Przypomnijmy, bo warto i należy: naród pozbawiony dziedzictwa przestaje być narodem, przeistaczając w tłum jednostek, czasowo zamieszkujących skrawek jakiegoś terytorium.
W naszym przypadku: skrawek Europy, ciśnięty nam niczym ochłap psu. Tu czy tam, co za różnica? Niech o kość gryzą się między sobą. Wszak tłum bez tożsamości można traktować wedle własnych potrzeb i urabiać niby plastelinę, do postaci dowolnej.
Tak jak zrobił to Jesse Lehrich, były doradca do spraw zagranicznych, byłej prezydent USA, Hillary Clinton, który dzień czy dwa po Marszu Niepodległości warknął, że oto: „Sześćdziesiąt tysięcy nazistów maszerowało w Warszawie”. Co uzupełnił Guy Verhofstadt: „Marsz ten miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. To nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie. Polski rząd oszalał”.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!