Tłum. Okrzyki. Race. Manifestacje i marsze. Biegi, inscenizacje, pikniki, nawet rauty. I tak dalej, i tak dalej. Wojenko, wojenko. Czyli 99. rocznica, czyli Święto Niepodległości. Jest moc?
Była. Optycznie. Realnie może będzie, kiedyś. Bóg da, że doczekamy powrotu wielkości, którą pozwoliliśmy sobie ukraść. Dziś jednakowoż mamy wyłącznie pozory mocy, za czym idą owych pozorów konsekwencje: wyuczona radość, wiecowa atmosfera, wytresowane grymasy twarzy mimo braku świadomości tresury, wreszcie chwytające za serca słowa o patriotyzmie, w tym „cześć i chwała”, wykrzykiwane pod adresem Bohaterów – w teorii, a dla podniesienia upadłego ducha żyjących – w praktyce. Bo „Cześć i chwała bohaterom!” realnie znaczy tyle, ile znaczyło lat temu kilka. I kilkanaście. I kilkadziesiąt. Nic to nie znaczy. Poza nadęciem.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!