Niektórzy uważają, że przyszłość ludzkości należy do całego świata rządzonego przez jeden globalny rząd. Tendencja do globalizacji sięga czasów zamierzchłych, czyli do Imperiów Perskiego, Rzymskiego i Chińskiego, oraz kilku imperiów czasów średniowiecznych i nowoczesnych.
Jedne trwały dłużej, a drugie krócej. Średniej długości imperia, takie które trwały kilkaset lat, to Imperium Otomańskie, Brytyjskie, Francuskie, Rosyjskie, no i krócej trwające Imperium Sowieckie i Hitlerowskie. Ostatnio imperialne ambicje przejęli niektórzy mędrcy amerykańscy, szczególnie po bankructwie Imperium Sowieckiego, deklarując, że wiek XX i XXI będzie należeć do Imperium Amerykańskiego. Nazywają się oni „neokonserwatystami”, mimo że ich teorie z rzeczywistym konserwatyzmem nic nie mają wspólnego. W młodości zostali oni zarażeni teorią Trockiego, że cały glob będzie kontrolowany z centrali w myśl zasad marksizmu-leninizmu. Kiedy ZSRS upadł, a Chiny zrezygnowały z zasad marksizmu, wybierając gospodarkę rynkową, „globaliści”, ktokolwiek nimi jest, zmienili front i nazwali się ludźmi postępowymi (progressive) i liberałami. Także buława armii globalistów przeszła z rąk trockistowskich „intelektualistów” do rąk bardziej praktycznych finansistów. Sumując, niezależnie jak globaliści wolą się nazywać, są oni niczym innym jak inną wersją komunizmu, który jak na razie ma „ludzką twarz”, czyli nie ucieka się do fizycznej opresji, jaką znaliśmy z okresu hitlerowskiego lub stalinowskiego.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!