanowego Kongresu Polonii Amerykańskiej uroczystość wręczenia Gwiazd Iraku i Afganistanu dla amerykańskich oficerów polskiego pochodzenia. Byłem pierwszą osobą, która taką akcję przeprowadziła od początku do końca. Pamiętam dokładnie jak oficerowie z ataszatu polskiej ambasady w Waszyngtonie śmiali się ze mnie i mówili: panie Biniecki- „to jest niemożliwe do zrealizowania”. Zaś 13 listopada 2011 konsul Rusiecki z Chicago powiedział publicznie w Polskim Centrum w Wisconsin: „Panie Biniecki- zrobił Pan coś, co wszystkim wydawało się niemożliwe” Trzech oficerów armii amerykańskiej polskiego pochodzenia po raz pierwszy w historii zostało odznaczonych Gwiazdami Iraku i Afganistanu. Był to również wyraźny sygnał dla lokalnych amerykańskich polityków, którzy licznie przybyli na tę uroczystość, że doceniamy i umacniamy współpracę wojskową pomiędzy naszymi narodami. Warto takie sygnały wysyłać częściej. Szkoda, że nikt z profesjonalnej polskiej dyplomacji tego pomysłu nie podjął. Czas już przestać wmawiać Polonii, aby się nie angażowała w działalność polityczną. Polityka amerykańska potrzebuje Polaków. Wszyscy w Chicago, Nowym Yorku, Toronto, Londynie, New Jersey i setkach innych światowych miast powoli zdajemy sobie z tego sprawę. Jeśli nas nie będzie w administracji tego największego supermocarstwa i innych krajów nie będziemy mieli żadnego wpływu na politykę amerykańską i globalną. Dlatego organizujmy się, zakładajmy organizacje, fundacje, które będą pomagały nam Polakom sięgać nie tylko po sukcesy naukowe, biznesowe czy kulturalne. Przestańmy ekscytować się hedonistycznymi bzdetami w postaci nowych gadżetów. Musimy odtworzyć polskie elity i je promować. Aby ten proces wspomagać niezbędne jest zaangażowanie polityczne od małej mieściny w Podlaskiem po Chicago. W proces ten musi zaangażować się całe polskie społeczeństwo i polski kler.
Waldemar Biniecki, USA, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.