Zakończyła się właśnie kolejna, październikowa miesięcznica smoleńska. Może nie byłoby powodu, by ją odnotowywać, gdyby nie deklaracja, a właściwie dwie deklaracje pana prezesa Kaczyńskiego. Otóż powiedział on, że kiedy już smoleńskie liturgie dobiegną końca – a nastąpi to po 96. miesięcznicy, czyli po 10 kwietnia przyszłego roku – to mamy dwie możliwości: albo poznamy prawdę o tej katastrofie, albo przeciwnie – nie tylko jej nie poznamy, ale dowiemy się, że jest to w ogóle niemożliwe. Wynika z tego – po pierwsze – że tej prawdy nadal nie znamy, więc opowieści, jakoby w Smoleńsku był zamach, to tylko takie hipotezy, a po drugie – że pan prezes Kaczyński wyznaczył w ten sposób złowrogiemu ministrowi Macierewiczowi termin, do którego ma zakończyć żmudne „dochodzenie do prawdy”. Oczywiście musi to zakończyć się efektownie, toteż pan prezes Kaczyński poinformował, że tak czy owak „odniesiemy zwycięstwo”.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!